środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 23

Przepraszam, za długą nieobecność.... W zamian za to macie długi rozdział ;D

Minął ponad miesiąc od ostatniego wydarzenia. Odliczałam dni, które głównie opierały się tylko na szkole i uczeniu się. Na co czekałam? Na powoli nadchodzącą śmierć. Chciałabym, żeby to wszystko się już skończyło. Po tym, co stało się w parku nie mam na nic ochoty. Jem w małych ilościach, nie wychodzę na podwórko, zamykam się w pokoju i płaczę, a jedyną osobą, która wie o wszystkim co siedzi w mojej głowie jestem tylko i wyłącznie ja. Moje relacje z Michałem ogromnie się pogorszyły. Ciągle jesteśmy razem, ale to już nie to samo. Wiem, że to wszystko przeze mnie, bo jestem teraz zamknięta w sobie, siedzę sama w pokoju przez całe popołudnia i wieczory. Jest mi strasznie trudno uporać się z tym wszystkim. On zaś ciągle imprezuje. Zawsze chciał wszędzie wychodzić ze mną, ale nie uzyskiwał mojej zgody. Dzisiaj jest sobota. Wielkimi krokami zbliżają się ferie zimowe, które będą już za dwa tygodnie. Nawet nie mam na nie ochoty. Wtedy spędzanie przeze mnie czasu będzie jeszcze nudniejsze niż zawsze.....
 Z rozmyślań wyrwała mnie dzwoniąca komórka. Przeniosłam się do pozycji siedzącej i wzięłam telefon do ręki.
-Halo?-Próbowałam wydobyć z siebie jak najnormalniejszy głos, by nikt nie dowiedział się o tym, że znowu płakałam.
-Natalia? Spotkamy się dzisiaj? Idę na pahty.-Zaśmiał się.
-Michał...... Nie mogę, bo...
-Co znowu? Wiecznie zmyślasz! Mam już tego dość. Ciągle nie masz ochoty, sprzątasz, musisz zająć się domem, uczysz się...-Zamurowało mnie. Jak mogę być taka egoistyczna? Myślę tylko o sobie, a mój chłopak nie może ze mną spędzić normalnie czasu.-Natalia?
-Jestem!
-To idziesz ze mną?-Zapytał łagodnie.
-Dobra...-Przeciągnęłam z niechęcią na myśl o imprezie, na której z pewnością będą tłumy.
Umówiliśmy się na osiemnastą pod moim domem. Zegar na ścianie wskazywał 16.36. No tak.... Znowu spędziłam tyle czasu na wtulanie się w poduszki, kiedy z moich oczu płynęły łzy. Wstałam i skierowałam się w stronę mojej szafy. Wyciągnęłam z niej parę moich sukienek i położyłam na poskładanej pościeli. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że wszystkie z nich nie mają rękawów, a w takich nie chciałam się pokazywać. Odwiesiłam je wszystkie z powrotem i wzięłam do rąk króciutką, jeansową sukienkę, a do tego czarne pończochy, które ostatnio zakupiłam. Włożyłam to na siebie i spojrzałam w lustro. Ujrzałam grubą, tłustą i brzydką świnię. Zapomniałam dodać, że od jakiegoś czasu zaczęłam się odchudzać, bo przestało podobać mi się moje ciało, po tym jak w szkole zaczęto się ze mnie śmiać. Nikt poza mną i moimi prześladowcami o tym nie wiedział. Nie chciałam, żeby Michał o tym usłyszał, więc wszystko to pozostawało między mną a nimi. Przykryłam swoją twarz włosami, by jej nie widzieć. Nie podobały mi się już moje piegi, a nawet moje oczy, które kiedyś świeciły i miały piękny kolor, a teraz wyblakły i nie mają żadnego wyrazu. Zeszłam na dół i wzięłam do rąk butelkę, z której napiłam się wody. Mojej mamy znowu nie było w domu, więc nie miała o niczym pojęcia, co z jednej strony mnie cieszyło. Mogłam całymi dniami robić na co miałam ochotę, choć właściwie na nic jej nie miałam. Ta pustka i cisza w domu sprawiała, że można zwariować... Czułam się samotnie, lecz swoją drogą odpowiadało mi to... Otwarłam lodówkę, gdzie panowały pustki, bo w sumie i tak się odchudzałam, więc nie miałam żadnej potrzeby związanej z tym urządzeniem. Wyciągnęłam jogurt, który zjadłam chwilę później. Nie wiem na czym czas zleciał mi tak szybko, ale nim się obejrzałam była już 17.20, więc pobiegłam na górę i wzięłam do rąk czarną, skórzaną torebkę, do której spakowałam telefon i portfel, bo tylko to było mi potrzebne. Rękę zabandażowałam, by nikt nie widział mojej okropnej na niej skóry. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do drzwi wejściowych, gdzie znajdowała się szafka z butami. Mimo, że jestem bardzo niską osobą, ubrałam balerinki, a nie szpilki, czy też koturny. W całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam i otworzyłam je. Stał w nich Michał.
-Dla Ciebie.-Powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy, wyciągając do mnie rękę, w której znajdowała się pojedyncza, czerwona i piękna róża.
-Dziękuję!-Poczułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Chłopak zbliżył się do mnie i pocałował, przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze. Tak mi tego brakowało.... Wszystko co sprawiało, że czułam się samotnie, płakałam w poduszki znikło dzięki jednemu pocałunkowi i obecności ważnej dla mnie osoby. Oderwaliśmy się od siebie. Michał uśmiechnął się ciepło i zaniósł różę do kuchni, gdzie wstawił ją do wody. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu, który zawiózł nas na urodziny, odbywające się na podwórku, w ogrodzie. Na miejscu było już naprawdę dużo ludzi i niestety większość z nich nie była trzeźwa. Mój towarzysz podał mi rękę i skierowaliśmy się w stronę stojącego niedaleko nas organizatora tego dansingu. Przywitał się z nami, choć patrzył na mnie dość dziwnie... No tak, może jestem tutaj jedną z nielicznych dziewczyn, które nie są imprezowiczkami. Ale czy to powód do zmartwień?
 Podeszliśmy do grupki ludzi, z której znałam tylko i wyłącznie Dezego. Nie wiedziałam, że ma dziewczynę, którą mi przedstawiono. Nazywa się Maja i jest bardzo ładna, Ma niebieskie oczy i blond włosy, co według niektórych jest ideałem. Ja z moją figurą i okropną twarzą nawet nie mogłam przy niej stanąć, bo od razu wyśmiano by mnie. Spuściłam głowę, by nikt nie umiał zobaczyć takiej brzydkiej osoby jak ja.... Michał chyba zauważył, że coś się stało więc odeszliśmy na bok, gdzie przystanęliśmy i się zaczęło...
-Co jest?-Podniósł palcem mój podbródek.
-Nic.... Trochę gorzej się czuję.-Wysiliłam się na uśmiech.-Usiądę przy barze....-Zostawiłam go z grupą jego znajomych i chwilę później znajdowałam się już obok blatu, za którym stał facet i podawał drinki.
-Co dla Ciebie?-Puścił mi oczko. Zmieszałam się. Nie wiedziałam, czy mam po prostu odmówić, bo czy nie wyjdę wtedy na sztywniarę, która jako jedyna nie napije się w dobrym towarzystwie?
-Yyy.... Nic.. Nie piję.-Odpowiedziałam krótko i odwróciłam się tyłem do dość młodego barmana, co mógł uznać za niegrzeczne z mojej strony. Spojrzałam na parkiet, gdzie pełno było tańczących osób. Niektóre dziewczyny naprawdę zachowywały się krępująco. Wyglądały jakby właśnie kręciły sceny porno, co w sumie mnie rozbawiło.
 Było już ciemno, a wszystko rozświetlały kolorowe lampy, które nadawały nastroju tej imprezie. Niebo było bezchmurne, więc gdy spojrzało się w górę można było ujrzeć pełno gwiazd, które tworzyły rozmaite postacie, piękniejsze od jakichkolwiek obrazów w Galerii Sztuki. Oparłam się łokciami o ladę i wpatrywałam rozglądałam się po wielkim ogrodzie. Wzrokiem szukałam Michała. Nie widziałam go nigdzie, więc zrezygnowana założyłam nogę na nogę i zaczęłam bawić się własnymi palcami. Nagle poczułam uścisk na nadgarstku. Spojrzałam przed siebie. Naprzeciw mnie stał Multi z rozwścieczoną miną. Pociągnął mnie za sobą kierując się w stronę parkingu.
-Co się stało?-Zapytałam z lekkim przerażeniem w głosie.
-Co się stało?-Zaśmiał się ironicznie i jednym ruchem przycisnął mnie do samochodu. Jeszcze nigdy nie był tak zły w mojej obecności.
-Nie rozumiem o co Ci chodzi Michał...-Próbowałam złagodzić sytuację, co mi nie wyszło i jeszcze bardziej rozwścieczyło chłopaka. Poczułam to dosłownie na swojej skórze, kiedy jego dłoń zacisnęła się na moim ramieniu.
-Nie wiem o co Ci chodzi...-Zaśmiał się po raz kolejny naśladując mój głos. Skierował na mnie swój wzrok przymrużając lekko oczy ze złości. Wystraszyłam się go po raz pierwszy od kiedy tylko się poznaliśmy.
-Jezus Maria Michał!-Do oczu napłynęły mi łzy bezsilności. Nie miałam pojęcia co zrobić w tej sytuacji.
-O to kurwa! O to!-Krzyknął podnosząc mój rękaw i zrywając bandaż. Zobaczył moje rany. były to ślady cięcia. Zaczęłam płakać. Zjechałam w dół opierając się o drzwi auta. Schowałam twarz w dłoniach. Od kogo się dowiedział?-Nie rycz! Odwiozę Cię do domu. I już nigdy, ale to nigdy nie chcę Cię widzieć...-Skierował do mnie słowa, które tak ogromnie mnie zabolały. Spojrzałam w górę. Stał nade mną i patrzył na mnie jak na największego wroga. Nie wiedziałam co powiedzieć,więc wsiadłam powoli do środka. Chwilę później znalazł się obok mnie na miejscu kierowcy. Powstrzymałam płacz i wyjrzałam przez okno. -Jak długo to trwa?-Zapytał, po czym znowu zacisnął szczękę. Pociągnęłam nosem i przetarłam oczy palcami.
-Od spotkania z Karoliną....-Odrzekłam cicho. Rozmowa została przerwana klaksonem. Spojrzałam szybko na przednią szybę. Ujrzałam światła. Prosto na nas kierowała się ciężarówka. Zaczęłam piszczeć....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Przepraszam was. Jestem ogromnym leniem, wiem to ;c Mam nadzieję, że nie opuściliście mnie i zostawicie teraz multum komentarzy pod postem i klikniecie +1 KOCHAM WAS <3 XD

5 komentarzy:

  1. Kurde, jak oni będą martwi to zabiję Cię ;_;
    Ej no, weź nie usuwaj bloga, pliiis T-T
    Bo jak Ty usuniesz to ja też D:
    A tak btw to rozdział jak zawsze świetny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty leniu drogi rozdział jest zajebisty normalnie. Słów mi brak. Tak się ciesze, że tutaj wróciłaś i nadal piszesz.
    Żal mi dziewczyny. Michał zachował się strasznie chamsko. Zamiast jej pomóc zaczął na nią krzyczeć i nie chce już jej widzieć. Dupek jeden. Jeszcze tego pożałuje pewnie patafian.
    A ta końcówka, no niech oni nie giną, błagam.

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  3. On jej powinien pomóc, a nie się drzeć :c
    Biedna Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Musiałaś kończyć w takim momencie? Rozdział super! <3 Czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. WIEM!! ONA zapadnie w śpiączkę, 1-2 rozdziały będą z perspektywy Michała, który będzie żałował że na nią nawrzeszczał.! BUM!

    OdpowiedzUsuń