środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 19

Oderwaliśmy się od siebie kiedy zaczynało brakować mi już oddechu. Wtuliłam się w jego ciało, a z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Uświadomiłam sobie, że popełniając taką głupotę mogłam go już nie zobaczyć.
-Nie rób tego więcej rozumiesz?-Szeptał do mojego ucha kreśląc wzorki na moich plecach. Przytaknęłam tylko i jeszcze mocniej się do niego przytuliłam. Mogłabym tak przesiedzieć całe wieki, lecz do pomieszczenia wszedł lekarz, by sprawdzić mój stan zdrowia. Porozmawiał ze mną chwilę i wyszedł stwierdzając, że za niedługo powinnam w pełni wrócić do zdrowia. Wtedy przypomniałam sobie o tym, co musiała czuć Karolina nie wiedziała o co chodzi kiedy nagle usłyszała o tym, że wylądowałam w szpitalu. Gdyby ona była w szpitalu i zasnęła na tak długo chyba bym nie wytrzymała. W drzwiach stanęła moja mama, podeszła do łóżka i uśmiechnęła się ciepło trzymając mnie za rękę. Ciągle wydawało mi się, że unika kontaktu wzrokowego z Michałem. Chyba jestem przewrażliwiona....  Siedzieliśmy tak poruszając różne tematy. W duszy miałam nadzieję, że zaraz do mojego łóżka podbiegnie Karolina z uśmiechem na twarzy spowodowanym moim wybudzeniem się, ale godziny mijały a jej ciągle nie było. Czułam ból w sercu, że znalazła sobie ważniejsze sprawy ode mnie i wystawiła mnie. Męczyła mnie już trochę ta rozmowa z moimi towarzyszami, więc w końcu odważyłam się zapytać o Karolę. Tak odważyłam, bo bałam się, że usłyszę coś co mogłoby mnie załamać. I tak się stało.
-Nataliaaa.....-Przeciągnęła mama, po czym dodała-Była tu raz, potem już nie przyszła. Strasznie się zmieniła przez te trzy miesiące... -Mój wzrok skierował się na Michała, który kiedy usłyszał, że pytam o przyjaciółkę unikał z nami jakiegokolwiek kontaktu. Być może wiedział co ją zmieniło i martwił się o mnie.... Kocham go i on mnie też, dlatego wiem, że nie ukryje przede mną niczego i prędzej czy później dowiem się o co chodziło. Lecz wtedy nie miałam siły zastanawiać się dlaczego to zrobił. Zrobiło mi się przykro, że Karola mnie opuściła. Co ja gadam? Przykro? Miałam ochotę zrobić to samo, co spowodowało, że się tu znalazłam.... Ale chyba wiadomo, że tego nie zrobię. Obiecałam sobie, ale przede wszystkim Michałowi. Opadłam na poduszkę i zakryłam twarz rękami. Płakałam jak dziecko. Nawet nie zauważyłam kiedy w czasie mojego szlochu zasnęłam...

2 tygodnie później

Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Za niedługo powracam do szkoły, która zgodziła się na to, że nie muszę nadrabiać tylu zaległości, a poza tym w szpitalu odwiedzali mnie nauczyciele i tam mogłam się uczyć indywidualnie. Michał i moja mama odwiedzali mnie codziennie, ale zawsze brakowało mi tej jednej osoby, którą była moja jedyna przyjaciółka. Zostawiła mnie od tak. Nie wytłumaczyła mi nic. Odeszła bez słowa zostawiając mnie na lodzie. Z nią mogłam rozmawiać o wszystkim. Ona zawsze znalazła u mnie pocieszenie, a kiedy ja trafiam do szpitala muszę być z tym sama. Tak jest ze mną mama i Michał, ale oni mi jej nie zastąpią. Nie płaczę już na myśl o mojej (byłej?) przyjaciółce, ale nadal nie potrafię tego pojąć. Dlaczego? Może gdyby mi opowiedziała co takiego się stało byłoby mi łatwiej..... Moje przemyślenia przerwał chłopak wchodzący do mojej sali ze spakowaną już torbą. Ruszyliśmy w stronę recepcji, a potem pojechaliśmy jego samochodem pod mój dom(tak Michał kupił samochód). Kiedy byliśmy już w środku moja matka powitała mnie z radością wymalowaną na twarzy, a potem zaprowadziła nas do stołu gdzie zjedliśmy całkiem porządny obiad.
-A może spałabyś dzisiaj u mnie?-zaproponował chłopak posyłając mi spojrzenie, które wyrażało ,,błagam". Skierowałam wzrok na mamę, która tylko pokręciła twierdząco głową. Zerwałam się na równe nogi, pobiegłam do pokoju. Wyciągnęłam z torby wszystkie rzeczy i wyrzuciłam je do kosza na pranie. Na ich miejscu w torbie znalazły się świeże ubrania przeznaczone na nocowanie u chłopaka. Będąc gotową zeszłam na dół, gdzie czekały dwie najważniejsze teraz dla mnie osoby. Pożegnałam się z mamą, która była jakaś taka inna. Zauważyłam, że od czasu kiedy się wybudziła zachowywała się inaczej. Wydawało się jakby była trochę skrępowana, zestresowana tym, że przebywa z nami mój chłopak, ale to wcale nie budziło u mnie jakichkolwiek podejrzeń. Co takiego niby mogło się stać? Pojechaliśmy do domu Multiego. Weszliśmy do środka, gdzie wszyscy na mój widok podbiegli i mnie przytulili. Towarzyszyło mi wtedy całkiem fajne uczucie. Nie znałam ich tak dobrze, bo spotkaliśmy się tylko raz, ale to bardzo fajni ludzie. Szczególnie polubiłam Dezyderego, który jest bardzo zabawnym chłopakiem.
-Martwiliśmy się o ciebie wszyscy.-Powiedział Florek wypuszczając mnie z uścisku. Uśmiechnęłam się tylko, bo nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Może ,,E tam to nic takiego, u każdego kto był kiedyś molestowany przez ojca objawia się czasem chęć zakończenia żywota."? Porozmawialiśmy chwilę z domownikami, ale Michał widząc, że jestem już trochę zmęczona poszedł ze mną do jego pokoju. Co prawda byłam już zdrowa, ale i tak męczyłam się dość szybko. Będąc w pomieszczeniu rozejrzałam się. Dawno mnie tu nie było, tęskniłam za tym miejscem, bo dobrze mi się kojarzyło. Położyłam się na wielkim łóżku obok Michała, który już to zrobił. Leżąc na boku mogłam patrzeć na jego twarz. Chłopak bawił się moimi włosami, co chwilę spoglądając w moje oczy. W pokoju nastała grobowa cisza, ale to wcale mi nie przeszkadzało, a wręcz poprawiało humor. W pewnym momencie Multi pozostawił moje włosy w spokoju i powoli przejechał swoją dłonią od mojego ramienia aż po talię zatrzymując się na niej. Podczas wykonywania tego powolnego, przyjemnego ruchu ciągle patrzył na moją twarz, na której nie było już uśmiechu. Obaj byliśmy w pełni skupieni. Chłopak szybkim ruchem, ciągle trzymając dłoń na mojej talii, przyciągnął mnie do swojego ciała, a po chwili obrócił nas tak, że znajdował się nade mną. Pochylił się nad moją głową. Dzieliły nas milimetry.Czułam jego ciepły oddech na mojej twarzy, dzięki czemu przechodziły mnie dreszcze. Wiedział, że sprawia mi to ogromną przyjemność, więc poruszał lekko głową tak, że jego nos jeździł po różnych częściach mojej twarzy, i szyi ,ciągle przy tym oddychając prosto na moją skórę, co jeszcze bardziej mi się podobało.Czułam ciepło na całym ciele. W końcu musnął lekko moje usta i powtórzył to kilka razy. Czułam niedosyt i dobrze o tym wiedział, więc co chwilę składał małe pocałunki na moich ustach, czy też policzkach. Chwilę później czułam jego wilgotne wargi na mojej szyi. Odchyliłam lekko głowę, by miał do niej lepszy dostęp. Wszystko to co robił sprawiało, że czułam się cudownie. W końcu nie wytrzymałam i wplotłam rękę w jego gęste włosy. Podniosłam lekko swoje ciało i pocałowałam go. Wtedy jego dłonie znalazły się na moich plecach. Jeździł po nich, co jakiś czas natrafiając na zapięcie stanika. Ugięłam moje plecy w lekki łuk, kiedy poczułam jak przejeżdża palcem po moim kręgosłupie. Opadłam na poduszki, przez co Michał tylko trochę się pochylił ciągle mnie całując. Jego dłonie przejechały powoli z pod moich pleców na brzuch, lekko odsłaniając koszulkę, która się się podwinęła. Czułam jego zimne palce na swoim brzuchu i biodrach. Odsunęłam się lekko od Multiego, by koszulkę chłopaka i zobaczyć jego nagi tors. Towarzysz zrobił to samo z moją i znowu zbliżył swoje usta do moich. W tym czasie badałam każdy centymetr jego nagiego torsu swoimi dłońmi. Chwilę później znaleźliśmy się w pozycji siedzącej, ciągle nie odrywając od siebie ust. Poczułam jak ręce chłopaka zmierzają ku odpięciu stanika. Wtedy wtuliłam się bardziej w jego ciało, jeżdżąc palcami po jego umięśnionym ciele. Pozbywając się stanika, chłopak rzucił mnie z powrotem na poduszki. Wtedy nie całował już tylko mojej twarzy, ale też resztę ciała, co chwilę ściskając moją pierś. W pewnym momencie zauważyłam jak coś świeci lekko pod narzutą na łóżku. Sięgnęłam szybko ręką w tamtą stronę nie pozwalając chłopakowi się ode mnie oddalić, bo to co robił sprawiało mi wielką przyjemność. Wzięłam przedmiot do ręki i spojrzałam na niego. Od razu rozpoznałam naszyjnik, który (miałam całkowitą pewność) należał do Karoliny. Odsunęłam drugą ręką od siebie chłopaka trzymając dłoń na jego torsie.
-Co to tu robi?
-To nie moje....-Odrzekł znowu zbliżając się do moich ust. Nie pozwoliłam mu na pocałunek. Odepchnęłam go od siebie i ze złością wymalowaną na twarzy rzekłam.
-To jest Karoliny, sama dałam jej ten wisiorek!-Wtedy można było zauważyć zmieszanie chłopaka. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na niego.-Co to robi w twoim łóżku?-Tym razem już podniosłam głos..... Zebrałam szybko swój stanik z ziemi i ubrałam go czekając na odpowiedź chłopaka. Multi nie odzywał się przez chwilę, więc powiedziałam jeszcze głośniej.-Co to tutaj robi? Michał!-Chłopak przetarł ręką twarz. Zmartwił się, nie wiedział co powiedzieć. Zaczął:
-No bo... Ona tu była..... I....
-Po co tu była?
-Kiedy zasnęłaś przyszła tu, żeby mnie pocieszyć i.....
-I co?!?-wykrzyczałam. Do oczu napłynęły mi łzy z bezsilności i braku wiedzy co mogło się wydarzyć.
-Rzuciła się na mnie... Nie umiałem jej odmówić.... A potem......Potem byliśmy razem przez miesiąc.... Tęskniłem za tobą ale...
-Ale musiałeś się pocieszyć nią tak? Myślałeś, że się nie dowiem, że kiedy ja spałam byłeś z moją byłą przyjaciółką?To dlatego mnie zostawiła? Wolała ciebie? Obaj mnie zostawiliście! Jesteś nic nie wartą świnią! I co? Przestaliście być razem to wróciłeś do swojej biednej schorowanej drugiej dziewczyny?!?!-Wciągnęłam na siebie szybko bluzkę krzycząc i płacząc równocześnie. Chłopak podniósł na mnie głos:
-To twoja wina! Trzeba się było nad sobą użalać i próbować się okaleczyć? I co może myślisz, że to ci pomoże? Tylko to potrafisz! Beczeć!-Nie wytrzymałam i uderzyłam chłopaka w policzek z całej siły. Chłopak, któremu tak ufałam....... Wybiegłam z pokoju napotykając po drodze Dezyderego, chwycił mnie za rękę by mnie zatrzymać i.....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
I co powiecie? Mam nadzieję, że rozdział się podobał i skomentujecie, klikniecie +1 :))) Dziękuję <33

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 18

Podeszłam do schodów i zajrzałam w dół. Przy drzwiach stała kobieta z walizkami.
-Mama?-Zawołałam biegnąc w jej stronę i rzucając się jej na szyję. Kobieta przytuliła mnie i złożyła pocałunek na moim policzku. Chwilę później jej wzrok powędrował w stronę Michała, który podążył za mną. 
-Dzień dobry-uśmiechnął się lekko i uścisnął dłoń mojej mamy.
-To jest Michał.-Ukazałam swój aparat na zębach. Rozpromieniona jak zawsze twarz kobiety sprawiała mi niezwykłą radość, ale musiałam opowiedzieć jej o wydarzeniach, które zaszły niedawno. Powiedziałam wszystko jednym tchem kiedy byliśmy już w salonie. Z moich oczu płynęły łzy, ale mimo to mówiłam dalej. Chciałam to z siebie wyrzucić, więc nie przerywałam. Po tym wszystkim matka przytuliła mnie i pocałowała w czoło. Michał spoglądał na nas ze smutkiem w oczach nic nie mówiąc. Uspokoiłam się trochę i stwierdziłam, że pójdę do łazienki, żeby się jakoś ogarnąć zostawiając Multiego z nieznaną mu jeszcze kobietą. Weszłam do średniej wielkości pomieszczenia nie zamykając za sobą drzwi. Miałam wielką ochotę zniszczenia czegoś, uderzenia w coś ze złości. Denerwowałam się za każdym razem kiedy pomyślałam o ojcu. Mój wzrok skierował się na szafkę obok umywalki, w którą kopnęłam z całej siły. Poczułam przeszywający ból w nodze, ale nic sobie z tego nie zrobiłam, bo miałam coraz większą ochotę na zrobienie czegoś niemądrego, co oczywiście się stało. Spojrzałam w drugą stronę. Wzięłam wielki rozmach, a moja ręka niewiele później rozbiła szkło pełniące drzwi w prysznicu. Może to zabrzmi dziwnie, ale dało mi to wielką satysfakcję. Szkło rozsypało się po podłodze, a także znajdowało się w środku prysznica. Rozejrzałam się wokoło i wzięłam do rąk wazon stojący na półce obok mnie. Podeszłam do lustra nie zważając na to, że pode mną znajduje się szkło. Nie sprawiało mi to wtedy bólu, mimo to że widziałam jak moje skarpetki stają się coraz bardziej czerwone od krwi. Nawet podobało mi się to. Uśmiechnęłam się do siebie i rzuciłam wazonem w ścianę, na której znajdowało się lustro. Widziałam już tylko jak wszystko się kruszy i uderza we mnie..... Potem zapanowała ciemność...

Obudziłam się w sterylnie białym pomieszczeniu przypięta do jakiś urządzeń. Do pomieszczenia przedostawało się światło z zewnątrz, co znaczyło, że jest dzień. Rozejrzałam się po pokoju i zdziwiłam się kiedy zobaczyłam obok siebie moją mamę, która najwyraźniej zasnęła. Nie zauważyłam jej od razu co trochę mnie przeraziło. Była chudsza, jej skóra była bladsza niż zwykle, nie była podobna do postaci, którą pamiętałam od ostatniego spotkania z nią.. Podniosłam lekko rękę i dotknęłam palcem jej ramienia. Kobieta obudziła się i skierowała na mnie swój wzrok. Jej oczy były spuchnięte, najwyraźniej od płaczu i braku snu.
-Obudziłaś się, nawet nie wiesz jak tęskniłam....Nigdy więcej nie rób czegoś takiego rozumiesz?-powiedziała donośnym głosem, ale mimo to na jej twarzy pojawił się ciepły uśmiech, którego mi brakowało. Do moich oczu napłynęły łzy. Sama nie potrafiłam wtedy zrozumieć jak ja mogłam jej coś takiego zrobić. Przecież to na pewno przeze mnie tak się zmieniła. Schudła, zbladła ze zmęczenia, tęsknoty.... Rozpłakałam się, a kobieta przytuliła mnie i chwilę później uspokoiła na tyle, żebym była wstanie podjąć się dalszej rozmowie.
-Ile spałam?-Kobieta usiadła z powrotem na krześle i spojrzała na mnie ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.
-Trzy miesiące..... -Odparła ze smutkiem w głosie.
-Ile?-Otwarłam szerzej oczy ze zdziwienia. Nie mogłam uwierzyć w to, że nie było mnie przy niej tak długo, że przez tyle czasu nie spotkałam Michała, i że mimo to nie czułam upływającego czasu.  Dopiero wtedy spojrzałam na swoje ciało, by zobaczyć w jakim stanie jestem. Na moich stopach znajdował się opatrunek, na mojej głowie parę plastrów, a na rękach tylko kilka zadrapań, które jak się domyślam na początku były większe. Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi, w których stanął Michał. Uśmiechnął się szeroko, co odwzajemniłam. Byłam szczęśliwa z powodu jego przyjścia, jednak moja mama jakby lekko się zdenerwowała. Zignorowałam to, bo może to z nadmiaru emocji. Kobieta wyszła z pomieszczenia mijając Michała w drzwiach i zostawiła nas samych. Chłopak podszedł do mojego łóżka i spojrzał mi prosto w oczy. Uwielbiałam kiedy to robił, bo wtedy mogłam zatopić się w jego cudownych tęczówkach.Chwilę później zbliżył swoją twarz do mojej. Mogłam poczuć jego oddech na swojej skórze co sprawiło, że po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze. W końcu jego usta musnęły lekko moich, co niewiele później zmieniło się w bardziej namiętny pocałunek. Nie był zwykły, czułam w nim wytęsknienie i wiele innych wyrażanych przez niego emocji. Wplotłam rękę w jego włosy, a on usiadł obok mnie. Jego ręka znalazła się na moich plecach pomagając mi przy tym przenieść się z pozycji leżącej do siedzącej nie przerywając przy tym pocałunku. Czułam się cudownie mogąc robić to po raz pierwszy od tak dawna.....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________Co myślicie o nowym rozdziale? ;3 Liczę na komentarze, obserwacje i klikanie +1 z waszej strony :)) 

środa, 22 kwietnia 2015

Informacja!!! :))

Misiaki<3 Chcę was poinformować, że być może za niedługo powstanie nowy blog (FF). Nie wiem czy mam kontynuować to fan-fiction, bo według mnie akcja tego opowiadania jakoś źle się potoczyła. Następny blog będzie już mniej spontaniczny. Być może rozdziały będą pojawiać się rzadziej, ale mam już na to jakiś pomysł. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli, że nie dodaję rozdziałów tak często jak kiedyś ;)) Piszcie co o tym myślicie... Mogą się pojawiać nawet hejty.. Zrozumiem to :)) I możecie napisać czy mam pisać dalszy ciąg tego ff. :)) Nowy blog będzie na pewno, ale nie wiem czy mam kontynuować ten :D Pozderki c;

środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 17

Okazało się, że wszystkie smsy były od Karoliny, która pytała o moją nieobecność przez dwa dni w szkole. Nie odpisałam, bo według mnie lepiej porozmawiać o tym twarzą w twarz. Odłożyłam komórkę na biurko i włączyłam głośną muzykę dobiegającą z kolumn. Dźwięk rozlegał się po całym domu. Postanowiłam, że posprzątam i zrobię sobie coś do jedzenia. Zeszłam na dół. Mimo tego co wczoraj się przydarzyło miałam dobry humor, więc śniadanie przygotowywałam ciągle tańcząc do muzyki.Wszyscy zawsze mówili mi, że tańczę świetnie, więc uczestniczyłam też na różne zajęcia. Od baletu aż po Hip-Hop. Czuję się dobrze w każdym stylu. Po prostu kocham tańczyć, sprawia mi to ogromną przyjemność. Robiąc kanapki stwierdziłam, że znowu zapiszę się na jakieś zajęcia i może w końcu coś osiągnę. Będąc młodszą często próbowałam swoich sił np. na mistrzostwach tańca modern-jazz. Kilka razy byłam na podium, lecz nigdy nie miałam 1. miejsca. Postanowiłam sobie, że następnym razem tak będzie.... Kiedy skończyłam jeść posprzątałam trochę kuchnię i salon, po czym udałam się do pokoju. Była już 12.30 a Michała nie było, ale nie przejmowałam się tym, wiem że nie jest zbyt punktualny. Przełączyłam muzykę na trochę wolniejszą i zaczęłam rozciągać się do szpagatu. Tak dawno go nie robiłam. A przecież jeśli chcę iść na mistrzostwa muszę sobie wszystko przypomnieć i przećwiczyć. Po kilku skłonach i chwili rozciągania mięśni zaczęłam powoli schodzić w dół. W tym momencie uświadomiłam sobie, że kiedyś byłam w tym lepsza, a mimo to nie sprawiało mi to tyle radości co teraz. Wtedy robiłam to, żeby zapomnieć o problemach. Mówi się, że dzieciństwo jest piękne, bo nie ma się problemów, żyje się beztrosko. Ja zawsze miałam inaczej. Nigdy nie mogłam sobie pozwalać na wszystko, zawsze ograniczał mnie mój ojciec i to obojętnie w czym. Treningi przynosiły mi ogromne szczęście, bo wtedy miałam chwilę, w której nie musiałam oglądać twarzy uśmiechniętego ojca, który sprawiał mi tak ogromny ból. Taniec był czymś, co przynosiło mi dumę i wiarę w siebie, bo kiedy to robiłam czułam się choć trochę wartościowa i nawet ojciec nie mógł zepsuć tego, że cieszyłam się rozwijanym przeze mnie wtedy talentem.... Z moich oczu wypłynęły łzy, które potem strumieniami płynęły po policzkach, a na końcu kapały na moją koszulkę. Oparłam plecy o łóżko i położyłam głowę na kolanach przyciągniętych do mojej klatki piersiowej. Znów przypomniałam sobie wszystkie wcześniejsze wydarzenia. Nienawidziłam swojego ojca. Zawsze mnie krytykował, ranił w sposób fizyczny i psychiczny. Nigdy nie potrafił przyznać się do winy. To ja byłam za wszystko karana, ale z drugiej strony byłam jego pocieszeniem co noc..... Co chwilę wycierałam łzy do mokrej już od nich poduszkę ściągniętą z łóżka. W pewnym momencie usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi wejściowych. Miałam pewność, że to mój chłopak wrócił z miasta, więc podeszłam do kolumn, z których ciągle wydobywała się muzyka i wyłączyłam je. Pobiegłam szybko do łazienki i przemyłam wodą twarz mając nadzieję, że Multi nie zauważy, że płakałam. Wyszłam z pomieszczenia i spojrzałam w stronę schodów, na których znajdował się Michał. Patrzył na mnie więc uśmiechnęłam się do niego. Jednak nie zrobił tego samego, podszedł bliżej przytulił mnie szybko i powiedział:
-Płakałaś?-Popatrzył mi prosto w oczy. Nie umiałam tego ukryć, bo po moich policzkach znowu spłynęły łzy. Wtuliłam się w jego ciało i gorzko zapłakałam. Czasami zachowuję się jak jakaś małolata, która nie potrafi panować nad emocjami.....
-Nie rób tego więcej... Dla niego nie warto.-Przytulił mnie mocnej, po czym otarł moje mokre policzki i uśmiechnął się do mnie lekko. Odwzajemniłam to po chwili, w której się trochę uspokoiłam. Chłopak zbliżył swoją twarz do mojej, lecz nie zdążyliśmy się pocałować, bo usłyszeliśmy czyjeś kroki na parterze.....


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________Mamy nowy rozdział. Przepraszam was, że nie było go długo.. Doskwierał mi brak chęci i weny twórczej. Mam nadzieję, że mimo to choć trochę spodobał wam się ten rozdział, bo według mnie nie mam wielkiego talentu do pisania i ten rozdział może jest średni, czy też słaby, lecz może znajdzie się choć jedna osoba, której się to spodoba :)) Dziękuję wam za wszystko i zapraszam do dalszego czytania bloga, komentowania, obserwowania i klikania +1 :D Do następnego rozdziału <3

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 16

Cicho weszliśmy na górę, nikogo tam nie było, więc postanowiliśmy przeszukać parter. Oboje wchodząc do salonu zauważyliśmy jakiegoś faceta. Schowałam się za Michałem, który podszedł do niego i chwycił go za koszulę nie dając mu możliwości ucieczki.
-Co ty tu robisz kurwa?-Wykrzyczał Multi. Mężczyzna obrócił się i wtedy dostrzegłam w nim dobrze znaną mi osobę. Przestraszyłam się rozpoznając go i zaczęłam uciekać. Będąc w pokoju oparłam się o ścianę. Osunęłam się po niej i usiadłam w kącie. Do moich oczu napłynęły łzy, które chwile później spływały po moich policzkach. Nie mogłam powstrzymać łez, a dodatkowo do moich uszu dotarło głośne krzyczenie, przeklinanie Michała. Usłyszałam jak w salonie tłuką się wazony, lampy... Bałam się, sama nie wiem czego.... Może tego, że zaraz pojawi się tu facet, do którego czuję obrzydzenie, który przeraża mnie i boję się na niego spojrzeć.... Płakałam coraz głośniej. Wiedziałam, że może wydarzyć się coś złego. Wtedy usłyszałam głośne trzaśnięcie, a chwilę później czyjeś kroki na schodach. Wiedziałam, że ta osoba znajduje się coraz bliżej mojego pokoju. Jeszcze bardziej wbiłam się w ścianę, zacisnęłam pięści i powieki, z pod których nadal wypływały gorzkie łzy. Nagle usłyszałam ruch klamki do mojego pokoju, pisnęłam niekontrolowanie i zaczęłam drżeć ze strachu. Nie miałam pojęcia kogo zobaczę w drzwiach. Spojrzałam w stronę wejścia i zobaczyłam w drzwiach mojego chłopaka. Pod jego nosem znajdowała się krew,a jego palce, tak samo jak koszulka także były nią poplamione. Rozejrzał się po pomieszczeniu i wtedy zauważył mnie skuloną w kącie. Zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Z jednej strony strasznie się cieszyłam, że w moim pokoju znajdował się Michał, ale z drugiej nadal nie umiałam otrząsnąć się po doznaniu tak wielkiego szoku.
-T.. to był mój ojciec!-Zaczęłam mówić, a po moich policzkach ciągle spływało wiele łez. Spuściłam głowę.-O..on nie mieszka z nami... On...-Wtedy głos mi się załamał. Przypomniałam sobie wszystko.... Z moich wspomnień wyłapałam wtedy znowu wiele nieprawidłowości, które zachodziły kilka lat temu. Przed oczami miałam ojca, z jego obleśną twarzą, ciałem. Ilekroć przypominam sobie o tym co ze mną robił mam ochotę wymiotować, zapaść się pod ziemię... Czemu akurat ja? Dlaczego ja musiałam mieć ojca, który znęcał się nade mną w ten sposób? Nienawidziłam go. On ciągle to robił- sprawiał mi ból i to nie tylko cielesny. Cały czas musiałam oglądać go w swoim domu wiedząc, że nikt mnie nie wesprze, bo mój ojciec udaje niewinnego, a ja muszę udawać, że jestem szczęśliwą, zwykłą nastolatką.... Dopiero w wieku 15 lat odważyłam się o tym powiedzieć mamie. Bałam się, że nie uwierzy, ale zrobiła to. Dzięki temu jeszcze bardziej zbliżyłyśmy się do siebie. To ona wspierała mnie w chwilach smutku i depresji. Nikt inny nigdy się o tym nie dowiedział, bo nie jest o tym łatwo mówić. Nie da się od tak powiedzieć komuś, że było się wykorzystywanym przez rodzica, że nie kochał ciebie, tylko twoje ciało, że nie mogłaś powstrzymać czegoś na co nie miałaś ochoty, że twój ojciec to fałszywy człowiek, który przed innymi udaje świętego, a kiedy byłaś z nim sama w domu bałaś się wyjrzeć z pod kołdry, bo wiedziałaś, że zaraz znajdzie się obok ciebie w łóżku.... Poczułam jak Michał obejmuje mnie i przyciąga do siebie. Wtuliłam się  jego ciało. Płakałam jak za czasów dzieciństwa, kiedy zachodziły te wydarzenia, które dzisiaj dają o sobie znać. Chłopak kołysał mną, co chwilę składał pocałunki na czubku mojej głowy, co troszkę mnie uspokoiło.... Nawet nie wiem kiedy zasnęłam(być może z przemęczenia).

Obudziłam się rano w łóżku, co znaczyło, że chłopak mnie tam przeniósł, a obok mnie znajdowała się kartka.

,,Idę załatwić sprawy pogrzebu, uważaj na siebie.. Będę o 12.00"

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11.04, więc poszłam do łazienki, w której wykąpałam się (przez co trochę ochłonęłam po wczorajszym zdarzeniu), umyłam zęby i rozczesałam włosy. Wyszłam z pomieszczenia kiedy ubrałam się w krótkie, czarne spodenki z wysokim stanem i turkusową bluzkę na szerokich ramiączkach. Skierowałam się do kuchni, w której zjadłam śniadanie. Po tym jak wróciłam do pokoju wzięłam do ręki telefon. Spojrzałam na jego ekran i zauważyłam, że mam trzy nieprzeczytane wiadomości.... Od kogo?


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Hejeczka :D Dziękuję za przeczytanie nowego rozdziału i wszelką aktywność. Zapraszam do komentowania, klikania +1 :)) 

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 15

Gdy się odwróciłam zobaczyłam jakąś plastikową lalę. Kojarzyłam ją, ale nie miałam pojęcia skąd.
-Co się stało? Czemu płaczesz? Czyżby twój ukochany cię rzucił? Hmmm jak ma na imię ? Może Michał?-I wtedy zorientowałam się, że to ta panienka, która pisała do Multiego. Nie dziwię się, że wolał ją. Przecież po za jej plastikowym ryjem miała jeszcze wypchane cycki i dupę. Patrzyłam na nią jak na idiotkę, bo w sumie jej ,,stylówa" nawet trochę mnie rozśmieszyła.-Z czego rżysz?-zapytała podnosząc głos. Dopiero wtedy zorientowałam się, że  płacząc równocześnie zaczęłam się śmiać, sama nie wiem z czego. Moje uczucia w tym momencie zmieszały się ze sobą. Z jednej strony chciało mi się śmiać z tego, że taka dziunia podoba się Michałowi, a z drugiej płakać, że wystawił mnie dla niej, mimo to, że nasz związek trwał PONAD JEDEN DZIEŃ. To tak strasznie dużo prawda?
-Z tego, że Michał dał się nabrać na te twoje sztuczne cycki i mordę.-Wtedy mój śmiech stał się jeszcze głośniejszy, co zirytowało tę lalę. Spojrzałam na nią, chichocząc jej prosto w twarz, przez co poczułam mocne uderzenie w policzek. Przewróciłam się. Może to wyglądało psychicznie, ale nadal się śmiałam. W sumie nawet czułam się jakbym była chora na mózg, bo sama nie wiedziałam co czuję. Płakałam, sama nie wiem czy przez rozbawienie, czy może przez to, że smutno mi po dzisiejszym wydarzeniu... Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego. Może właśnie tak czuje się człowiek w depresji? Siedziałam tak przez chwilę. W mojej głowie miałam mętlik, a przed sobą lalkę barbie.
-Michaś jest ze mną... Więc odpuść sobie i.....-Nie zdążyła dokończyć, bo obie usłyszałyśmy wołanie mojego imienia. Spojrzałam za siebie, w naszą stronę biegł Multi. Widząc go podniosłam się szybko z podłogi i chciałam odejść pospiesznie, ale nie zdążyłam, bo Michał był już obok mnie kiedy wstałam.
-Co ona ci zrobiła?-Zapytał patrząc na mój (być może) czerwony policzek. Czułam, że mam lekko rozciętą wargę, z której wypłynęło trochę krwi.
-Poprawiła mi humor... Przynajmniej poznałam trochę twojego kotka-zaśmiałam się po raz kolejny, tym razem patrzyłam Michałowi prosto w oczy, a także zaakcentowałam ostatnie słowo w swojej wypowiedzi. Wiem, że mimo mojego chichotania miałam łzy w oczach i było to widać. Wyrwałam swoją rękę, która została przytrzymana przez Multiego i patrzyłam jaka będzie reakcja mojej nowej przyjaciółki.
-Iza! Co ty jej zrobiłaś? Przestaliśmy się spotykać rok temu. Mówiłem ci, żebyś dała mi spokój!-Nakrzyczał na nią.-A ty myślisz, że zamiast z tobą, byłbym z nią?-Zwrócił się już teraz do mnie. Spojrzałam kątem oka na lalę, a potem na Michała. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nagle dziewczyna podeszła do Multiego i zrobiła coś, czego bym się nie spodziewała. Chociaż.... Z jej inteligencją.... Może to nic dziwnego.... Lala będąc już całkiem blisko Michała odsłoniła kawałek dekoltu, po czym skierowała do niego słowa:
-Wolisz ją ode mnie? Nie pamiętasz jak było nam dobrze?-Chłopak osłupiał, na gołe oko można było zauważyć jego zdziwienie. Biedny nie miał pojęcia co zrobić. Zaśmiałam się sarkastycznie i powiedziałam:
-No to miłej zabawy wam życzę....-Multi momentalnie odepchnął od siebie dziewczynę, złapał mnie za ramię, odwrócił mnie, po czym wpił się w moje usta. Przez chwilę nie chciałam mu ulegać i próbowałam go odepchnąć, ale nie potrafiłam tego zrobić, bo Michał jest ode mnie wiele silniejszy. Jednak po chwili zarzuciłam chłopakowi ręce na szyję, przez co pogłębił pocałunek. Wiem, że może nie zrobiłam dobrze, ale uległam mu. Staliśmy na chodniku całując się, jak jakaś para napalonych gimnazjalistów, mimo to nie czułam się z tym źle. Oderwaliśmy się od siebie łapiąc powietrze, kiedy usłyszeliśmy głos jakiegoś starszego mężczyzny:
-Nie wstyd wam?-Spojrzeliśmy na niego we dwójkę momentalnie poważniejąc, lecz w chili jego oddalenia się zaczęliśmy się śmiać. Wtuliłam się w jego ciało.
-Przecież bym ci tego nie zrobił księżniczko....
-Teraz już wiem.-Uśmiechnęłam się do niego składając pocałunek na jego policzku.
Poszliśmy do mojego domu. Stanęłam przed drzwiami. Już chciałam przekręcić kluczyk w zamku, ale okazało się, że drzwi są otwarte. Wystraszyłam się. Posłałam zdziwione spojrzenie Michałowi, więc ten postanowił wejść do domu pierwszy. Wchodząc za nim zauważyłam kogoś w środku....


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Nowy rozdział ;3 Dziękuję wam za wszystko !! :) Komentujcie, klikajcie +1 i takie tam :D  

sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 14

Perspektywa Natalii:

Spojrzeliśmy w miejsce, z którego wydobywał się huk. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać kiedy zauważyliśmy leżącego na podłodze Dezyderego, który poślizgnął się i przewrócił na brzuch. Leżał tak chichocząc razem z nami parę minut, aż w końcu uspokoiliśmy się i pomogliśmy mu wstać.
-Kto tu rozwalił te jajka? Przez was zaliczyłem glebę cioty!-mówił ciągle śmiejąc się z całego wydarzenia. Michał wskazał na mnie palcem, a zrobiłam minkę smutnego psiaka i zwiałam na górę zamykając się w pokoju. Po chwili dołączył do mnie Multi.
-Kuchnia sama się nie posprząta.-Skierował do mnie swoje słowa. Wstałam z łóżka na którym leżałam i chciałam wyjść z pokoju, kiedy nagle Michaś przysunął mnie do siebie i przytulił, a tym samym moja bluzka została ubrudzona jajeczną mazią. Zrobiłam groźną minę.
-Zrobiłeś to specjalnie!-Odsunęłam się od niego i zaczęłam odlepiać mokrą bluzkę od ciała.
-Miałem nadzieję, że twoja bluzka znowu straci barwę jak będzie mokra, no i wiesz.....-Opowiedział z rozbawieniem w głosie.
-Świnia!-Zaśmiałam się i wyszłam z pokoju idąc w stronę kuchni. Michał przyszedł chwilę później i razem zaczęliśmy po sobie sprzątać. Całość zajęła nam jakieś dwadzieścia minut. Po skończonej pracy Multi wskazał na stół przy którym niedługo później zjedliśmy śniadanie. Kiedy byliśmy najedzeni tymi pysznymi naleśnikami każde z nas postanowiło, że pójdzie się wykąpać i ogólnie jakoś ogarnąć. Ja skierowałam się do łazienki znajdującej się obok pokoju Michasia, a chłopak do tej, w której wczoraj się przebierałam. Kiedy się wykąpałam, przebrałam, umyłam zęby i rozczesałam włosy byłam już gotowa do wyjścia z pomieszczenia. Wychodząc z łazienki w jasnych, krótkich, jeansowych spodenkach i białej bluzce na szerokich ramiączkach zauważyłam Multiego leżącego na łóżku w białej, luźnej koszulce i czarnych dresach. Spakowałam swoje niepotrzebne rzeczy do torby i położyłam obok chłopaka. Michał skierował na mnie swój wzrok, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Odwzajemniłam to ukazując swój aparat na zębach. Po chwili już trochę poważniej zapytałam:
-Już trochę lepiej po wczorajszym?
-Taaa, nie martw się o mnie... Trzeba jeszcze dzisiaj załatwić sprawy pogrzebu...
-To może wybierzemy się od razu do tego domu pogrzebowego?-Zaproponowałam i miałam pewność, że się zgodzi, więc podniosłam się szybko, ale zostałam przyciągnięta z powrotem.
-Dobra, ale najpierw muszę ci coś powiedzieć-Spojrzałam mu w oczy, trochę się zaniepokoiłam, bo wyglądał na zmartwionego.
-Ej... Co jest?-Zapytałam ze zdziwieniem w głosie.
-Przeczytaj...-Podał mi telefon. Spojrzałam na ekran, by zobaczyć o co chodzi i przeczytałam wiadomość od jakiejś laski:
,,Jak tam kotku? Tęsknię"-Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na Michała. Ten wzruszył tylko ramionami.... O co chodzi? Może nie jestem jego jedyną dziewczyną? Może tak chce mi przekazać, że z nami koniec? Może nie umie mi tego powiedzieć wprost? Patrzyłam tępo na ekran telefonu i nie wiedziałam co powiedzieć. Przeczytałam tę samą wiadomość chyba ze sto razy. Nie podnosiłam wzroku na Michała, ale kiedy w końcu się odważyłam do oczu napłynęły mi łzy. Wstałam szybko, podniosłam swoją torbę i wyszłam z pokoju z impetem uderzając ręką w drzwi. Zbiegłam schodami w dół i słyszałam wołanie mojego imienia. Nie zatrzymywałam się. Nie miałam ochoty patrzeć na jego zdradziecką twarz. Nagle poczułam jak ręka chłopaka zaciska mój nadgarstek i przyciąga do siebie. Chciałam się wyrwać, ale nie dawałam rady. Michał spojrzał na mnie a ja zaczęłam płakać i uderzać go w rękę, żeby mnie puścił:
-Zostaw mnie!-Wykrzyczałam przez łzy. 
-Natalia co ci jest?-Zapytał jakby nie wiedział o co chodzi... Ma jakąś laskę i oszukuje mnie, a potem udaje świętego? Chciał, żebym skierowała na niego swój wzrok, więc położył palec na moim podbródku, ale odtrąciłam go wykrzykując mu prosto w twarz:
-Puść mnie! Miałeś tylko ją? A może więcej lasek? Zostaliśmy parą dopiero wczoraj, a ty robisz mi takie świństwa.... No chyba, że ona była pierwsza co?
-Natalia o co ci chodzi?
-Ty świnio! Przed chwilą pokazałeś mi urywek rozmowy z jakąś panienką, która mówi, że za tobą tęskni, że jesteś jej kotkiem..-powiedziałam śmiejąc się sarkastycznie przez łzy i akcentując ostatnie słowo.-A ty myślisz, że co? Mam ci pochlebiać? Oj Michaś jesteś taki dobry, że będę się musiała tobą dzielić, no ale trudno, przecież ona będzie z tobą w łóżku w dzień, a ja w nocy.... No bo przecież tylko na tym ci zależy prawda?- Michał stał przede mną ze zdziwioną miną. Jego oczy pociemniały kiedy usłyszał wykrzyczane przeze mnie słowa. Byłam wściekła jak nigdy dotąd, nie wiedziałam co mam jeszcze powiedzieć, zdenerwowanie wymieszało się z bezsilnością. Zaczęłam szlochać jeszcze głośniej i oparłam się o ścianę zsuwając się po niej w dół. Siedziałam bezradnie na ziemi. Płakałam ciągle i nie umiałam przestać, a nawet nie miałam na to najmniejszej ochoty. Michał złapał się za głowę... Już chciał usiąść obok mnie, ale nagle otworzyły się drzwi wejściowe, a w nich stał Bartek. Spoglądał na mnie i na Michała. Kiedy widział mnie płaczącą i zdenerwowanego Michała stojącego nade mną rozchylił usta ze zdziwienia. 
-Co jest?
-Nic-odparłam szybko zbierając się z podłogi .-Muszę już iść cześć!-powiedziałam wszystko jednym tchem i rzucając Michałowi groźne spojrzenie wyszłam z domu Multiego kierując się w miejsce mojego zamieszkania. Widziałam, że Michał chciał jeszcze za mną pobiec, ale zrezygnowany wrócił do domu. Szłam chodnikiem szlochając... Musiałam wyglądać jak jakiś potwór. Smutny, z rozerwanym na pół sercem potwór, który właśnie wraca z miejsca gdzie skrzywdzono go jak nigdy dotąd. Nawet nie próbowałam powstrzymać płaczu przed tymi wszystkimi ludźmi, których mijałam na chodniku. Będąc już całkiem blisko mojego domu, wyglądając jak monstrum poczułam nagłe szarpnięcie mnie za ramię, zaczęłam piszczeć, płakać jeszcze mocniej, a gdy się odwróciłam zobaczyłam....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


Mamy next rozdział <3 Proszę o komentowanie, o klikanie +1, czy też obserwowanie :)) Dziękuję wam za wszystko misie :3

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 13

Perspektywa Michała:

Usłyszałem wołanie mojego imienia, więc wstałem z kanapy, na której się nade mną znęcano i poszedłem w stronę drzwi. Ujrzałem tam zmartwioną Natalię i jakiegoś policjanta.
-Michał Rychlik?
-To ja.
-Mam dla pana przykrą wiadomość.-Moje serce zaczęło bić szybciej, nie wiedziałem co za chwilę usłyszę i oczekiwałem najgorszego.-Pana rodzice.... Spłonęli w pożarze, który wywołał niezgaszony papieros.-Co? Jak to zginęli? Policjant poklepał mnie po ramieniu, a ja stałem jak słup, w głowie miałem mętlik. Nie miałem pojęcia co mam powiedzieć, jak się zachować. Widziałem jak Natalia jeszcze chwilę z nim rozmawia, a potem go żegna. Ja nadal tkwiłem w bezruchu nic nie mówiąc, a nawet nie wiedząc o czym oni rozmawiają. Nie miałem nad sobą kontroli, czułem jakbym był sparaliżowany. Wiem, że mówiłem czasem o rodzicach źle, ale przecież mimo to kochałem ich, bo dali mi życie. Poczułem na sobie wzrok mojej dziewczyny, która podbiegła do mnie szybko i płacząc wtuliła się w moje ciało. Objąłem ją mocno i nadal tkwiłem w miejscu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Pierwszy raz od czasów dzieciństwa chciało mi się płakać. Oni bili mnie, może nawet ich nie obchodziłem bo woleli alkohol, ale mimo to kochałem ich, a teraz tak po prostu ich straciłem. Może gdybym się od nich nie wyprowadził, gdybym nie uciekał, pomógł im.... Może wszystko byłoby inaczej.... Usłyszałem kroki chłopaków. Wszyscy stali niedaleko nas w ciszy i najwyraźniej zastanawiali się o co chodzi. Odwróciłem głowę w ich stronę i po raz pierwszy od kilku lat poczułem jak po moim policzku spływa samotna łza.
-Ej stary co jest?-zapytał jeden z nich z poważną miną i zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Moi rodzice zmarli...-odpowiedziałem krótko i oparłem brodę o czubek głowy Natalii patrząc przed siebie i próbując jakoś uporządkować swoje myśli. Nie miałem ochoty nikomu tłumaczyć co zaszło, chciałem po prostu w ciszy przeżyć tę smutną chwilę. Moi kumple na pewno mi współczuli, widziałem ich reakcje mimo to, że patrzyłem na ścianę przed sobą, ale po prostu wiem, że nie dałbym rady im tego już teraz opowiedzieć.....

Perspektywa Natalii:

Rozpłakałam się i przytuliłam go mocno. To nie moi rodzice, nie mój rodzinny dom, ale zrobiłam to wiedząc co musi czuć Michał. Współczułam mu i nie umiałam powstrzymać łez. Nigdy nie mogłabym sobie wyobrazić płaczącego i smutnego Multiego, który dzisiaj pokazał mi jakby wyglądał w takiej sytuacji. ,,Moi rodzice zmarli"-to zdanie rozbrzmiewało w mojej głowie. Co ja zrobiłabym na jego miejscu? Michał patrzył tępo w ścianę opierając się o moją głowę. Chłopacy rozdzielili się w ciszy. Każdy z nich przejął się, ale najwyraźniej postanowili, że lepiej nie poruszać tak świeżego tematu. Spojrzałam na Multiego. Chłopak położył na moim policzku swój palec, którym wytarł moje łzy, a potem spróbował się uśmiechnąć, ale mimo to widać było smutek wymalowany na jego twarzy. Przytuliłam go jeszcze mocniej. Na jego koszulce było już widać mokrą plamę od moich łez. Płakałam jak nigdy dotąd, robiłam to chociaż może powinnam udawać silną i jakoś próbować go pocieszyć.... Może powinnam nie pogrążać go jeszcze bardziej? Otarłam swoje łzy, spojrzałam na Michała i powiedziałam tylko:
-Przepraszam-Chciałam być silna, ale głos załamał mi się w połowie wypowiedzianego słowa.
-Za co przepraszasz?-zapytał chłopak trzymając palec na moim podbródku.
-Za to, że jestem słaba, że nie umiem cię pocieszyć, że....-mówiłam ciągle płacząc, przerwał mi pocałunek, którym obdarował mnie Michał.
-Nie masz za co przepraszać, chodźmy na górę-powiedział łapiąc mnie za rękę i kierując się w stronę jego pokoju...

Perspektywa Michała:

Nie rozumiem tego... Ta dziewczyna jest taka cudowna. Płakała z powodu cudzej straty, współczuła mi... Która z moich byłych przejęła by się tym?  Pewnie jeszcze musiałbym udawać przy nich, że wcale mnie to nie obchodzi, że jakoś się z tym pogodzę. Bo przecież, która z takich lal spotykałaby się z jakimś zwykłym mięczakiem? Przy Natalii mogłem być sobą.. Leżeliśmy na moim łóżku wtuleni w siebie i w ciszy patrzeliśmy w sufit. Każdy z nas myślał o tym co się dzisiaj stało. Jak to możliwe, że przez tyle lat prawie mi na nich nie zależało, a teraz po ich stracie czuję przeszywający ból w sercu? To takie niesprawiedliwe... Czemu akurat oni? Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otrzymanej wiadomości na facebooku. Natalia też chyba się ocknęła i patrzyła w moją stronę. Wyciągnąłem komórkę z kieszeni i kliknąłem ikonkę przekierowującą mnie na portal społecznościowy. Otworzyłem wiadomość.
,,Jak tam kotku? Tęsknię"-Wywróciłem oczami, zablokowałem telefon i położyłem na szafce znajdującej się obok mnie. Położyłem się na boku patrząc na Natalkę, która zrobiła to samo. Patrzyłem w jej cudowne, brązowe oczy, które są tak ciemne, że źrenica jest ledwo ciemniejsza od tęczówki. Po raz kolejny po jej policzku spłynęła samotna łza, otarłem ją mówiąc:
-Nie płacz już, wszystko będzie dobrze...
-To ja powinnam pocieszać ciebie...-odpowiedziała spuszczając wzrok. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem, leżeliśmy w tej pozycji tak długo, aż w końcu zasnęliśmy.

Obudziłem się o 9.23, chyba nic dziwnego w tym, że razem z Natką nie poszliśmy dzisiaj do szkoły. Jak najciszej zszedłem z łóżka i wyszedłem z pokoju kierując się po cichu do kuchni, żeby nie obudzić dziewczyny. Otworzyłem lodówkę, z której wyciągnąłem składniki na naleśniki. Niedługo później danie było gotowe. Przygotowałem wszystko na śniadanie i nalałem zimnej wody do butelki. Chwilę później byłem już w swoim pokoju i znajdowałem się centralnie nad łóżkiem, na którym leżała Natalia. Odkręciłem butelkę z lodowatą wodą i wylałem cała jej zawartość na Nati. Ta zerwała się szybko na równe nogi i zaczęła mnie gonić krzycząc:
-Ty szmato! Pożałujesz.-dzięki temu co właśnie robiliśmy zapomniałem przynajmniej trochę o wczorajszych zdarzeniach.W końcu poczułem, że na moich włosach znajduje się coś ohydnego. Zdjąłem to ze swojej głowy i zobaczyłem, że było to jajko. Już chciałem podbiec do Natalii, ale kolejne wylądowało na mojej koszulce.
-Chyba ktoś nie posprzątał po robieniu śniadania...-powiedziała z chytrym uśmieszkiem trzymając kolejne jajko w dłoni, miała już zamiar rzucić, ale nagle usłyszeliśmy głośny trzask wydobywający się z przedpokoju. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i ujrzeliśmy....


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział dla was :D Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Dziękuję wam za wsparcie i zapraszam na dół do komentarzy, klikajcie +1, a może nawet chcielibyście zaobserwować? :))





czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 12

Perspektywa Michała:

Pocałowałem ją, sam nie wiem czemu. Cholernie mnie do niej ciągnęło. Po raz pierwszy w życiu naprawdę mi na kimś zależy, i po raz pierwszy się zakochałem. Tamte dziewczyny to zwykłe plastikowe lale, które chciały tylko popularności i dlatego ze mną były. Może i one coś do mnie czuły, ale ja tego nie odwzajemniałem. Po tym ja musnąłem delikatnie usta Natalii odsunąłem lekko swoją twarz i wyszeptałem jej do ucha:
-Wszystko słyszałaś prawda?-dziewczyna leżąca na moich kolanach zaczęła się śmiać. Była bardzo słodka, uwielbiałem ją, jej charakter, ale i wygląd. Jej ciemnobrązowe oczy i włosy dodawały jej uroku. Kocham gdy się uśmiecha i ukazuje swój aparat na zębach, wygląda wtedy jeszcze bardziej niewinnie i słodko.
-Skąd wiesz?-zapytała rozbawiona.
-Bo już nie jesteś na mnie zła, za to że byłem z tobą w łazience-uśmiechnąłem się cwaniacko i po raz kolejny musnąłem jej usta, a ona patrzyła na mnie swoimi pięknymi oczyma.
-To co robimy bobasku?-zapytała z akcentem na ostatnie słowo i zaczęła rechotać.
-Coś ty powiedziała? Powtórz bo nie słyszałem!-mimo rozbawienia starałem się zrobić groźną minę, co najwyraźniej mi nie wyszło i jeszcze bardziej rozśmieszyło moją dziewczynę..

Perspektywa Natalii:

Kiedy już trochę się uspokoiliśmy weszliśmy schodami na górę, i otworzyliśmy trzecie drzwi po lewej stronie. Pokój Michała był dość wielki, ściany pokrywała jasnoszara farba, podłoga była wyłożona brązowymi panelami, a meble były białe. Wnętrze tego pomieszczenia bardzo mi się spodobało. Położyłam się na wielkim łóżku i chwilę później poczułam, że ugina się ono pod ciężarem Michasia, który kładł się obok mnie. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się do mnie ciepło, objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Ten wrażliwy i troskliwy gest sprawił, że poczułam się bezpieczna, a przede wszystkim uszczęśliwił mnie jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Wtuliłam się do niego i zaczęłam kreślić palcem wzorki na jego torsie. Michał złożył kolejny pocałunek na moim ciele, tym razem była to szyja, przeniósł swoją rękę na moje plecy i zaczął nią po nich jeździć. Po chwili jego ciało znalazło się nad moim. Patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Jego twarz była coraz bliżej mojej, co sprawiło, że przez moje ciało przeszła fala gorąca. Dotknął moich ust swoimi, delikatnie przygryzając moją dolną wargę. Poczułam jego ręce na swojej talii, kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Obydwoje się trochę wystraszyliśmy i zerwaliśmy się na równe nogi. Do pomieszczenie wszedł Dezy, a ja i Michał zaczęliśmy się śmiać, nie wiadomo z czego.
-Co wam jest? Z resztą nie ważne... Oglądacie z nami film?
-No pewnie-odpowiedział Multi patrząc na mnie i oczekując aż potwierdzę jego decyzję. Kiwnęłam głową chętnie zgadzając się na zobaczenie tego horroru. Zeszliśmy w trójkę na dół. Wszyscy z domowników siedzieli już na kanapie czekając na rozpoczęcie filmu.
-O przyszliście... Myśleliśmy, że będziecie zbyt zajęci sobą-powiedział Florek puszczając nam oczko, po czym został obdarowany groźnym spojrzeniem Michała, a ja tylko zachichotałam- Oglądamy horror, bo Bartek się uparł, siadajcie.-Usiedliśmy obok reszty chłopaków, kiedy zaczął się film. W pokoju było ciemno, przez zasłonięte okna, co nadawało nastroju. Początek nie był straszny, ale wszyscy zaczęli piszczeć w momencie nagłego pojawienia się ducha zmarłej dziewczynki. Pisk szybko przerodził się w śmiech wszystkich uczestników. Przez cały film trzymałam w rękach poduszkę, do której się przytulałam. Nie zasłaniałam nią sobie oczu, by nie widzieć filmu, bo za dużo bym straciła, Praktycznie przez cały okres trwania filmu w domu rozlegał się krzyk, śmiech i głupie, ale rozbawiające wszystkich komentarze. Po nieszczęśliwym zakończeniu Dezy odsłonił rolety, przez co do pokoju wpadło trochę więcej światła, ale niewiele, bo na podwórku też nie było już jasno. Nie dziwiliśmy się bo była już godzina 20.21. Postanowiłam, że pójdę na górę po telefon. Oznajmiłam to Michałowi i wstałam z kanapy, na której wszyscy siedzieliśmy. Nagle poczułam lekkie uderzenie w tyłek i usłyszałam śmiech wszystkich domowników. Zrobiłam groźną miną i odwróciłam się w stronę Michała, który na twarzy miał wymalowany cwaniacki uśmiech i dumę z tego, że zrobił mi na złość. Rzuciłam się na niego i zaczęłam go okładać rękami i poduszką. Wszystkich to bawiło, bo Multi śmiał się, lecz co chwilę popiskiwał. Po chwili dołączyli do mnie chłopacy i wszyscy biliśmy Michała poduszkami.
-Ej no! Znamy się tyle lat, jesteśmy przyjaciółmi a wy stajecie po jej stronie?
-No w końcu to dziewczyna, a po za tym jest od ciebie ładniejsza-odpowiedział Remek i wszyscy zaczęliśmy się śmiać jeszcze głośniej. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zaproponowałam, że to ja je otworzę, wszyscy się zgodzili i nadal okładali mojego chłopaka poduszkami. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Widząc postać w nich stojącą bardzo się zdziwiłam....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Hejo miśki! Przepraszam, że być może długo czekaliście na nowy rozdział, ale brakowało mi weny twórczej. Wszelkie wasze komentarze, udostępnianie,  czy oceny motywują mnie też do dalszego działania i dziękuję wam za nie <3