niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 24 cz.1

Zamknęłam oczy, do których bardzo szybko napłynęły łzy. Wiedziałam co mnie spotka, ale nie bałam się o siebie. W końcu sama chciałam swojej śmierci. Chciałam umrzeć, no to się doczekałam, ale dlaczego Michał? W tak ekspresowym tempie do głowy przyszło mi tyle myśli, a przed oczami miałam całe swoje życie. Dlaczego ja tego chciałam? Miałam tyle pięknych wspomnień... Uniosłam powieki. Spojrzałam na Michała, który szybko przekręcił kierownicę. Zręcznie uniknęliśmy zderzenia z ciężarówką. Pędziliśmy w stronę wielkiego zbocza. Czułam jakby moje serce miało za chwilę stanąć i sprawić, że doznam zawału. Nigdy nie byłam w tak niebezpiecznej sytuacji jak wtedy.
-Michał!- Krzyczałam, płacząc w tym samym momencie
-Kurwa hamulce!-Próbował nas ratować. Na marne. Samochód przestał normalnie funkcjonować.-Wyskakuj!-Wrzasnął. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego. Odpiął pas, więc zrobiłam to samo. Przeniósł rękę na klamkę i czekał na moją reakcję. Szybko powtórzyłam jego ruch. Moje ciało spięło się, gdy chłopak otworzył drzwi. Oboje wyskoczyliśmy z jadącego samochodu. Uderzyłam ciałem w zimny, twardy asfalt. Od razu z moich kolan i rąk, a także policzków zaczęła wypływać krew. Przeniosłam się do pozycji siedzącej, opierając się rękami. Przekręciłam głowę i zobaczyłam leżącego opodal Multiego. Nie miałam siły by wstać, więc zbliżyłam się do niego na kolanach.
-Michał?-Próbowałam go obudzić.-Michał?-Powtórzyłam szarpiąc go za ramię.-Obudź się proszę!-Zaczęłam płakać. Przeniosłam dłoń na jego policzek ocierając łzę, która spłynęła z mojej twarzy.-Tak bardzo Cię kocham....-Wtuliłam się w jego ciało i zmoczyłam mu koszulkę swymi łzami. Tylko tyle pamiętam z tamtego wydarzenia. Reszta to tylko pustka i ciemność.....
Zobaczyłam światło, za którym podążyłam. Stanęłam w najpiękniejszym miejscu, jakie mogło zaistnieć. Było tam pełno innych osób. Wszyscy śmiali się, rozmawiali, wygłupiali. Byli szczęśliwi, lecz ja nie mogłam się odnaleźć. Wzrokiem szukałam chłopaka, który był w tamtej chwili dla mnie najważniejszy. Nie liczyło się dla mnie wszystko co się tam znajdowało, a było tam wiele przecudownych rzeczy. Chciałam tylko zobaczyć Michała, którego tak bardzo kocham. Poraziło mnie światło. Przymrużyłam oczy, by cokolwiek widzieć, ale wszędzie panowały pustki i biel. Wszyscy zniknęli. Usłyszałam ciche wołanie. Odwróciłam się, ale nikogo nie było. Zaczęłam płakać. Byłam sama. Nie wiedziałam gdzie jestem, co mam robić, ale najbardziej martwiło mnie, że nie ma tu Multiego.
-Chodź ze mną... Nie bój się mnie.-Rzekła stojąca przede mną postać. Spojrzałam na mężczyznę wyciągającego do mnie rękę. Podniosłam się z.... Właściwie nie wiem jak to określić... Nie było tam nic, więc nie było też podłogi.
-Co ja tu robię? Gdzie jestem? Jak się tu znalazłam?-Pociągnęłam nosem.
-Jak to co? Jesteś od teraz jedną z nas... Żyjesz z nami w krainie zmarłych.
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Szczerze? Rozdział nie podoba mi się, lecz jest on tylko wprowadzeniem do dalszej części. Mam nadzieję, że nie opuścicie mnie z powodu tak słabego, krótkiego rozdziału ;'))  Pozderki <3

3 komentarze:

  1. O jaaaa *-*
    Nic dodać, nic ująć :3
    Piękny :DD
    I tak troszku smutno :C

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest wspaniały =)
    A co do tego wypadku to mam wrażenie, iż to jakiś cholerny sen jest, że to się nie dzieje. No ale cóż, pewnie się mylę.

    Pozdrawiam mordko i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń