piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 13

Perspektywa Michała:

Usłyszałem wołanie mojego imienia, więc wstałem z kanapy, na której się nade mną znęcano i poszedłem w stronę drzwi. Ujrzałem tam zmartwioną Natalię i jakiegoś policjanta.
-Michał Rychlik?
-To ja.
-Mam dla pana przykrą wiadomość.-Moje serce zaczęło bić szybciej, nie wiedziałem co za chwilę usłyszę i oczekiwałem najgorszego.-Pana rodzice.... Spłonęli w pożarze, który wywołał niezgaszony papieros.-Co? Jak to zginęli? Policjant poklepał mnie po ramieniu, a ja stałem jak słup, w głowie miałem mętlik. Nie miałem pojęcia co mam powiedzieć, jak się zachować. Widziałem jak Natalia jeszcze chwilę z nim rozmawia, a potem go żegna. Ja nadal tkwiłem w bezruchu nic nie mówiąc, a nawet nie wiedząc o czym oni rozmawiają. Nie miałem nad sobą kontroli, czułem jakbym był sparaliżowany. Wiem, że mówiłem czasem o rodzicach źle, ale przecież mimo to kochałem ich, bo dali mi życie. Poczułem na sobie wzrok mojej dziewczyny, która podbiegła do mnie szybko i płacząc wtuliła się w moje ciało. Objąłem ją mocno i nadal tkwiłem w miejscu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Pierwszy raz od czasów dzieciństwa chciało mi się płakać. Oni bili mnie, może nawet ich nie obchodziłem bo woleli alkohol, ale mimo to kochałem ich, a teraz tak po prostu ich straciłem. Może gdybym się od nich nie wyprowadził, gdybym nie uciekał, pomógł im.... Może wszystko byłoby inaczej.... Usłyszałem kroki chłopaków. Wszyscy stali niedaleko nas w ciszy i najwyraźniej zastanawiali się o co chodzi. Odwróciłem głowę w ich stronę i po raz pierwszy od kilku lat poczułem jak po moim policzku spływa samotna łza.
-Ej stary co jest?-zapytał jeden z nich z poważną miną i zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Moi rodzice zmarli...-odpowiedziałem krótko i oparłem brodę o czubek głowy Natalii patrząc przed siebie i próbując jakoś uporządkować swoje myśli. Nie miałem ochoty nikomu tłumaczyć co zaszło, chciałem po prostu w ciszy przeżyć tę smutną chwilę. Moi kumple na pewno mi współczuli, widziałem ich reakcje mimo to, że patrzyłem na ścianę przed sobą, ale po prostu wiem, że nie dałbym rady im tego już teraz opowiedzieć.....

Perspektywa Natalii:

Rozpłakałam się i przytuliłam go mocno. To nie moi rodzice, nie mój rodzinny dom, ale zrobiłam to wiedząc co musi czuć Michał. Współczułam mu i nie umiałam powstrzymać łez. Nigdy nie mogłabym sobie wyobrazić płaczącego i smutnego Multiego, który dzisiaj pokazał mi jakby wyglądał w takiej sytuacji. ,,Moi rodzice zmarli"-to zdanie rozbrzmiewało w mojej głowie. Co ja zrobiłabym na jego miejscu? Michał patrzył tępo w ścianę opierając się o moją głowę. Chłopacy rozdzielili się w ciszy. Każdy z nich przejął się, ale najwyraźniej postanowili, że lepiej nie poruszać tak świeżego tematu. Spojrzałam na Multiego. Chłopak położył na moim policzku swój palec, którym wytarł moje łzy, a potem spróbował się uśmiechnąć, ale mimo to widać było smutek wymalowany na jego twarzy. Przytuliłam go jeszcze mocniej. Na jego koszulce było już widać mokrą plamę od moich łez. Płakałam jak nigdy dotąd, robiłam to chociaż może powinnam udawać silną i jakoś próbować go pocieszyć.... Może powinnam nie pogrążać go jeszcze bardziej? Otarłam swoje łzy, spojrzałam na Michała i powiedziałam tylko:
-Przepraszam-Chciałam być silna, ale głos załamał mi się w połowie wypowiedzianego słowa.
-Za co przepraszasz?-zapytał chłopak trzymając palec na moim podbródku.
-Za to, że jestem słaba, że nie umiem cię pocieszyć, że....-mówiłam ciągle płacząc, przerwał mi pocałunek, którym obdarował mnie Michał.
-Nie masz za co przepraszać, chodźmy na górę-powiedział łapiąc mnie za rękę i kierując się w stronę jego pokoju...

Perspektywa Michała:

Nie rozumiem tego... Ta dziewczyna jest taka cudowna. Płakała z powodu cudzej straty, współczuła mi... Która z moich byłych przejęła by się tym?  Pewnie jeszcze musiałbym udawać przy nich, że wcale mnie to nie obchodzi, że jakoś się z tym pogodzę. Bo przecież, która z takich lal spotykałaby się z jakimś zwykłym mięczakiem? Przy Natalii mogłem być sobą.. Leżeliśmy na moim łóżku wtuleni w siebie i w ciszy patrzeliśmy w sufit. Każdy z nas myślał o tym co się dzisiaj stało. Jak to możliwe, że przez tyle lat prawie mi na nich nie zależało, a teraz po ich stracie czuję przeszywający ból w sercu? To takie niesprawiedliwe... Czemu akurat oni? Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otrzymanej wiadomości na facebooku. Natalia też chyba się ocknęła i patrzyła w moją stronę. Wyciągnąłem komórkę z kieszeni i kliknąłem ikonkę przekierowującą mnie na portal społecznościowy. Otworzyłem wiadomość.
,,Jak tam kotku? Tęsknię"-Wywróciłem oczami, zablokowałem telefon i położyłem na szafce znajdującej się obok mnie. Położyłem się na boku patrząc na Natalkę, która zrobiła to samo. Patrzyłem w jej cudowne, brązowe oczy, które są tak ciemne, że źrenica jest ledwo ciemniejsza od tęczówki. Po raz kolejny po jej policzku spłynęła samotna łza, otarłem ją mówiąc:
-Nie płacz już, wszystko będzie dobrze...
-To ja powinnam pocieszać ciebie...-odpowiedziała spuszczając wzrok. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem, leżeliśmy w tej pozycji tak długo, aż w końcu zasnęliśmy.

Obudziłem się o 9.23, chyba nic dziwnego w tym, że razem z Natką nie poszliśmy dzisiaj do szkoły. Jak najciszej zszedłem z łóżka i wyszedłem z pokoju kierując się po cichu do kuchni, żeby nie obudzić dziewczyny. Otworzyłem lodówkę, z której wyciągnąłem składniki na naleśniki. Niedługo później danie było gotowe. Przygotowałem wszystko na śniadanie i nalałem zimnej wody do butelki. Chwilę później byłem już w swoim pokoju i znajdowałem się centralnie nad łóżkiem, na którym leżała Natalia. Odkręciłem butelkę z lodowatą wodą i wylałem cała jej zawartość na Nati. Ta zerwała się szybko na równe nogi i zaczęła mnie gonić krzycząc:
-Ty szmato! Pożałujesz.-dzięki temu co właśnie robiliśmy zapomniałem przynajmniej trochę o wczorajszych zdarzeniach.W końcu poczułem, że na moich włosach znajduje się coś ohydnego. Zdjąłem to ze swojej głowy i zobaczyłem, że było to jajko. Już chciałem podbiec do Natalii, ale kolejne wylądowało na mojej koszulce.
-Chyba ktoś nie posprzątał po robieniu śniadania...-powiedziała z chytrym uśmieszkiem trzymając kolejne jajko w dłoni, miała już zamiar rzucić, ale nagle usłyszeliśmy głośny trzask wydobywający się z przedpokoju. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i ujrzeliśmy....


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział dla was :D Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Dziękuję wam za wsparcie i zapraszam na dół do komentarzy, klikajcie +1, a może nawet chcielibyście zaobserwować? :))





3 komentarze:

  1. Jak można kończyc w takim momencie, halo;_;
    Czytam od dłuższego czasu, ale teraz zdecydowałan się skomentować.
    Bardzo fajnie się czyta, podoba mi się Twój styl pisania. Nie jest chaotyczny, a to naprawdę dobrze.
    Jeju, Michał tak uroczo się zachowuje *w*
    Ale i tak Natalia dobrze zrobiła rzucając w niego jajkami, ha
    Czekam na kolejny, życzę weny (:
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuuu <333 piękne ziemniaku XD Kiedy nowy rozdział? ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne :*
    życzę dużooo weny żeby szybciej był next <3

    a u mnie 7 -------> http://hope-life-multi-fanfiction.blogspot.com/
    Lily.

    OdpowiedzUsuń