niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 7

Doszłam samotnie do domu i ciągle śmiałam się w myślach z tego co powiedział Multi. Kiedy weszłam do pokoju poczułam wibracje w kieszeni. Otrzymałam smsa od Karoliny:
,,Wpadaj jutro ;) moich rodziców nie będzie, bo w końcu jutro niedziela :D Przynieś swoje rzeczy, nocujesz u mnie :D"
,,Jej <3 ok. będę o 11 :D"
Była godzina 13.06 więc poszłam do kuchni i zaczęłam robić obiad. Postanowiłam, że będzie to zapiekanka serowa. Bardzo ją lubię, dlatego zdecydowałam się właśnie na nią. Przyrządzenie jej zajęło mi jakieś 2 godziny, przez które w międzyczasie przeglądałam aska, facebooka czy też inne portale. Kiedy danie było już gotowe wyciągnęłam je z piekarnika i przełożyłam porcję na talerz. Kiedy już zjadłam pozmywałam naczynia, napiłam się soku i stwierdziłam, że pójdę pobiegać. Skierowałam się w stronę pokoju, gdzie wyciągnęłam z szafy białą, luźną koszulkę i krótkie spodenki. Włożyłam je na siebie, mój telefon wylądował w kieszeni, a słuchawki w uszach. Wybiegłam z domu zamykając za sobą drzwi. Zawsze biegam w parku, więc dzisiaj zrobiłam to co zawsze i wybrałam dobrze mi znaną drogę. Wbiegając do parku poczułam lekki szum w głowie, ale stwierdziłam, że to być może przez wiatr. To nie było dla mnie dobre, bo chwilę później poczułam się wiele gorzej, nagle zaczęło kręcić mi się w głowie, serce biło mi szybciej, nie miałam kontroli nad moim ciałem, usłyszałam tylko, że ktoś zapytał mnie czy dobrze się czuję, lecz ja upadłam na ziemię i przed oczami nie miałam już nic....
Obudziłam się, lecz nie byłam już w parku. Znajdowałam się na łóżku w jakiejś sali, do której wpadało wiele światła z zewnątrz. Wiedziałam, że jestem w szpitalu, ale nie miałam pojęcia jak długo tu leżę, a nawet kto sprawił, że się tu znalazłam. Do pokoju wszedł jakiś facet. Kojarzyłam go, ale nie wiedziałam skąd. Wiem, że kiedyś go już widziałam, jego ciemne oczy, brązowe włosy i dwa pieprzyki obok nosa....
-Cześć-powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy widząc, że się obudziłam.
-Eeee cześć-powiedziałam z lekkim zdziwieniem w głosie, nie wiedząc ciągle kim on jest.
-Zasłabłaś w parku, wezwałem pogotowie i wylądowałaś tutaj-wyjaśnił nieznajomy-ja jestem Jaś, zresztą pewnie już mnie kojarzysz, to ja kiedyś zderzyłem się z tobą w parku. Przepraszam, że zachowałem się wtedy wobec Ciebie źle, ale byłem zdenerwowany i spieszyłem się.
-To ty! Nic się nie stało siadaj-powiedziałam, z uśmiechem.-Jak długo tu jestem?
-Od wczoraj, mamy dzisiaj niedzielę.-powiedział spoglądając na telefon i dodał-Jest godzina 9.
Czułam lekki dyskomfort, moja poduszka była źle ułożona. Zaczęłam się wiercić próbując ją jakoś poprawić,ale nie udawało mi się to i dodatkowo rozśmieszyło chłopaka, który siedział obok mnie.
-Czekaj pomogę Ci-powiedział rozbawiony, pochylił się nade mną  i poprawił moją poduszkę po czym jego wzrok przeniósł się na moją twarz. Uśmiechnęłam się do niego ciepło a on to odwzajemnił. Nagle do sali wszedł lekarz. Jaś szybko się wyprostował, bo najwyraźniej się go przestraszył i popatrzył na niego. Lekarz widząc nas zaśmiał się i powiedział tylko:
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyszedłem powiedzieć, że to co stało się w parku to nic poważnego. Zasłabła Pani tylko z przemęczenia, bądź też innego czynnika, który na to wpłynął. Już dzisiaj może Pani się wypisać ze szpitala.-dokończył i wyszedł zanim zdążyłam mu podziękować.
-Pomogę Ci-powiedział chłopak widząc, że próbuję wstać z łóżka by wziąć swoje rzeczy i pójść do recepcji się wypisać. Wstałam z jego pomocą i jako, że jestem dość niska podniosłam głowę, by na niego spojrzeć oraz powiedzieć mu ,,dziękuję".
-Nie ma za co, wystarczy mała rekompensata, czytaj jedno spotkanie na jakiejś imprezie- zaśmiał się ukazując swój aparat na zębach.
-No w sumie, czemu nie ...Zrekompensuję się z przyjemnością-także pokazałam swój aparat  ortodontyczny śmiejąc się. Wzięłam z szafki telefon po czym podałam mu swój numer, mówiąc, żeby się ze mną skontaktował. Skierowaliśmy się w stronę recepcji, po czym kiedy się wypisałam Janek zaproponował mi, że odwiezie mnie do domu. Zgodziłam się z chęcią i poszliśmy na parking gdzie stał jego samochód. Wsiedliśmy do samochodu, zapięłam pasy i popatrzyłam na Jasia, który właśnie odpalał auto. Spojrzał na mnie uśmiechając się i pytając gdzie ma mnie zawieść. Podałam mu adres, a samochód Janka ruszył z miejsca. Jechaliśmy ciągle podejmując jakiekolwiek tematy. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Pogawędkę przerwał nam dźwięk otrzymanego smsa wydany przez mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni, by zobaczyć treść wiadomości. Był to sms od nieznanego mi numeru:
,,Czekam na ciebie w tym samym miejscu, w którym wczoraj mnie zostawiłaś.... Jestem taki samotny ;c"
Widząc co napisał do mnie Michał zaśmiałam się, ale też zastanawiałam skąd ma mój numer. Zapytałam Janka czy może podwieźć mnie tam gdzie chce się ze mną spotkać Multi, na co zgodził się i skierował w stronę mojego spotkania z Michałem. Dojechaliśmy. Multi czekał na mnie i widząc, że przyjechałam uśmiechnął się do mnie szeroko. Ja natomiast pożegnałam się z Jasiem i wyszłam z samochodu uśmiechając się do Michała.
-No witaj kotku, gdzie byłaś?-powiedział do mnie rozbawiony.
-W szpitalu- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-Co się stało?-spoważniał i zapytał z troską.
-Nie, nic zasłabłam biegając w parku..-powiedziałam, po czym z cwaniackim uśmiechem dodałam-na szczęście ten rycerz na białym koniu, który mnie tu podwiózł spadł mi prosto z nieba i wezwał pogotowie...
-Nie mów tak bo będę zazdrosny-szepnął prosto do mojego ucha. Zaśmiałam się i zaczęłam kierować się w stronę domu. Michał podążył za mną. Szliśmy ciągle się śmiejąc i rozmawiając. Kiedy doszliśmy pod sam dom zaprosiłam Michała do środka na co zaśmiał się i powiedział:
-Czyżbym doczekał się atrakcji, której tak długo wyczekiwałem?
-Och raczej nie..... Nie jestem taka jak każda twoja dziewczyna, która takie atrakcje daje Ci po pierwszym spotkaniu.- Powiedziałam to nie myśląc o tym, że to mogło go urazić, czy też zdenerwować. Chwycił mnie za rękę, przyciągnął do siebie i z wyraźnym rozbawieniem w głosie powiedział mi prosto do ucha:
-Nie teraz to kiedy indziej kochanie-spojrzałam mu prosto w oczy śmiejąc się z jego kolejnego głupiego żartu. Michał schylił się trochę, po czym przybliżył do mnie swoją twarz i musnął moje usta, na co zaczerwieniłam się i spuściłam głowę, by tego nie widział....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

komentujcie, odwiedzajcie ;3 dziękuję wam bardzo za to, że tak pozytywnie oceniacie moje fan fiction, to daje mi motywacje do dalszego działania <3 :D
na pytania chętnie odpowiem ;3 piszcie tutaj badz tez na asku :D Wasza aktywność wzrasta co bardzo mi się podoba jeszcze raz wam dziękuję ;))

2 komentarze:

  1. Czytałam z uśmiechem na twarzy, ha
    Masz fajny styl pisania, lekko się czyta ;)
    Strasznie polubiłam Michała. Jasia z resztą też. Podobają mi się ich charaktery.
    Życzę weny, czekam na kolejną notkę ❤.
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń