wtorek, 21 lipca 2015

Nowy blog!!

Hejeczka kochane misie!! <3 Mam dla was linka do nowego bloga, na którym niebawem pojawi się prolog. Tak jak chcieliście ff będzie o Michale, co w sumie mi odpowiada :D no to tego... Łap !Klik=łapiesz XD    PS. Wyglądem bloga zajmę się lejter xD Wszyscy się tam przenosimy ziuuu ;3

wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 24 cz. 2

NOTKA POD ROZDZIAŁEM :D

*Perspektywa Michała*
Dojechaliśmy do szpitala, gdzie się obudziłem. Dopiero wtedy zrozumiałem jak bardzo mogłem skrzywdzić dziewczynę swoimi słowami. Dopadły mnie wyrzuty sumienia. Od razu postanowiłem pójść i przeprosić ją, mimo złego samopoczucia. Wstałem. Sprawiło mi to wielki ból, gdyż byłem poobijany. Otworzyłem drzwi i powoli przekroczyłem próg, by zostać niezauważonym przez pracowników szpitala. Sunąłem jedną nogą po ziemi kierując się w stronę sali, do której zaniesiono Natalię. Podchodząc bliżej słyszałem coraz dokładniej głosy lekarzy dochodzące z sali nr. 25, czyli miejsca, gdzie przebywała moja dziewczyna. Stanąłem przed wejściem do tego pomieszczenia i wsłuchiwałem się w dość dziwny i ciągle wydobywający się stamtąd dźwięk, który nagle ustał. Szybko wbiegłem do środka, ale stanąłem jak wryty kiedy usłyszałem jak jeden z lekarzy wypowiedział słowa, których nie da się zapomnieć ,,Godzina zgonu: 1.24.". Moje serce zaczęło szybciej bić, a nogi uginać pod ciężarem mojego ciała. Upadłem na ziemię. Ta dziewczyna sprawiła, że wyszedłem z tego gówna jakim były chociażby papierosy. Całę moje życie zmieniło się w momencie kiedy ją poznałem, a teraz ona umiera i moje życie już nie ma sensu. Chwyciłem się za głowę. Lekarze podbiegli do mnie i zaczęli swoje wykłady o tym, że nie można sobie od tak wychodzić z sali. W ogóle nie obchodziło ich to, że straciłem jedyną bardzo ważną dla mnie osobę. Wstałem i mimo oporu, który tworzyli pracownicy szpitala podszedłem do Natalii. Dotknąłem jej zimnej twarzy i przejechałem palcem po jej policzku. Z mojego oka wydostała się samotna łza, którą wytarłem. Pochyliłem się nad jej ciałem i pocałowałem ją po raz już ostatni.....

Rozdział bardzo krótki, bo już ostatni ;")) Ale zaglądajcie tu  jeszcze, bo już za niedługo stworzę coś nowego. Pojawi się o tym notka i mam nadzieję, że wszyscy czytelnicy przeniosą się w tamte miejsce i zaczną czytać :)) Mam tylko jedno pytanie o kim ono ma być? Myślałam o tym, żeby znów było o Michale ale nie wiem, czy wam by to odpowiadało. Tylko nie piszcie Rezi błagam :D No to ten... Widzimy się na nowym świeżutkim blogu, o którym poinformuję was NIEBAWEM 8)).Ale takie całkiem niedługie niebawem XD

piątek, 3 lipca 2015

Halo

CZYTAĆ DO KOŃCA!

Moje najukochańsze dzieci :D Nie było mnie tu od baaaaardzo dawna i dobrze wiem o tym, że być może straciłam wielu czytelników. I może na początek zapytam ,,czy ktoś w ogóle tutaj jeszcze jest?". Jeśli to czytasz proszę napisz na dole, albo w jakikolwiek sposób pokaż się! Ten post jest po to, by wam wytłumaczyć parę spraw. Rozdziały nie pojawiały się bo po prostu nie wiem co mam dalej napisać. Akcja potoczyła się źle i jest bardzo nieprzemyślana. Jestem leniem. W ogóle nie chciało mi się pisać czegoś, co i tak bardzo mi się nie podoba, bo według mnie ten blog powoli stawał się coraz gorszy. Zrobiłam z tego romantyczną telenowelę i bardzo mi to nie odpowiada. Nie wiem co mam robić.. Może po prostu najlepszym rozwiązaniem będzie zakończenie bloga, nad którym nie ukrywam, że się trochę napracowałam, ale i tak mi nie wyszło. Przepraszam was i mam nadzieję, że doradzicie mi co zrobić... Założyć coś i pisać od samego początku? Mimo wszystko ten blog to bardzo fajna przygoda jaką przeżyłam i w sumie mogę przeżywać to samo, ale myślę,że nie na tym blogu. Zresztą sama już nie wiem... Doradźcie mi ;"))

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 24 cz.1

Zamknęłam oczy, do których bardzo szybko napłynęły łzy. Wiedziałam co mnie spotka, ale nie bałam się o siebie. W końcu sama chciałam swojej śmierci. Chciałam umrzeć, no to się doczekałam, ale dlaczego Michał? W tak ekspresowym tempie do głowy przyszło mi tyle myśli, a przed oczami miałam całe swoje życie. Dlaczego ja tego chciałam? Miałam tyle pięknych wspomnień... Uniosłam powieki. Spojrzałam na Michała, który szybko przekręcił kierownicę. Zręcznie uniknęliśmy zderzenia z ciężarówką. Pędziliśmy w stronę wielkiego zbocza. Czułam jakby moje serce miało za chwilę stanąć i sprawić, że doznam zawału. Nigdy nie byłam w tak niebezpiecznej sytuacji jak wtedy.
-Michał!- Krzyczałam, płacząc w tym samym momencie
-Kurwa hamulce!-Próbował nas ratować. Na marne. Samochód przestał normalnie funkcjonować.-Wyskakuj!-Wrzasnął. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego. Odpiął pas, więc zrobiłam to samo. Przeniósł rękę na klamkę i czekał na moją reakcję. Szybko powtórzyłam jego ruch. Moje ciało spięło się, gdy chłopak otworzył drzwi. Oboje wyskoczyliśmy z jadącego samochodu. Uderzyłam ciałem w zimny, twardy asfalt. Od razu z moich kolan i rąk, a także policzków zaczęła wypływać krew. Przeniosłam się do pozycji siedzącej, opierając się rękami. Przekręciłam głowę i zobaczyłam leżącego opodal Multiego. Nie miałam siły by wstać, więc zbliżyłam się do niego na kolanach.
-Michał?-Próbowałam go obudzić.-Michał?-Powtórzyłam szarpiąc go za ramię.-Obudź się proszę!-Zaczęłam płakać. Przeniosłam dłoń na jego policzek ocierając łzę, która spłynęła z mojej twarzy.-Tak bardzo Cię kocham....-Wtuliłam się w jego ciało i zmoczyłam mu koszulkę swymi łzami. Tylko tyle pamiętam z tamtego wydarzenia. Reszta to tylko pustka i ciemność.....
Zobaczyłam światło, za którym podążyłam. Stanęłam w najpiękniejszym miejscu, jakie mogło zaistnieć. Było tam pełno innych osób. Wszyscy śmiali się, rozmawiali, wygłupiali. Byli szczęśliwi, lecz ja nie mogłam się odnaleźć. Wzrokiem szukałam chłopaka, który był w tamtej chwili dla mnie najważniejszy. Nie liczyło się dla mnie wszystko co się tam znajdowało, a było tam wiele przecudownych rzeczy. Chciałam tylko zobaczyć Michała, którego tak bardzo kocham. Poraziło mnie światło. Przymrużyłam oczy, by cokolwiek widzieć, ale wszędzie panowały pustki i biel. Wszyscy zniknęli. Usłyszałam ciche wołanie. Odwróciłam się, ale nikogo nie było. Zaczęłam płakać. Byłam sama. Nie wiedziałam gdzie jestem, co mam robić, ale najbardziej martwiło mnie, że nie ma tu Multiego.
-Chodź ze mną... Nie bój się mnie.-Rzekła stojąca przede mną postać. Spojrzałam na mężczyznę wyciągającego do mnie rękę. Podniosłam się z.... Właściwie nie wiem jak to określić... Nie było tam nic, więc nie było też podłogi.
-Co ja tu robię? Gdzie jestem? Jak się tu znalazłam?-Pociągnęłam nosem.
-Jak to co? Jesteś od teraz jedną z nas... Żyjesz z nami w krainie zmarłych.
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Szczerze? Rozdział nie podoba mi się, lecz jest on tylko wprowadzeniem do dalszej części. Mam nadzieję, że nie opuścicie mnie z powodu tak słabego, krótkiego rozdziału ;'))  Pozderki <3

środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 23

Przepraszam, za długą nieobecność.... W zamian za to macie długi rozdział ;D

Minął ponad miesiąc od ostatniego wydarzenia. Odliczałam dni, które głównie opierały się tylko na szkole i uczeniu się. Na co czekałam? Na powoli nadchodzącą śmierć. Chciałabym, żeby to wszystko się już skończyło. Po tym, co stało się w parku nie mam na nic ochoty. Jem w małych ilościach, nie wychodzę na podwórko, zamykam się w pokoju i płaczę, a jedyną osobą, która wie o wszystkim co siedzi w mojej głowie jestem tylko i wyłącznie ja. Moje relacje z Michałem ogromnie się pogorszyły. Ciągle jesteśmy razem, ale to już nie to samo. Wiem, że to wszystko przeze mnie, bo jestem teraz zamknięta w sobie, siedzę sama w pokoju przez całe popołudnia i wieczory. Jest mi strasznie trudno uporać się z tym wszystkim. On zaś ciągle imprezuje. Zawsze chciał wszędzie wychodzić ze mną, ale nie uzyskiwał mojej zgody. Dzisiaj jest sobota. Wielkimi krokami zbliżają się ferie zimowe, które będą już za dwa tygodnie. Nawet nie mam na nie ochoty. Wtedy spędzanie przeze mnie czasu będzie jeszcze nudniejsze niż zawsze.....
 Z rozmyślań wyrwała mnie dzwoniąca komórka. Przeniosłam się do pozycji siedzącej i wzięłam telefon do ręki.
-Halo?-Próbowałam wydobyć z siebie jak najnormalniejszy głos, by nikt nie dowiedział się o tym, że znowu płakałam.
-Natalia? Spotkamy się dzisiaj? Idę na pahty.-Zaśmiał się.
-Michał...... Nie mogę, bo...
-Co znowu? Wiecznie zmyślasz! Mam już tego dość. Ciągle nie masz ochoty, sprzątasz, musisz zająć się domem, uczysz się...-Zamurowało mnie. Jak mogę być taka egoistyczna? Myślę tylko o sobie, a mój chłopak nie może ze mną spędzić normalnie czasu.-Natalia?
-Jestem!
-To idziesz ze mną?-Zapytał łagodnie.
-Dobra...-Przeciągnęłam z niechęcią na myśl o imprezie, na której z pewnością będą tłumy.
Umówiliśmy się na osiemnastą pod moim domem. Zegar na ścianie wskazywał 16.36. No tak.... Znowu spędziłam tyle czasu na wtulanie się w poduszki, kiedy z moich oczu płynęły łzy. Wstałam i skierowałam się w stronę mojej szafy. Wyciągnęłam z niej parę moich sukienek i położyłam na poskładanej pościeli. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że wszystkie z nich nie mają rękawów, a w takich nie chciałam się pokazywać. Odwiesiłam je wszystkie z powrotem i wzięłam do rąk króciutką, jeansową sukienkę, a do tego czarne pończochy, które ostatnio zakupiłam. Włożyłam to na siebie i spojrzałam w lustro. Ujrzałam grubą, tłustą i brzydką świnię. Zapomniałam dodać, że od jakiegoś czasu zaczęłam się odchudzać, bo przestało podobać mi się moje ciało, po tym jak w szkole zaczęto się ze mnie śmiać. Nikt poza mną i moimi prześladowcami o tym nie wiedział. Nie chciałam, żeby Michał o tym usłyszał, więc wszystko to pozostawało między mną a nimi. Przykryłam swoją twarz włosami, by jej nie widzieć. Nie podobały mi się już moje piegi, a nawet moje oczy, które kiedyś świeciły i miały piękny kolor, a teraz wyblakły i nie mają żadnego wyrazu. Zeszłam na dół i wzięłam do rąk butelkę, z której napiłam się wody. Mojej mamy znowu nie było w domu, więc nie miała o niczym pojęcia, co z jednej strony mnie cieszyło. Mogłam całymi dniami robić na co miałam ochotę, choć właściwie na nic jej nie miałam. Ta pustka i cisza w domu sprawiała, że można zwariować... Czułam się samotnie, lecz swoją drogą odpowiadało mi to... Otwarłam lodówkę, gdzie panowały pustki, bo w sumie i tak się odchudzałam, więc nie miałam żadnej potrzeby związanej z tym urządzeniem. Wyciągnęłam jogurt, który zjadłam chwilę później. Nie wiem na czym czas zleciał mi tak szybko, ale nim się obejrzałam była już 17.20, więc pobiegłam na górę i wzięłam do rąk czarną, skórzaną torebkę, do której spakowałam telefon i portfel, bo tylko to było mi potrzebne. Rękę zabandażowałam, by nikt nie widział mojej okropnej na niej skóry. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do drzwi wejściowych, gdzie znajdowała się szafka z butami. Mimo, że jestem bardzo niską osobą, ubrałam balerinki, a nie szpilki, czy też koturny. W całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam i otworzyłam je. Stał w nich Michał.
-Dla Ciebie.-Powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy, wyciągając do mnie rękę, w której znajdowała się pojedyncza, czerwona i piękna róża.
-Dziękuję!-Poczułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Chłopak zbliżył się do mnie i pocałował, przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze. Tak mi tego brakowało.... Wszystko co sprawiało, że czułam się samotnie, płakałam w poduszki znikło dzięki jednemu pocałunkowi i obecności ważnej dla mnie osoby. Oderwaliśmy się od siebie. Michał uśmiechnął się ciepło i zaniósł różę do kuchni, gdzie wstawił ją do wody. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu, który zawiózł nas na urodziny, odbywające się na podwórku, w ogrodzie. Na miejscu było już naprawdę dużo ludzi i niestety większość z nich nie była trzeźwa. Mój towarzysz podał mi rękę i skierowaliśmy się w stronę stojącego niedaleko nas organizatora tego dansingu. Przywitał się z nami, choć patrzył na mnie dość dziwnie... No tak, może jestem tutaj jedną z nielicznych dziewczyn, które nie są imprezowiczkami. Ale czy to powód do zmartwień?
 Podeszliśmy do grupki ludzi, z której znałam tylko i wyłącznie Dezego. Nie wiedziałam, że ma dziewczynę, którą mi przedstawiono. Nazywa się Maja i jest bardzo ładna, Ma niebieskie oczy i blond włosy, co według niektórych jest ideałem. Ja z moją figurą i okropną twarzą nawet nie mogłam przy niej stanąć, bo od razu wyśmiano by mnie. Spuściłam głowę, by nikt nie umiał zobaczyć takiej brzydkiej osoby jak ja.... Michał chyba zauważył, że coś się stało więc odeszliśmy na bok, gdzie przystanęliśmy i się zaczęło...
-Co jest?-Podniósł palcem mój podbródek.
-Nic.... Trochę gorzej się czuję.-Wysiliłam się na uśmiech.-Usiądę przy barze....-Zostawiłam go z grupą jego znajomych i chwilę później znajdowałam się już obok blatu, za którym stał facet i podawał drinki.
-Co dla Ciebie?-Puścił mi oczko. Zmieszałam się. Nie wiedziałam, czy mam po prostu odmówić, bo czy nie wyjdę wtedy na sztywniarę, która jako jedyna nie napije się w dobrym towarzystwie?
-Yyy.... Nic.. Nie piję.-Odpowiedziałam krótko i odwróciłam się tyłem do dość młodego barmana, co mógł uznać za niegrzeczne z mojej strony. Spojrzałam na parkiet, gdzie pełno było tańczących osób. Niektóre dziewczyny naprawdę zachowywały się krępująco. Wyglądały jakby właśnie kręciły sceny porno, co w sumie mnie rozbawiło.
 Było już ciemno, a wszystko rozświetlały kolorowe lampy, które nadawały nastroju tej imprezie. Niebo było bezchmurne, więc gdy spojrzało się w górę można było ujrzeć pełno gwiazd, które tworzyły rozmaite postacie, piękniejsze od jakichkolwiek obrazów w Galerii Sztuki. Oparłam się łokciami o ladę i wpatrywałam rozglądałam się po wielkim ogrodzie. Wzrokiem szukałam Michała. Nie widziałam go nigdzie, więc zrezygnowana założyłam nogę na nogę i zaczęłam bawić się własnymi palcami. Nagle poczułam uścisk na nadgarstku. Spojrzałam przed siebie. Naprzeciw mnie stał Multi z rozwścieczoną miną. Pociągnął mnie za sobą kierując się w stronę parkingu.
-Co się stało?-Zapytałam z lekkim przerażeniem w głosie.
-Co się stało?-Zaśmiał się ironicznie i jednym ruchem przycisnął mnie do samochodu. Jeszcze nigdy nie był tak zły w mojej obecności.
-Nie rozumiem o co Ci chodzi Michał...-Próbowałam złagodzić sytuację, co mi nie wyszło i jeszcze bardziej rozwścieczyło chłopaka. Poczułam to dosłownie na swojej skórze, kiedy jego dłoń zacisnęła się na moim ramieniu.
-Nie wiem o co Ci chodzi...-Zaśmiał się po raz kolejny naśladując mój głos. Skierował na mnie swój wzrok przymrużając lekko oczy ze złości. Wystraszyłam się go po raz pierwszy od kiedy tylko się poznaliśmy.
-Jezus Maria Michał!-Do oczu napłynęły mi łzy bezsilności. Nie miałam pojęcia co zrobić w tej sytuacji.
-O to kurwa! O to!-Krzyknął podnosząc mój rękaw i zrywając bandaż. Zobaczył moje rany. były to ślady cięcia. Zaczęłam płakać. Zjechałam w dół opierając się o drzwi auta. Schowałam twarz w dłoniach. Od kogo się dowiedział?-Nie rycz! Odwiozę Cię do domu. I już nigdy, ale to nigdy nie chcę Cię widzieć...-Skierował do mnie słowa, które tak ogromnie mnie zabolały. Spojrzałam w górę. Stał nade mną i patrzył na mnie jak na największego wroga. Nie wiedziałam co powiedzieć,więc wsiadłam powoli do środka. Chwilę później znalazł się obok mnie na miejscu kierowcy. Powstrzymałam płacz i wyjrzałam przez okno. -Jak długo to trwa?-Zapytał, po czym znowu zacisnął szczękę. Pociągnęłam nosem i przetarłam oczy palcami.
-Od spotkania z Karoliną....-Odrzekłam cicho. Rozmowa została przerwana klaksonem. Spojrzałam szybko na przednią szybę. Ujrzałam światła. Prosto na nas kierowała się ciężarówka. Zaczęłam piszczeć....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Przepraszam was. Jestem ogromnym leniem, wiem to ;c Mam nadzieję, że nie opuściliście mnie i zostawicie teraz multum komentarzy pod postem i klikniecie +1 KOCHAM WAS <3 XD

sobota, 16 maja 2015

Rozdział 22

-Przyszła!-Usłyszałam za sobą rozbawiony, męski głos. Wstałam szybko i odwróciłam się gdy poczułam na sobie czyjąś rękę. Ujrzałam grupkę ludzi. Wszyscy uśmiechali się, ale nie tak zwyczajnie. Ten wyraz twarzy był przepełniony cwaniactwem, nienawiścią. Co gorsza była tam też Karolina. Ubrana na czarno, mocny makijaż... To w ogóle nie była ona. Czułam, jakbym spotkała inną osobę.-Co się stało? Boisz się nas?-Jeden z mężczyzn podszedł do mnie, złapał za podbródek i zrobił smutną minkę. Parszywy gnój. Odepchnęłam go od siebie, przez co usłyszałam tylko chichot i szepty ze strony innych.-Oj. Zadziorna.-Rzekł z cwaniackim uśmieszkiem na jego mordzie i kiwnął głową. Zmierzyłam wszystkich wzrokiem, a zatrzymał się on na Karolinie, która jeszcze niedawno stanęłaby w mojej obronie.-Ooo... Popatrzcie chyba nasza koleżanka stęskniła się za swoją przyjaciółeczką.-Jego pseudo słodki głosik odbijał się w mojej głowie, po tym jak wszyscy, a szczególnie Karola spojrzeli na mnie z pogardą. Miałam ochotę skopać wszystkich tam stojących, lecz dobrze wiedziałam, że nie mam u nich szans. Stałam jak wryta.
-I co nic nie powiesz?-Odezwała się Karolina. Jej głos przepełniony był nienawiścią. Zbliżyła się do mnie i zrobiła kółko okrążając mnie.-Sierota wyszła ze szpitala?-Szepnęła mi do ucha. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.-Mogłaś tam zdechnąć dziwko!-Zaśmiała się parszywie. Przełknęłam głośno ślinę. Czułam, że zbiera mi się na płacz.... Muszę być twarda i nie mogę się rozbeczeć z powodu jakiejś fałszywej osoby jaką okazała się być Karola. Dziewczyna chwyciła za sznurki mojej bluzy i przyciągnęła je do siebie, sprawiając, że ubranie zacisnęło mi odrobinę gardło. Spojrzałam na nią z przerażeniem w oczach, a z grupy wyłoniła się kolejna osoba. Podeszła do mojej byłej przyjaciółki i objęła ją w pasie, po czym oboje zaczęli się namiętnie całować. Wyglądało to tak, jakby miało za chwilę dojść do czegoś więcej. Reszta elity zaczęła im wiwatować, a ja od razu stwierdziłam, że oddalę się od tamtego miejsca jak najszybciej, lecz przeszkodził mi jakiś facet, który złapał mnie za tyłek. Odwróciłam się szybko i uderzyłam go z całej siły. Moja ręka została zaciśnięta w jego pięści. Osoba stojąca przede mną przyciągnęła mnie do siebie. Moje ciało przylegało do jego... Do oczu napłynęły mi łzy...
-Pożałujesz tego suko!-Wysyczał. Ręce tej osoby odepchnęły mnie od siebie, sprawiając, że przewróciłam się, mocno obijając przy tym biodro. Zobaczyłam dość dużą ranę, bo z dłoni zaczęła mi wyciekać krew, kiedy przetarłam nią o kamienistą drogę. Siedząc cięgle na podłożu zostałam pociągnięta za włosy, a do mojego ucha dostał się cichy szept.-Pozdrów swojego chłoptasia jędzo.-Po moim policzku spłynęła gorzka łza. Wytarłam ją dłonią, lecz dopiero po fakcie zauważyłam, że zrobiłam to i przy okazji ubrudziłam twarz krwią wypływającą z niedawno utworzonej rany. Wstałam od razu po usłyszeniu skierowanych do mnie słów. Spojrzałam na niego z nienawiścią w oczach.
-O co wam chodzi? Może wytłumaczysz mi dlaczego mnie tak traktujecie?-Wykrzyczałam na jednym tchu. Z oczu wypływały moje słone łzy, które zostały wytarte przez tą świnię. Podszedł do mnie. Moje ciało spięło się i zaczęłam się trochę trząść od zimna, będącego skutkiem kolejnych nieprzyjemnych dreszczy.
-Oboje jesteście takimi samymi szmatami... Pasujecie do siebie.-Zaśmiał się i złożył pocałunek na moim policzku(co wręcz mnie obrzydziło), po czym po prostu odszedł. Zapłakałam gorzko i usiadłam na krawężniku. Schowałam ręce w dłoniach, a co dziwne nikogo w około nie interesował mój los. Mogłam liczyć tylko na siebie, co jeszcze bardziej mnie pogrążało. Nie wiem ile czasu tam spędziłam. Otworzyłam oczy. Przede mną pojawił się Michał, który poprawił moje włosy i spojrzał na moją brudną od krwi twarz. Mogłam go posłuchać. Poczekać na niego. Gdybym poszła z nim, nic by mi się nie stało. Przytuliłam go mocno i nadal szlochałam. Jego ręce jeździły po moich plecach, co tym razem nie uspokajało mnie.
-Dlaczego oni Cię nienawidzą?-Zapytałam lekko się jąkając. Spojrzałam mu prosto w oczy. Przejechał dłonią po twarzy siadając obok mnie.
-Między mną, a Dominikiem nie jest za dobrze. Przyjaźniłem się z nim, ale wszystko rozpadło się..... Przeze mnie... Jego dziewczyna zdradziła go ze mną, a nakrył nas na gorącym uczynku. Od tego czasu robi wszystko, żeby się na mnie zemścić....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Hejka ;) Komentujcie, klikajcie +1, bo mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba. Zapraszam też na drugiego bloga <3 

czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 21

Nie widziałam nic poza Michałem, który nadal leżał na podłodze. Był otoczony krwią. Chciałam płakać, krzyczeć, ale nie potrafiłam tego robić. Zaczęłam się dusić. Wszyscy przy mnie obecni podbiegli do mojego kładącego się na ziemi ciała. Nie potrafiłam oddychać. Cały świat zaczął wirować. Zamknęłam oczy i poczułam mocne szarpnięcie. Znalazłam się w pozycji siedzącej W POKOJU MICHAŁA. Zdziwiłam się kiedy go przed sobą zobaczyłam. Wtuliłam się w jego ciało i gorzko zapłakałam. Zdziwiony chłopak objął mnie.
-Tak się bałam, że Cię nie zobaczę!-Szepnęłam. Opowiedziałam całą historię Michałowi ciągle przylegając do jego ciała.
-Nie uderzyłbym Cię... Wiesz o tym?-Odsunął mnie trochę od siebie, bym spojrzała mu w oczy. Przytaknęłam tylko, po czym znowu znalazłam się w jego ramionach. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby go tu nie było.-A poza tym nie wszystko to sen.-Zaśmiał się. Poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce, kiedy przypomniałam sobie co się stało zanim zasnęłam. W mojej głowie pojawiły się namiętne zdarzenia z wczorajszej nocy. Opadłam na poduszki, dopiero w tym samym czasie zauważając, że moje ciało nadal jest nagie. Zakryłam się kołdrą i schowałam głowę w poduszki. Zaczęłam się śmiać razem z chłopakiem, który położył się obok mnie. Oparł się na łokciu i pochylił nade mną. Jego zimne wargi znalazły się na mojej szyi, przez co przez moje ciało przeszedł dreszcz. Przekręciłam się na łóżku tak, że jego głowa znajdowała się tuż nad moją. Uśmiechnęłam się ciepło co zostało odwzajemnione. Musnął lekko moje usta, co jak zwykle sprawiło, że miałam ochotę na więcej. Niestety nie zostało mi to dane. Multi wstał i zwrócił się do mnie.-Dobra wychodź, bo już jedenasta.-Otwarłam szerzej oczy. Chyba jeszcze nigdy nie spałam tak długo. Mimo to nie miałam ochoty wychodzić z łoża. Mruknęłam tylko z niezadowolenia i przeciągnęłam się.
-To podaj mi ciuchy!-Odpowiedziałam ze zniechęceniem w głosie. Michał uśmiechnął się cwaniacko.
-Jak dla mnie możesz zostać bez....-Zmierzyłam go wzrokiem i parsknęłam śmiechem.
-Nie wytrzymam z tobą....-Zawołałam z uśmiechem na twarzy do wychodzącego z pokoju Multiego. Przeczołgałam się na łóżku do torby, z której wyciągnęłam czyste ubrania i inne potrzebne mi rzeczy, po czym skierowałam się do łazienki, gdzie od razu weszłam pod prysznic. Ciepłe strumienie wody sprawiły, że się odprężyłam i już całkowicie zapomniałam o złym śnie. Owinęłam się w mięciutki, biały ręcznik, podeszłam do umywalki i włożyłam szczoteczkę do ust. Umyłam zęby, po czym rozczesałam włosy, pozostawiając je luźno. Nałożyłam na siebie czerwoną, koronkową bieliznę, czarne leginsy i zwykłą szarą, luźną bluzę z pingwinkiem. Uśmiechnęłam się do lustra i założyłam na stopy miękkie skarpetki. Wyszłam z łazienki pakując wszystko co niepotrzebne do torby. W pokoju nie było Michała, ale nie chciało mi się schodzić na dół, więc położyłam się i wyciągnęłam swój telefon. Otrzymałam jedną wiadomość. Odblokowałam komórkę i kliknęłam w ikonkę ,,wiadomości". Moim oczom ukazał się sms od nikogo innego jak Karoliny;
,,Dzisiaj o 13.45 przed parkiem.". Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już 12.05. Wstałam szybko i zbiegłam schodami do kuchni, z której po całym domu rozlegał się zapach naleśników. Mój wzrok skierował się na stojącego przy kuchence Michała. Był ubrany w czarne dresy i luźną koszulkę o tym samym kolorze, z krótkim rękawem. Przytuliłam go od tyłu.
-Dostałam wiadomość. Od Karoliny. Spotykamy się przed czternastą.-Ciało chłopaka od razu się spięło. Odwrócił się do mnie i złapał moją rękę. Spojrzał mi prosto w oczy. Patrzyłam na niego niepewnie.
-Idę z tobą.-Powiedział.
-Po co?-Zdziwiłam się, bo mówił to ze zdenerwowaniem w głosie.-Co takiego się stało, że się tak denerwujesz?
-Nie będziesz chciała być tam sama....
-Czemu? Nie możesz mi po prostu powiedzieć?-Multi nie odpowiedział.-Michał!-Podniosłam głos, lecz on nie reagował. Prychnęłam i oddaliłam się szybko. Usiadłam na kanapie w salonie i patrzyłam w podłogę, która stała się dla mnie bardzo interesująca. Myślałam.... Myślałam o tym, co takiego stało się, że moja najlepsza przyjaciółka rzuciła mnie, a teraz nagle pisze do mnie informując mnie o spotkaniu... Jej zachowanie nie było sprawiedliwe.... A może właśnie dlatego chce się spotkać? Chce mnie przeprosić i o wszystkim powiedzieć...... Ta jasne.... To byłoby zbyt piękne.... A co jeżeli chce potwierdzić, że to koniec naszej przyjaźni? Co prawda nie odwiedzała mnie, ale nadzieja umiera ostatnia i do tej pory nie opuściła mnie myśl o powrocie Karoliny. Zobaczyłam Michała, który właśnie kładł talerze na stole. Podszedł do mnie i rzucił tylko oschle;
-Siadaj! Naleśniki gotowe.-Zmierzyłam go wzrokiem i bez słowa wstałam i skierowałam się w stronę stołu. Jedliśmy w ciszy, żadne z nas się nie odezwało. Jedzenie było przepyszne, ale byłam zła na Multiego. Nie mógł mi po prostu powiedzieć o co chodzi? Chyba mam prawo wiedzieć coś o sytuacji, która trwała ponad trzy miesiące i dotyczy mnie prawda? Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Wskazywał 13.20. Podbiegłam do zmywarki i włożyłam do niej brudny talerz. Będąc już obok drzwi wejściowych ubrałam moje skechersy i złapałam za kurtkę.
-Czekaj na mnie!-Usłyszałam zdenerwowany głos domownika. Nie zwróciłam na to uwagi i wyszłam z domu kierując się w stronę parku. Szłam chodnikiem około 20 minut, dlatego byłam na miejscu punktualnie.
-Przyszła!

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Nie uśmierciłam Michała xD Komentujcie, klikajcie +1 ;) Jak wam się podobało? :D

sobota, 2 maja 2015

Rozdział 20

Chciałam jak najszybciej wybiec z tego domu i już nigdy więcej nie spotkać Michała, lecz Dezydery chwycił mnie za rękę nie pozwalając mi na ucieczkę.
-Co jest?-Zapytał szybko, wiedząc, że nie mam dużo czasu na wyjaśnienia.
-Zapytaj swojego przyjaciela. Jak mogliście to przede mną ukrywać?!-Wykrzyczałam przez łzy.-Mogłeś mi o tym powiedzieć!
-Ale o czym?!-Podniósł głos, lecz nie zdążyłam odpowiedzieć, bo z pokoju wybiegł mój wkurzony BYŁY chłopak. Znów próbowałam wyrwać moją rękę z uścisku,ale nie miałam wystarczająco siły. Spojrzałam na Michała. Jego szczęka była zaciśnięta, a oczy strzelały piorunami, miałam wrażenie, że ten sam chłopak, z którym niedawno się całowałam, bo go kocham, chciał mnie zabić. Kocham? Chyba raczej kochałam.... Przynajmniej próbuję już nic do niego nie czuć, a jedyne czym mogę go obdarzyć to kolejnym uderzeniem w twarz.
-Puść ją niech spierdala! Przecież tylko to umie... Beczeć i uciekać od problemów!-Wykrzyczał mi to prosto w twarz. Zebrałam w sobie tyle siły, że uwolniłam się od ręki Dezyderego, którą mnie przytrzymywał. Podeszłam bliżej chłopaka i z nienawiścią ukazywaną mu gestem, spojrzeniem czy też słowem wysyczałam:
-A ty umiesz je tylko tworzyć, żałuję że z tobą jestem. Jesteś zwykłym łajdakiem.-Wtedy zobaczyłam jak Michał unosi swoją rękę. Odwróciłam twarz, i zamknęłam oczy by jakoś uniknąć ciosu. Poczułam mocne pieczenie na policzku, ale nie to bolało mnie najbardziej, z moich oczu popłynęło więcej łez, bo dopiero wtedy przekonałam się, że tak na prawdę mu na mnie nie zależy. Dopiero wtedy zrozumiałam jaki jest na prawdę. Patrzyłam na niego powstrzymując łzy. Przybrałam surowy wyraz twarzy, podniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy. Nie myślałam nawet, że się na to zdobędę... W innych warunkach rozpłakałabym się, ale teraz nie miałam nawet takiej potrzeby.-Tylko na tyle Cię stać? Może chcesz, żeby na mojej twarzy znalazło się więcej pamiątek po tobie?-Oczy chłopaka nagle stały się bardziej czułe, wypełnione strachem. Dopiero w tym momencie zrozumiał co zrobił. Rozchylił usta. Był przerażony tym co zrobił. Wszystko to trwało przez tak krótką chwilę. Do twarzy chłopaka zbliżyła się pięść Dezyderego, która jednym ciosem sprawiła, że z nosa Michała wyciekła krew. Patrzyłam jeszcze chwilę jak Dezy okłada pięściami chłopaka, który nawet się nie bronił. Wyglądało to tak, jakby tego chciał. Jego oczy wyrażały ,,przepraszam". Być może chciał wymierzyć sobie karę za to co zrobił i się nie bronił...  Nagle oczy Michała się zamknęły, twarz nie wyrażała żadnych uczuć, a jego ciało zsunęło się po ścianie. Wszędzie znajdowała się krew. Podbiegłam do Multiego i zaczęłam krzyczeć. Sprawdziłam jego puls, którego nie było. Dezydery zniknął, uciekł. Próbowałam uratować Michasia, ale nic nie dawało skutków, umarł..... Wstałam ciągle patrząc na leżącego przede mną trupa. Nie mogłam uwierzyć w to co działo się przed chwilą. Z moich oczu wydobywały się strumienie łez. Nie umiałam ich zatrzymać, a nawet nie chciałam. To była moja wina. On miał rację... Poczułam na ramionach czyjeś ręce, które odciągnęły mnie od ciała zmarłej, tak bliskiej mi osoby. Florian objął mnie, a reszta domowników zadzwoniła po pogotowie. Wszyscy krzyczeli, płakali, ale ja już nawet nie wiem co... To wszystko było takie straszne... Ja... Ja nawet nie chcę tego pamiętać... W tym momencie miałam ochotę zabić się, ale tak, żeby bolało mnie to jak najmocniej, żebym cierpiała jak nigdy... Może się powieszę? Trochę się nacierpię wisząc i nie oddychając. Wszystko tak strasznie mnie zabolało.... Potem widziałam już tylko policję i ludzi z pogotowia..... W końcu wszystko stało się ciemne i nie widziałam nic poza moim ukochanym, który przed chwilą zginął.... Przeze mnie......

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Jak wam się podoba? Komentujcie, klikajcie +1 :)) a tu nowy blog : http://i-want-to-be-yours-ff.blogspot.com/

środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 19

Oderwaliśmy się od siebie kiedy zaczynało brakować mi już oddechu. Wtuliłam się w jego ciało, a z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Uświadomiłam sobie, że popełniając taką głupotę mogłam go już nie zobaczyć.
-Nie rób tego więcej rozumiesz?-Szeptał do mojego ucha kreśląc wzorki na moich plecach. Przytaknęłam tylko i jeszcze mocniej się do niego przytuliłam. Mogłabym tak przesiedzieć całe wieki, lecz do pomieszczenia wszedł lekarz, by sprawdzić mój stan zdrowia. Porozmawiał ze mną chwilę i wyszedł stwierdzając, że za niedługo powinnam w pełni wrócić do zdrowia. Wtedy przypomniałam sobie o tym, co musiała czuć Karolina nie wiedziała o co chodzi kiedy nagle usłyszała o tym, że wylądowałam w szpitalu. Gdyby ona była w szpitalu i zasnęła na tak długo chyba bym nie wytrzymała. W drzwiach stanęła moja mama, podeszła do łóżka i uśmiechnęła się ciepło trzymając mnie za rękę. Ciągle wydawało mi się, że unika kontaktu wzrokowego z Michałem. Chyba jestem przewrażliwiona....  Siedzieliśmy tak poruszając różne tematy. W duszy miałam nadzieję, że zaraz do mojego łóżka podbiegnie Karolina z uśmiechem na twarzy spowodowanym moim wybudzeniem się, ale godziny mijały a jej ciągle nie było. Czułam ból w sercu, że znalazła sobie ważniejsze sprawy ode mnie i wystawiła mnie. Męczyła mnie już trochę ta rozmowa z moimi towarzyszami, więc w końcu odważyłam się zapytać o Karolę. Tak odważyłam, bo bałam się, że usłyszę coś co mogłoby mnie załamać. I tak się stało.
-Nataliaaa.....-Przeciągnęła mama, po czym dodała-Była tu raz, potem już nie przyszła. Strasznie się zmieniła przez te trzy miesiące... -Mój wzrok skierował się na Michała, który kiedy usłyszał, że pytam o przyjaciółkę unikał z nami jakiegokolwiek kontaktu. Być może wiedział co ją zmieniło i martwił się o mnie.... Kocham go i on mnie też, dlatego wiem, że nie ukryje przede mną niczego i prędzej czy później dowiem się o co chodziło. Lecz wtedy nie miałam siły zastanawiać się dlaczego to zrobił. Zrobiło mi się przykro, że Karola mnie opuściła. Co ja gadam? Przykro? Miałam ochotę zrobić to samo, co spowodowało, że się tu znalazłam.... Ale chyba wiadomo, że tego nie zrobię. Obiecałam sobie, ale przede wszystkim Michałowi. Opadłam na poduszkę i zakryłam twarz rękami. Płakałam jak dziecko. Nawet nie zauważyłam kiedy w czasie mojego szlochu zasnęłam...

2 tygodnie później

Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Za niedługo powracam do szkoły, która zgodziła się na to, że nie muszę nadrabiać tylu zaległości, a poza tym w szpitalu odwiedzali mnie nauczyciele i tam mogłam się uczyć indywidualnie. Michał i moja mama odwiedzali mnie codziennie, ale zawsze brakowało mi tej jednej osoby, którą była moja jedyna przyjaciółka. Zostawiła mnie od tak. Nie wytłumaczyła mi nic. Odeszła bez słowa zostawiając mnie na lodzie. Z nią mogłam rozmawiać o wszystkim. Ona zawsze znalazła u mnie pocieszenie, a kiedy ja trafiam do szpitala muszę być z tym sama. Tak jest ze mną mama i Michał, ale oni mi jej nie zastąpią. Nie płaczę już na myśl o mojej (byłej?) przyjaciółce, ale nadal nie potrafię tego pojąć. Dlaczego? Może gdyby mi opowiedziała co takiego się stało byłoby mi łatwiej..... Moje przemyślenia przerwał chłopak wchodzący do mojej sali ze spakowaną już torbą. Ruszyliśmy w stronę recepcji, a potem pojechaliśmy jego samochodem pod mój dom(tak Michał kupił samochód). Kiedy byliśmy już w środku moja matka powitała mnie z radością wymalowaną na twarzy, a potem zaprowadziła nas do stołu gdzie zjedliśmy całkiem porządny obiad.
-A może spałabyś dzisiaj u mnie?-zaproponował chłopak posyłając mi spojrzenie, które wyrażało ,,błagam". Skierowałam wzrok na mamę, która tylko pokręciła twierdząco głową. Zerwałam się na równe nogi, pobiegłam do pokoju. Wyciągnęłam z torby wszystkie rzeczy i wyrzuciłam je do kosza na pranie. Na ich miejscu w torbie znalazły się świeże ubrania przeznaczone na nocowanie u chłopaka. Będąc gotową zeszłam na dół, gdzie czekały dwie najważniejsze teraz dla mnie osoby. Pożegnałam się z mamą, która była jakaś taka inna. Zauważyłam, że od czasu kiedy się wybudziła zachowywała się inaczej. Wydawało się jakby była trochę skrępowana, zestresowana tym, że przebywa z nami mój chłopak, ale to wcale nie budziło u mnie jakichkolwiek podejrzeń. Co takiego niby mogło się stać? Pojechaliśmy do domu Multiego. Weszliśmy do środka, gdzie wszyscy na mój widok podbiegli i mnie przytulili. Towarzyszyło mi wtedy całkiem fajne uczucie. Nie znałam ich tak dobrze, bo spotkaliśmy się tylko raz, ale to bardzo fajni ludzie. Szczególnie polubiłam Dezyderego, który jest bardzo zabawnym chłopakiem.
-Martwiliśmy się o ciebie wszyscy.-Powiedział Florek wypuszczając mnie z uścisku. Uśmiechnęłam się tylko, bo nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Może ,,E tam to nic takiego, u każdego kto był kiedyś molestowany przez ojca objawia się czasem chęć zakończenia żywota."? Porozmawialiśmy chwilę z domownikami, ale Michał widząc, że jestem już trochę zmęczona poszedł ze mną do jego pokoju. Co prawda byłam już zdrowa, ale i tak męczyłam się dość szybko. Będąc w pomieszczeniu rozejrzałam się. Dawno mnie tu nie było, tęskniłam za tym miejscem, bo dobrze mi się kojarzyło. Położyłam się na wielkim łóżku obok Michała, który już to zrobił. Leżąc na boku mogłam patrzeć na jego twarz. Chłopak bawił się moimi włosami, co chwilę spoglądając w moje oczy. W pokoju nastała grobowa cisza, ale to wcale mi nie przeszkadzało, a wręcz poprawiało humor. W pewnym momencie Multi pozostawił moje włosy w spokoju i powoli przejechał swoją dłonią od mojego ramienia aż po talię zatrzymując się na niej. Podczas wykonywania tego powolnego, przyjemnego ruchu ciągle patrzył na moją twarz, na której nie było już uśmiechu. Obaj byliśmy w pełni skupieni. Chłopak szybkim ruchem, ciągle trzymając dłoń na mojej talii, przyciągnął mnie do swojego ciała, a po chwili obrócił nas tak, że znajdował się nade mną. Pochylił się nad moją głową. Dzieliły nas milimetry.Czułam jego ciepły oddech na mojej twarzy, dzięki czemu przechodziły mnie dreszcze. Wiedział, że sprawia mi to ogromną przyjemność, więc poruszał lekko głową tak, że jego nos jeździł po różnych częściach mojej twarzy, i szyi ,ciągle przy tym oddychając prosto na moją skórę, co jeszcze bardziej mi się podobało.Czułam ciepło na całym ciele. W końcu musnął lekko moje usta i powtórzył to kilka razy. Czułam niedosyt i dobrze o tym wiedział, więc co chwilę składał małe pocałunki na moich ustach, czy też policzkach. Chwilę później czułam jego wilgotne wargi na mojej szyi. Odchyliłam lekko głowę, by miał do niej lepszy dostęp. Wszystko to co robił sprawiało, że czułam się cudownie. W końcu nie wytrzymałam i wplotłam rękę w jego gęste włosy. Podniosłam lekko swoje ciało i pocałowałam go. Wtedy jego dłonie znalazły się na moich plecach. Jeździł po nich, co jakiś czas natrafiając na zapięcie stanika. Ugięłam moje plecy w lekki łuk, kiedy poczułam jak przejeżdża palcem po moim kręgosłupie. Opadłam na poduszki, przez co Michał tylko trochę się pochylił ciągle mnie całując. Jego dłonie przejechały powoli z pod moich pleców na brzuch, lekko odsłaniając koszulkę, która się się podwinęła. Czułam jego zimne palce na swoim brzuchu i biodrach. Odsunęłam się lekko od Multiego, by koszulkę chłopaka i zobaczyć jego nagi tors. Towarzysz zrobił to samo z moją i znowu zbliżył swoje usta do moich. W tym czasie badałam każdy centymetr jego nagiego torsu swoimi dłońmi. Chwilę później znaleźliśmy się w pozycji siedzącej, ciągle nie odrywając od siebie ust. Poczułam jak ręce chłopaka zmierzają ku odpięciu stanika. Wtedy wtuliłam się bardziej w jego ciało, jeżdżąc palcami po jego umięśnionym ciele. Pozbywając się stanika, chłopak rzucił mnie z powrotem na poduszki. Wtedy nie całował już tylko mojej twarzy, ale też resztę ciała, co chwilę ściskając moją pierś. W pewnym momencie zauważyłam jak coś świeci lekko pod narzutą na łóżku. Sięgnęłam szybko ręką w tamtą stronę nie pozwalając chłopakowi się ode mnie oddalić, bo to co robił sprawiało mi wielką przyjemność. Wzięłam przedmiot do ręki i spojrzałam na niego. Od razu rozpoznałam naszyjnik, który (miałam całkowitą pewność) należał do Karoliny. Odsunęłam drugą ręką od siebie chłopaka trzymając dłoń na jego torsie.
-Co to tu robi?
-To nie moje....-Odrzekł znowu zbliżając się do moich ust. Nie pozwoliłam mu na pocałunek. Odepchnęłam go od siebie i ze złością wymalowaną na twarzy rzekłam.
-To jest Karoliny, sama dałam jej ten wisiorek!-Wtedy można było zauważyć zmieszanie chłopaka. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na niego.-Co to robi w twoim łóżku?-Tym razem już podniosłam głos..... Zebrałam szybko swój stanik z ziemi i ubrałam go czekając na odpowiedź chłopaka. Multi nie odzywał się przez chwilę, więc powiedziałam jeszcze głośniej.-Co to tutaj robi? Michał!-Chłopak przetarł ręką twarz. Zmartwił się, nie wiedział co powiedzieć. Zaczął:
-No bo... Ona tu była..... I....
-Po co tu była?
-Kiedy zasnęłaś przyszła tu, żeby mnie pocieszyć i.....
-I co?!?-wykrzyczałam. Do oczu napłynęły mi łzy z bezsilności i braku wiedzy co mogło się wydarzyć.
-Rzuciła się na mnie... Nie umiałem jej odmówić.... A potem......Potem byliśmy razem przez miesiąc.... Tęskniłem za tobą ale...
-Ale musiałeś się pocieszyć nią tak? Myślałeś, że się nie dowiem, że kiedy ja spałam byłeś z moją byłą przyjaciółką?To dlatego mnie zostawiła? Wolała ciebie? Obaj mnie zostawiliście! Jesteś nic nie wartą świnią! I co? Przestaliście być razem to wróciłeś do swojej biednej schorowanej drugiej dziewczyny?!?!-Wciągnęłam na siebie szybko bluzkę krzycząc i płacząc równocześnie. Chłopak podniósł na mnie głos:
-To twoja wina! Trzeba się było nad sobą użalać i próbować się okaleczyć? I co może myślisz, że to ci pomoże? Tylko to potrafisz! Beczeć!-Nie wytrzymałam i uderzyłam chłopaka w policzek z całej siły. Chłopak, któremu tak ufałam....... Wybiegłam z pokoju napotykając po drodze Dezyderego, chwycił mnie za rękę by mnie zatrzymać i.....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
I co powiecie? Mam nadzieję, że rozdział się podobał i skomentujecie, klikniecie +1 :))) Dziękuję <33

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 18

Podeszłam do schodów i zajrzałam w dół. Przy drzwiach stała kobieta z walizkami.
-Mama?-Zawołałam biegnąc w jej stronę i rzucając się jej na szyję. Kobieta przytuliła mnie i złożyła pocałunek na moim policzku. Chwilę później jej wzrok powędrował w stronę Michała, który podążył za mną. 
-Dzień dobry-uśmiechnął się lekko i uścisnął dłoń mojej mamy.
-To jest Michał.-Ukazałam swój aparat na zębach. Rozpromieniona jak zawsze twarz kobiety sprawiała mi niezwykłą radość, ale musiałam opowiedzieć jej o wydarzeniach, które zaszły niedawno. Powiedziałam wszystko jednym tchem kiedy byliśmy już w salonie. Z moich oczu płynęły łzy, ale mimo to mówiłam dalej. Chciałam to z siebie wyrzucić, więc nie przerywałam. Po tym wszystkim matka przytuliła mnie i pocałowała w czoło. Michał spoglądał na nas ze smutkiem w oczach nic nie mówiąc. Uspokoiłam się trochę i stwierdziłam, że pójdę do łazienki, żeby się jakoś ogarnąć zostawiając Multiego z nieznaną mu jeszcze kobietą. Weszłam do średniej wielkości pomieszczenia nie zamykając za sobą drzwi. Miałam wielką ochotę zniszczenia czegoś, uderzenia w coś ze złości. Denerwowałam się za każdym razem kiedy pomyślałam o ojcu. Mój wzrok skierował się na szafkę obok umywalki, w którą kopnęłam z całej siły. Poczułam przeszywający ból w nodze, ale nic sobie z tego nie zrobiłam, bo miałam coraz większą ochotę na zrobienie czegoś niemądrego, co oczywiście się stało. Spojrzałam w drugą stronę. Wzięłam wielki rozmach, a moja ręka niewiele później rozbiła szkło pełniące drzwi w prysznicu. Może to zabrzmi dziwnie, ale dało mi to wielką satysfakcję. Szkło rozsypało się po podłodze, a także znajdowało się w środku prysznica. Rozejrzałam się wokoło i wzięłam do rąk wazon stojący na półce obok mnie. Podeszłam do lustra nie zważając na to, że pode mną znajduje się szkło. Nie sprawiało mi to wtedy bólu, mimo to że widziałam jak moje skarpetki stają się coraz bardziej czerwone od krwi. Nawet podobało mi się to. Uśmiechnęłam się do siebie i rzuciłam wazonem w ścianę, na której znajdowało się lustro. Widziałam już tylko jak wszystko się kruszy i uderza we mnie..... Potem zapanowała ciemność...

Obudziłam się w sterylnie białym pomieszczeniu przypięta do jakiś urządzeń. Do pomieszczenia przedostawało się światło z zewnątrz, co znaczyło, że jest dzień. Rozejrzałam się po pokoju i zdziwiłam się kiedy zobaczyłam obok siebie moją mamę, która najwyraźniej zasnęła. Nie zauważyłam jej od razu co trochę mnie przeraziło. Była chudsza, jej skóra była bladsza niż zwykle, nie była podobna do postaci, którą pamiętałam od ostatniego spotkania z nią.. Podniosłam lekko rękę i dotknęłam palcem jej ramienia. Kobieta obudziła się i skierowała na mnie swój wzrok. Jej oczy były spuchnięte, najwyraźniej od płaczu i braku snu.
-Obudziłaś się, nawet nie wiesz jak tęskniłam....Nigdy więcej nie rób czegoś takiego rozumiesz?-powiedziała donośnym głosem, ale mimo to na jej twarzy pojawił się ciepły uśmiech, którego mi brakowało. Do moich oczu napłynęły łzy. Sama nie potrafiłam wtedy zrozumieć jak ja mogłam jej coś takiego zrobić. Przecież to na pewno przeze mnie tak się zmieniła. Schudła, zbladła ze zmęczenia, tęsknoty.... Rozpłakałam się, a kobieta przytuliła mnie i chwilę później uspokoiła na tyle, żebym była wstanie podjąć się dalszej rozmowie.
-Ile spałam?-Kobieta usiadła z powrotem na krześle i spojrzała na mnie ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.
-Trzy miesiące..... -Odparła ze smutkiem w głosie.
-Ile?-Otwarłam szerzej oczy ze zdziwienia. Nie mogłam uwierzyć w to, że nie było mnie przy niej tak długo, że przez tyle czasu nie spotkałam Michała, i że mimo to nie czułam upływającego czasu.  Dopiero wtedy spojrzałam na swoje ciało, by zobaczyć w jakim stanie jestem. Na moich stopach znajdował się opatrunek, na mojej głowie parę plastrów, a na rękach tylko kilka zadrapań, które jak się domyślam na początku były większe. Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi, w których stanął Michał. Uśmiechnął się szeroko, co odwzajemniłam. Byłam szczęśliwa z powodu jego przyjścia, jednak moja mama jakby lekko się zdenerwowała. Zignorowałam to, bo może to z nadmiaru emocji. Kobieta wyszła z pomieszczenia mijając Michała w drzwiach i zostawiła nas samych. Chłopak podszedł do mojego łóżka i spojrzał mi prosto w oczy. Uwielbiałam kiedy to robił, bo wtedy mogłam zatopić się w jego cudownych tęczówkach.Chwilę później zbliżył swoją twarz do mojej. Mogłam poczuć jego oddech na swojej skórze co sprawiło, że po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze. W końcu jego usta musnęły lekko moich, co niewiele później zmieniło się w bardziej namiętny pocałunek. Nie był zwykły, czułam w nim wytęsknienie i wiele innych wyrażanych przez niego emocji. Wplotłam rękę w jego włosy, a on usiadł obok mnie. Jego ręka znalazła się na moich plecach pomagając mi przy tym przenieść się z pozycji leżącej do siedzącej nie przerywając przy tym pocałunku. Czułam się cudownie mogąc robić to po raz pierwszy od tak dawna.....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________Co myślicie o nowym rozdziale? ;3 Liczę na komentarze, obserwacje i klikanie +1 z waszej strony :)) 

środa, 22 kwietnia 2015

Informacja!!! :))

Misiaki<3 Chcę was poinformować, że być może za niedługo powstanie nowy blog (FF). Nie wiem czy mam kontynuować to fan-fiction, bo według mnie akcja tego opowiadania jakoś źle się potoczyła. Następny blog będzie już mniej spontaniczny. Być może rozdziały będą pojawiać się rzadziej, ale mam już na to jakiś pomysł. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli, że nie dodaję rozdziałów tak często jak kiedyś ;)) Piszcie co o tym myślicie... Mogą się pojawiać nawet hejty.. Zrozumiem to :)) I możecie napisać czy mam pisać dalszy ciąg tego ff. :)) Nowy blog będzie na pewno, ale nie wiem czy mam kontynuować ten :D Pozderki c;

środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 17

Okazało się, że wszystkie smsy były od Karoliny, która pytała o moją nieobecność przez dwa dni w szkole. Nie odpisałam, bo według mnie lepiej porozmawiać o tym twarzą w twarz. Odłożyłam komórkę na biurko i włączyłam głośną muzykę dobiegającą z kolumn. Dźwięk rozlegał się po całym domu. Postanowiłam, że posprzątam i zrobię sobie coś do jedzenia. Zeszłam na dół. Mimo tego co wczoraj się przydarzyło miałam dobry humor, więc śniadanie przygotowywałam ciągle tańcząc do muzyki.Wszyscy zawsze mówili mi, że tańczę świetnie, więc uczestniczyłam też na różne zajęcia. Od baletu aż po Hip-Hop. Czuję się dobrze w każdym stylu. Po prostu kocham tańczyć, sprawia mi to ogromną przyjemność. Robiąc kanapki stwierdziłam, że znowu zapiszę się na jakieś zajęcia i może w końcu coś osiągnę. Będąc młodszą często próbowałam swoich sił np. na mistrzostwach tańca modern-jazz. Kilka razy byłam na podium, lecz nigdy nie miałam 1. miejsca. Postanowiłam sobie, że następnym razem tak będzie.... Kiedy skończyłam jeść posprzątałam trochę kuchnię i salon, po czym udałam się do pokoju. Była już 12.30 a Michała nie było, ale nie przejmowałam się tym, wiem że nie jest zbyt punktualny. Przełączyłam muzykę na trochę wolniejszą i zaczęłam rozciągać się do szpagatu. Tak dawno go nie robiłam. A przecież jeśli chcę iść na mistrzostwa muszę sobie wszystko przypomnieć i przećwiczyć. Po kilku skłonach i chwili rozciągania mięśni zaczęłam powoli schodzić w dół. W tym momencie uświadomiłam sobie, że kiedyś byłam w tym lepsza, a mimo to nie sprawiało mi to tyle radości co teraz. Wtedy robiłam to, żeby zapomnieć o problemach. Mówi się, że dzieciństwo jest piękne, bo nie ma się problemów, żyje się beztrosko. Ja zawsze miałam inaczej. Nigdy nie mogłam sobie pozwalać na wszystko, zawsze ograniczał mnie mój ojciec i to obojętnie w czym. Treningi przynosiły mi ogromne szczęście, bo wtedy miałam chwilę, w której nie musiałam oglądać twarzy uśmiechniętego ojca, który sprawiał mi tak ogromny ból. Taniec był czymś, co przynosiło mi dumę i wiarę w siebie, bo kiedy to robiłam czułam się choć trochę wartościowa i nawet ojciec nie mógł zepsuć tego, że cieszyłam się rozwijanym przeze mnie wtedy talentem.... Z moich oczu wypłynęły łzy, które potem strumieniami płynęły po policzkach, a na końcu kapały na moją koszulkę. Oparłam plecy o łóżko i położyłam głowę na kolanach przyciągniętych do mojej klatki piersiowej. Znów przypomniałam sobie wszystkie wcześniejsze wydarzenia. Nienawidziłam swojego ojca. Zawsze mnie krytykował, ranił w sposób fizyczny i psychiczny. Nigdy nie potrafił przyznać się do winy. To ja byłam za wszystko karana, ale z drugiej strony byłam jego pocieszeniem co noc..... Co chwilę wycierałam łzy do mokrej już od nich poduszkę ściągniętą z łóżka. W pewnym momencie usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi wejściowych. Miałam pewność, że to mój chłopak wrócił z miasta, więc podeszłam do kolumn, z których ciągle wydobywała się muzyka i wyłączyłam je. Pobiegłam szybko do łazienki i przemyłam wodą twarz mając nadzieję, że Multi nie zauważy, że płakałam. Wyszłam z pomieszczenia i spojrzałam w stronę schodów, na których znajdował się Michał. Patrzył na mnie więc uśmiechnęłam się do niego. Jednak nie zrobił tego samego, podszedł bliżej przytulił mnie szybko i powiedział:
-Płakałaś?-Popatrzył mi prosto w oczy. Nie umiałam tego ukryć, bo po moich policzkach znowu spłynęły łzy. Wtuliłam się w jego ciało i gorzko zapłakałam. Czasami zachowuję się jak jakaś małolata, która nie potrafi panować nad emocjami.....
-Nie rób tego więcej... Dla niego nie warto.-Przytulił mnie mocnej, po czym otarł moje mokre policzki i uśmiechnął się do mnie lekko. Odwzajemniłam to po chwili, w której się trochę uspokoiłam. Chłopak zbliżył swoją twarz do mojej, lecz nie zdążyliśmy się pocałować, bo usłyszeliśmy czyjeś kroki na parterze.....


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________Mamy nowy rozdział. Przepraszam was, że nie było go długo.. Doskwierał mi brak chęci i weny twórczej. Mam nadzieję, że mimo to choć trochę spodobał wam się ten rozdział, bo według mnie nie mam wielkiego talentu do pisania i ten rozdział może jest średni, czy też słaby, lecz może znajdzie się choć jedna osoba, której się to spodoba :)) Dziękuję wam za wszystko i zapraszam do dalszego czytania bloga, komentowania, obserwowania i klikania +1 :D Do następnego rozdziału <3

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 16

Cicho weszliśmy na górę, nikogo tam nie było, więc postanowiliśmy przeszukać parter. Oboje wchodząc do salonu zauważyliśmy jakiegoś faceta. Schowałam się za Michałem, który podszedł do niego i chwycił go za koszulę nie dając mu możliwości ucieczki.
-Co ty tu robisz kurwa?-Wykrzyczał Multi. Mężczyzna obrócił się i wtedy dostrzegłam w nim dobrze znaną mi osobę. Przestraszyłam się rozpoznając go i zaczęłam uciekać. Będąc w pokoju oparłam się o ścianę. Osunęłam się po niej i usiadłam w kącie. Do moich oczu napłynęły łzy, które chwile później spływały po moich policzkach. Nie mogłam powstrzymać łez, a dodatkowo do moich uszu dotarło głośne krzyczenie, przeklinanie Michała. Usłyszałam jak w salonie tłuką się wazony, lampy... Bałam się, sama nie wiem czego.... Może tego, że zaraz pojawi się tu facet, do którego czuję obrzydzenie, który przeraża mnie i boję się na niego spojrzeć.... Płakałam coraz głośniej. Wiedziałam, że może wydarzyć się coś złego. Wtedy usłyszałam głośne trzaśnięcie, a chwilę później czyjeś kroki na schodach. Wiedziałam, że ta osoba znajduje się coraz bliżej mojego pokoju. Jeszcze bardziej wbiłam się w ścianę, zacisnęłam pięści i powieki, z pod których nadal wypływały gorzkie łzy. Nagle usłyszałam ruch klamki do mojego pokoju, pisnęłam niekontrolowanie i zaczęłam drżeć ze strachu. Nie miałam pojęcia kogo zobaczę w drzwiach. Spojrzałam w stronę wejścia i zobaczyłam w drzwiach mojego chłopaka. Pod jego nosem znajdowała się krew,a jego palce, tak samo jak koszulka także były nią poplamione. Rozejrzał się po pomieszczeniu i wtedy zauważył mnie skuloną w kącie. Zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Z jednej strony strasznie się cieszyłam, że w moim pokoju znajdował się Michał, ale z drugiej nadal nie umiałam otrząsnąć się po doznaniu tak wielkiego szoku.
-T.. to był mój ojciec!-Zaczęłam mówić, a po moich policzkach ciągle spływało wiele łez. Spuściłam głowę.-O..on nie mieszka z nami... On...-Wtedy głos mi się załamał. Przypomniałam sobie wszystko.... Z moich wspomnień wyłapałam wtedy znowu wiele nieprawidłowości, które zachodziły kilka lat temu. Przed oczami miałam ojca, z jego obleśną twarzą, ciałem. Ilekroć przypominam sobie o tym co ze mną robił mam ochotę wymiotować, zapaść się pod ziemię... Czemu akurat ja? Dlaczego ja musiałam mieć ojca, który znęcał się nade mną w ten sposób? Nienawidziłam go. On ciągle to robił- sprawiał mi ból i to nie tylko cielesny. Cały czas musiałam oglądać go w swoim domu wiedząc, że nikt mnie nie wesprze, bo mój ojciec udaje niewinnego, a ja muszę udawać, że jestem szczęśliwą, zwykłą nastolatką.... Dopiero w wieku 15 lat odważyłam się o tym powiedzieć mamie. Bałam się, że nie uwierzy, ale zrobiła to. Dzięki temu jeszcze bardziej zbliżyłyśmy się do siebie. To ona wspierała mnie w chwilach smutku i depresji. Nikt inny nigdy się o tym nie dowiedział, bo nie jest o tym łatwo mówić. Nie da się od tak powiedzieć komuś, że było się wykorzystywanym przez rodzica, że nie kochał ciebie, tylko twoje ciało, że nie mogłaś powstrzymać czegoś na co nie miałaś ochoty, że twój ojciec to fałszywy człowiek, który przed innymi udaje świętego, a kiedy byłaś z nim sama w domu bałaś się wyjrzeć z pod kołdry, bo wiedziałaś, że zaraz znajdzie się obok ciebie w łóżku.... Poczułam jak Michał obejmuje mnie i przyciąga do siebie. Wtuliłam się  jego ciało. Płakałam jak za czasów dzieciństwa, kiedy zachodziły te wydarzenia, które dzisiaj dają o sobie znać. Chłopak kołysał mną, co chwilę składał pocałunki na czubku mojej głowy, co troszkę mnie uspokoiło.... Nawet nie wiem kiedy zasnęłam(być może z przemęczenia).

Obudziłam się rano w łóżku, co znaczyło, że chłopak mnie tam przeniósł, a obok mnie znajdowała się kartka.

,,Idę załatwić sprawy pogrzebu, uważaj na siebie.. Będę o 12.00"

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11.04, więc poszłam do łazienki, w której wykąpałam się (przez co trochę ochłonęłam po wczorajszym zdarzeniu), umyłam zęby i rozczesałam włosy. Wyszłam z pomieszczenia kiedy ubrałam się w krótkie, czarne spodenki z wysokim stanem i turkusową bluzkę na szerokich ramiączkach. Skierowałam się do kuchni, w której zjadłam śniadanie. Po tym jak wróciłam do pokoju wzięłam do ręki telefon. Spojrzałam na jego ekran i zauważyłam, że mam trzy nieprzeczytane wiadomości.... Od kogo?


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Hejeczka :D Dziękuję za przeczytanie nowego rozdziału i wszelką aktywność. Zapraszam do komentowania, klikania +1 :)) 

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 15

Gdy się odwróciłam zobaczyłam jakąś plastikową lalę. Kojarzyłam ją, ale nie miałam pojęcia skąd.
-Co się stało? Czemu płaczesz? Czyżby twój ukochany cię rzucił? Hmmm jak ma na imię ? Może Michał?-I wtedy zorientowałam się, że to ta panienka, która pisała do Multiego. Nie dziwię się, że wolał ją. Przecież po za jej plastikowym ryjem miała jeszcze wypchane cycki i dupę. Patrzyłam na nią jak na idiotkę, bo w sumie jej ,,stylówa" nawet trochę mnie rozśmieszyła.-Z czego rżysz?-zapytała podnosząc głos. Dopiero wtedy zorientowałam się, że  płacząc równocześnie zaczęłam się śmiać, sama nie wiem z czego. Moje uczucia w tym momencie zmieszały się ze sobą. Z jednej strony chciało mi się śmiać z tego, że taka dziunia podoba się Michałowi, a z drugiej płakać, że wystawił mnie dla niej, mimo to, że nasz związek trwał PONAD JEDEN DZIEŃ. To tak strasznie dużo prawda?
-Z tego, że Michał dał się nabrać na te twoje sztuczne cycki i mordę.-Wtedy mój śmiech stał się jeszcze głośniejszy, co zirytowało tę lalę. Spojrzałam na nią, chichocząc jej prosto w twarz, przez co poczułam mocne uderzenie w policzek. Przewróciłam się. Może to wyglądało psychicznie, ale nadal się śmiałam. W sumie nawet czułam się jakbym była chora na mózg, bo sama nie wiedziałam co czuję. Płakałam, sama nie wiem czy przez rozbawienie, czy może przez to, że smutno mi po dzisiejszym wydarzeniu... Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego. Może właśnie tak czuje się człowiek w depresji? Siedziałam tak przez chwilę. W mojej głowie miałam mętlik, a przed sobą lalkę barbie.
-Michaś jest ze mną... Więc odpuść sobie i.....-Nie zdążyła dokończyć, bo obie usłyszałyśmy wołanie mojego imienia. Spojrzałam za siebie, w naszą stronę biegł Multi. Widząc go podniosłam się szybko z podłogi i chciałam odejść pospiesznie, ale nie zdążyłam, bo Michał był już obok mnie kiedy wstałam.
-Co ona ci zrobiła?-Zapytał patrząc na mój (być może) czerwony policzek. Czułam, że mam lekko rozciętą wargę, z której wypłynęło trochę krwi.
-Poprawiła mi humor... Przynajmniej poznałam trochę twojego kotka-zaśmiałam się po raz kolejny, tym razem patrzyłam Michałowi prosto w oczy, a także zaakcentowałam ostatnie słowo w swojej wypowiedzi. Wiem, że mimo mojego chichotania miałam łzy w oczach i było to widać. Wyrwałam swoją rękę, która została przytrzymana przez Multiego i patrzyłam jaka będzie reakcja mojej nowej przyjaciółki.
-Iza! Co ty jej zrobiłaś? Przestaliśmy się spotykać rok temu. Mówiłem ci, żebyś dała mi spokój!-Nakrzyczał na nią.-A ty myślisz, że zamiast z tobą, byłbym z nią?-Zwrócił się już teraz do mnie. Spojrzałam kątem oka na lalę, a potem na Michała. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nagle dziewczyna podeszła do Multiego i zrobiła coś, czego bym się nie spodziewała. Chociaż.... Z jej inteligencją.... Może to nic dziwnego.... Lala będąc już całkiem blisko Michała odsłoniła kawałek dekoltu, po czym skierowała do niego słowa:
-Wolisz ją ode mnie? Nie pamiętasz jak było nam dobrze?-Chłopak osłupiał, na gołe oko można było zauważyć jego zdziwienie. Biedny nie miał pojęcia co zrobić. Zaśmiałam się sarkastycznie i powiedziałam:
-No to miłej zabawy wam życzę....-Multi momentalnie odepchnął od siebie dziewczynę, złapał mnie za ramię, odwrócił mnie, po czym wpił się w moje usta. Przez chwilę nie chciałam mu ulegać i próbowałam go odepchnąć, ale nie potrafiłam tego zrobić, bo Michał jest ode mnie wiele silniejszy. Jednak po chwili zarzuciłam chłopakowi ręce na szyję, przez co pogłębił pocałunek. Wiem, że może nie zrobiłam dobrze, ale uległam mu. Staliśmy na chodniku całując się, jak jakaś para napalonych gimnazjalistów, mimo to nie czułam się z tym źle. Oderwaliśmy się od siebie łapiąc powietrze, kiedy usłyszeliśmy głos jakiegoś starszego mężczyzny:
-Nie wstyd wam?-Spojrzeliśmy na niego we dwójkę momentalnie poważniejąc, lecz w chili jego oddalenia się zaczęliśmy się śmiać. Wtuliłam się w jego ciało.
-Przecież bym ci tego nie zrobił księżniczko....
-Teraz już wiem.-Uśmiechnęłam się do niego składając pocałunek na jego policzku.
Poszliśmy do mojego domu. Stanęłam przed drzwiami. Już chciałam przekręcić kluczyk w zamku, ale okazało się, że drzwi są otwarte. Wystraszyłam się. Posłałam zdziwione spojrzenie Michałowi, więc ten postanowił wejść do domu pierwszy. Wchodząc za nim zauważyłam kogoś w środku....


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Nowy rozdział ;3 Dziękuję wam za wszystko !! :) Komentujcie, klikajcie +1 i takie tam :D  

sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 14

Perspektywa Natalii:

Spojrzeliśmy w miejsce, z którego wydobywał się huk. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać kiedy zauważyliśmy leżącego na podłodze Dezyderego, który poślizgnął się i przewrócił na brzuch. Leżał tak chichocząc razem z nami parę minut, aż w końcu uspokoiliśmy się i pomogliśmy mu wstać.
-Kto tu rozwalił te jajka? Przez was zaliczyłem glebę cioty!-mówił ciągle śmiejąc się z całego wydarzenia. Michał wskazał na mnie palcem, a zrobiłam minkę smutnego psiaka i zwiałam na górę zamykając się w pokoju. Po chwili dołączył do mnie Multi.
-Kuchnia sama się nie posprząta.-Skierował do mnie swoje słowa. Wstałam z łóżka na którym leżałam i chciałam wyjść z pokoju, kiedy nagle Michaś przysunął mnie do siebie i przytulił, a tym samym moja bluzka została ubrudzona jajeczną mazią. Zrobiłam groźną minę.
-Zrobiłeś to specjalnie!-Odsunęłam się od niego i zaczęłam odlepiać mokrą bluzkę od ciała.
-Miałem nadzieję, że twoja bluzka znowu straci barwę jak będzie mokra, no i wiesz.....-Opowiedział z rozbawieniem w głosie.
-Świnia!-Zaśmiałam się i wyszłam z pokoju idąc w stronę kuchni. Michał przyszedł chwilę później i razem zaczęliśmy po sobie sprzątać. Całość zajęła nam jakieś dwadzieścia minut. Po skończonej pracy Multi wskazał na stół przy którym niedługo później zjedliśmy śniadanie. Kiedy byliśmy najedzeni tymi pysznymi naleśnikami każde z nas postanowiło, że pójdzie się wykąpać i ogólnie jakoś ogarnąć. Ja skierowałam się do łazienki znajdującej się obok pokoju Michasia, a chłopak do tej, w której wczoraj się przebierałam. Kiedy się wykąpałam, przebrałam, umyłam zęby i rozczesałam włosy byłam już gotowa do wyjścia z pomieszczenia. Wychodząc z łazienki w jasnych, krótkich, jeansowych spodenkach i białej bluzce na szerokich ramiączkach zauważyłam Multiego leżącego na łóżku w białej, luźnej koszulce i czarnych dresach. Spakowałam swoje niepotrzebne rzeczy do torby i położyłam obok chłopaka. Michał skierował na mnie swój wzrok, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Odwzajemniłam to ukazując swój aparat na zębach. Po chwili już trochę poważniej zapytałam:
-Już trochę lepiej po wczorajszym?
-Taaa, nie martw się o mnie... Trzeba jeszcze dzisiaj załatwić sprawy pogrzebu...
-To może wybierzemy się od razu do tego domu pogrzebowego?-Zaproponowałam i miałam pewność, że się zgodzi, więc podniosłam się szybko, ale zostałam przyciągnięta z powrotem.
-Dobra, ale najpierw muszę ci coś powiedzieć-Spojrzałam mu w oczy, trochę się zaniepokoiłam, bo wyglądał na zmartwionego.
-Ej... Co jest?-Zapytałam ze zdziwieniem w głosie.
-Przeczytaj...-Podał mi telefon. Spojrzałam na ekran, by zobaczyć o co chodzi i przeczytałam wiadomość od jakiejś laski:
,,Jak tam kotku? Tęsknię"-Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na Michała. Ten wzruszył tylko ramionami.... O co chodzi? Może nie jestem jego jedyną dziewczyną? Może tak chce mi przekazać, że z nami koniec? Może nie umie mi tego powiedzieć wprost? Patrzyłam tępo na ekran telefonu i nie wiedziałam co powiedzieć. Przeczytałam tę samą wiadomość chyba ze sto razy. Nie podnosiłam wzroku na Michała, ale kiedy w końcu się odważyłam do oczu napłynęły mi łzy. Wstałam szybko, podniosłam swoją torbę i wyszłam z pokoju z impetem uderzając ręką w drzwi. Zbiegłam schodami w dół i słyszałam wołanie mojego imienia. Nie zatrzymywałam się. Nie miałam ochoty patrzeć na jego zdradziecką twarz. Nagle poczułam jak ręka chłopaka zaciska mój nadgarstek i przyciąga do siebie. Chciałam się wyrwać, ale nie dawałam rady. Michał spojrzał na mnie a ja zaczęłam płakać i uderzać go w rękę, żeby mnie puścił:
-Zostaw mnie!-Wykrzyczałam przez łzy. 
-Natalia co ci jest?-Zapytał jakby nie wiedział o co chodzi... Ma jakąś laskę i oszukuje mnie, a potem udaje świętego? Chciał, żebym skierowała na niego swój wzrok, więc położył palec na moim podbródku, ale odtrąciłam go wykrzykując mu prosto w twarz:
-Puść mnie! Miałeś tylko ją? A może więcej lasek? Zostaliśmy parą dopiero wczoraj, a ty robisz mi takie świństwa.... No chyba, że ona była pierwsza co?
-Natalia o co ci chodzi?
-Ty świnio! Przed chwilą pokazałeś mi urywek rozmowy z jakąś panienką, która mówi, że za tobą tęskni, że jesteś jej kotkiem..-powiedziałam śmiejąc się sarkastycznie przez łzy i akcentując ostatnie słowo.-A ty myślisz, że co? Mam ci pochlebiać? Oj Michaś jesteś taki dobry, że będę się musiała tobą dzielić, no ale trudno, przecież ona będzie z tobą w łóżku w dzień, a ja w nocy.... No bo przecież tylko na tym ci zależy prawda?- Michał stał przede mną ze zdziwioną miną. Jego oczy pociemniały kiedy usłyszał wykrzyczane przeze mnie słowa. Byłam wściekła jak nigdy dotąd, nie wiedziałam co mam jeszcze powiedzieć, zdenerwowanie wymieszało się z bezsilnością. Zaczęłam szlochać jeszcze głośniej i oparłam się o ścianę zsuwając się po niej w dół. Siedziałam bezradnie na ziemi. Płakałam ciągle i nie umiałam przestać, a nawet nie miałam na to najmniejszej ochoty. Michał złapał się za głowę... Już chciał usiąść obok mnie, ale nagle otworzyły się drzwi wejściowe, a w nich stał Bartek. Spoglądał na mnie i na Michała. Kiedy widział mnie płaczącą i zdenerwowanego Michała stojącego nade mną rozchylił usta ze zdziwienia. 
-Co jest?
-Nic-odparłam szybko zbierając się z podłogi .-Muszę już iść cześć!-powiedziałam wszystko jednym tchem i rzucając Michałowi groźne spojrzenie wyszłam z domu Multiego kierując się w miejsce mojego zamieszkania. Widziałam, że Michał chciał jeszcze za mną pobiec, ale zrezygnowany wrócił do domu. Szłam chodnikiem szlochając... Musiałam wyglądać jak jakiś potwór. Smutny, z rozerwanym na pół sercem potwór, który właśnie wraca z miejsca gdzie skrzywdzono go jak nigdy dotąd. Nawet nie próbowałam powstrzymać płaczu przed tymi wszystkimi ludźmi, których mijałam na chodniku. Będąc już całkiem blisko mojego domu, wyglądając jak monstrum poczułam nagłe szarpnięcie mnie za ramię, zaczęłam piszczeć, płakać jeszcze mocniej, a gdy się odwróciłam zobaczyłam....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


Mamy next rozdział <3 Proszę o komentowanie, o klikanie +1, czy też obserwowanie :)) Dziękuję wam za wszystko misie :3

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 13

Perspektywa Michała:

Usłyszałem wołanie mojego imienia, więc wstałem z kanapy, na której się nade mną znęcano i poszedłem w stronę drzwi. Ujrzałem tam zmartwioną Natalię i jakiegoś policjanta.
-Michał Rychlik?
-To ja.
-Mam dla pana przykrą wiadomość.-Moje serce zaczęło bić szybciej, nie wiedziałem co za chwilę usłyszę i oczekiwałem najgorszego.-Pana rodzice.... Spłonęli w pożarze, który wywołał niezgaszony papieros.-Co? Jak to zginęli? Policjant poklepał mnie po ramieniu, a ja stałem jak słup, w głowie miałem mętlik. Nie miałem pojęcia co mam powiedzieć, jak się zachować. Widziałem jak Natalia jeszcze chwilę z nim rozmawia, a potem go żegna. Ja nadal tkwiłem w bezruchu nic nie mówiąc, a nawet nie wiedząc o czym oni rozmawiają. Nie miałem nad sobą kontroli, czułem jakbym był sparaliżowany. Wiem, że mówiłem czasem o rodzicach źle, ale przecież mimo to kochałem ich, bo dali mi życie. Poczułem na sobie wzrok mojej dziewczyny, która podbiegła do mnie szybko i płacząc wtuliła się w moje ciało. Objąłem ją mocno i nadal tkwiłem w miejscu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Pierwszy raz od czasów dzieciństwa chciało mi się płakać. Oni bili mnie, może nawet ich nie obchodziłem bo woleli alkohol, ale mimo to kochałem ich, a teraz tak po prostu ich straciłem. Może gdybym się od nich nie wyprowadził, gdybym nie uciekał, pomógł im.... Może wszystko byłoby inaczej.... Usłyszałem kroki chłopaków. Wszyscy stali niedaleko nas w ciszy i najwyraźniej zastanawiali się o co chodzi. Odwróciłem głowę w ich stronę i po raz pierwszy od kilku lat poczułem jak po moim policzku spływa samotna łza.
-Ej stary co jest?-zapytał jeden z nich z poważną miną i zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Moi rodzice zmarli...-odpowiedziałem krótko i oparłem brodę o czubek głowy Natalii patrząc przed siebie i próbując jakoś uporządkować swoje myśli. Nie miałem ochoty nikomu tłumaczyć co zaszło, chciałem po prostu w ciszy przeżyć tę smutną chwilę. Moi kumple na pewno mi współczuli, widziałem ich reakcje mimo to, że patrzyłem na ścianę przed sobą, ale po prostu wiem, że nie dałbym rady im tego już teraz opowiedzieć.....

Perspektywa Natalii:

Rozpłakałam się i przytuliłam go mocno. To nie moi rodzice, nie mój rodzinny dom, ale zrobiłam to wiedząc co musi czuć Michał. Współczułam mu i nie umiałam powstrzymać łez. Nigdy nie mogłabym sobie wyobrazić płaczącego i smutnego Multiego, który dzisiaj pokazał mi jakby wyglądał w takiej sytuacji. ,,Moi rodzice zmarli"-to zdanie rozbrzmiewało w mojej głowie. Co ja zrobiłabym na jego miejscu? Michał patrzył tępo w ścianę opierając się o moją głowę. Chłopacy rozdzielili się w ciszy. Każdy z nich przejął się, ale najwyraźniej postanowili, że lepiej nie poruszać tak świeżego tematu. Spojrzałam na Multiego. Chłopak położył na moim policzku swój palec, którym wytarł moje łzy, a potem spróbował się uśmiechnąć, ale mimo to widać było smutek wymalowany na jego twarzy. Przytuliłam go jeszcze mocniej. Na jego koszulce było już widać mokrą plamę od moich łez. Płakałam jak nigdy dotąd, robiłam to chociaż może powinnam udawać silną i jakoś próbować go pocieszyć.... Może powinnam nie pogrążać go jeszcze bardziej? Otarłam swoje łzy, spojrzałam na Michała i powiedziałam tylko:
-Przepraszam-Chciałam być silna, ale głos załamał mi się w połowie wypowiedzianego słowa.
-Za co przepraszasz?-zapytał chłopak trzymając palec na moim podbródku.
-Za to, że jestem słaba, że nie umiem cię pocieszyć, że....-mówiłam ciągle płacząc, przerwał mi pocałunek, którym obdarował mnie Michał.
-Nie masz za co przepraszać, chodźmy na górę-powiedział łapiąc mnie za rękę i kierując się w stronę jego pokoju...

Perspektywa Michała:

Nie rozumiem tego... Ta dziewczyna jest taka cudowna. Płakała z powodu cudzej straty, współczuła mi... Która z moich byłych przejęła by się tym?  Pewnie jeszcze musiałbym udawać przy nich, że wcale mnie to nie obchodzi, że jakoś się z tym pogodzę. Bo przecież, która z takich lal spotykałaby się z jakimś zwykłym mięczakiem? Przy Natalii mogłem być sobą.. Leżeliśmy na moim łóżku wtuleni w siebie i w ciszy patrzeliśmy w sufit. Każdy z nas myślał o tym co się dzisiaj stało. Jak to możliwe, że przez tyle lat prawie mi na nich nie zależało, a teraz po ich stracie czuję przeszywający ból w sercu? To takie niesprawiedliwe... Czemu akurat oni? Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otrzymanej wiadomości na facebooku. Natalia też chyba się ocknęła i patrzyła w moją stronę. Wyciągnąłem komórkę z kieszeni i kliknąłem ikonkę przekierowującą mnie na portal społecznościowy. Otworzyłem wiadomość.
,,Jak tam kotku? Tęsknię"-Wywróciłem oczami, zablokowałem telefon i położyłem na szafce znajdującej się obok mnie. Położyłem się na boku patrząc na Natalkę, która zrobiła to samo. Patrzyłem w jej cudowne, brązowe oczy, które są tak ciemne, że źrenica jest ledwo ciemniejsza od tęczówki. Po raz kolejny po jej policzku spłynęła samotna łza, otarłem ją mówiąc:
-Nie płacz już, wszystko będzie dobrze...
-To ja powinnam pocieszać ciebie...-odpowiedziała spuszczając wzrok. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem, leżeliśmy w tej pozycji tak długo, aż w końcu zasnęliśmy.

Obudziłem się o 9.23, chyba nic dziwnego w tym, że razem z Natką nie poszliśmy dzisiaj do szkoły. Jak najciszej zszedłem z łóżka i wyszedłem z pokoju kierując się po cichu do kuchni, żeby nie obudzić dziewczyny. Otworzyłem lodówkę, z której wyciągnąłem składniki na naleśniki. Niedługo później danie było gotowe. Przygotowałem wszystko na śniadanie i nalałem zimnej wody do butelki. Chwilę później byłem już w swoim pokoju i znajdowałem się centralnie nad łóżkiem, na którym leżała Natalia. Odkręciłem butelkę z lodowatą wodą i wylałem cała jej zawartość na Nati. Ta zerwała się szybko na równe nogi i zaczęła mnie gonić krzycząc:
-Ty szmato! Pożałujesz.-dzięki temu co właśnie robiliśmy zapomniałem przynajmniej trochę o wczorajszych zdarzeniach.W końcu poczułem, że na moich włosach znajduje się coś ohydnego. Zdjąłem to ze swojej głowy i zobaczyłem, że było to jajko. Już chciałem podbiec do Natalii, ale kolejne wylądowało na mojej koszulce.
-Chyba ktoś nie posprzątał po robieniu śniadania...-powiedziała z chytrym uśmieszkiem trzymając kolejne jajko w dłoni, miała już zamiar rzucić, ale nagle usłyszeliśmy głośny trzask wydobywający się z przedpokoju. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i ujrzeliśmy....


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział dla was :D Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Dziękuję wam za wsparcie i zapraszam na dół do komentarzy, klikajcie +1, a może nawet chcielibyście zaobserwować? :))





czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 12

Perspektywa Michała:

Pocałowałem ją, sam nie wiem czemu. Cholernie mnie do niej ciągnęło. Po raz pierwszy w życiu naprawdę mi na kimś zależy, i po raz pierwszy się zakochałem. Tamte dziewczyny to zwykłe plastikowe lale, które chciały tylko popularności i dlatego ze mną były. Może i one coś do mnie czuły, ale ja tego nie odwzajemniałem. Po tym ja musnąłem delikatnie usta Natalii odsunąłem lekko swoją twarz i wyszeptałem jej do ucha:
-Wszystko słyszałaś prawda?-dziewczyna leżąca na moich kolanach zaczęła się śmiać. Była bardzo słodka, uwielbiałem ją, jej charakter, ale i wygląd. Jej ciemnobrązowe oczy i włosy dodawały jej uroku. Kocham gdy się uśmiecha i ukazuje swój aparat na zębach, wygląda wtedy jeszcze bardziej niewinnie i słodko.
-Skąd wiesz?-zapytała rozbawiona.
-Bo już nie jesteś na mnie zła, za to że byłem z tobą w łazience-uśmiechnąłem się cwaniacko i po raz kolejny musnąłem jej usta, a ona patrzyła na mnie swoimi pięknymi oczyma.
-To co robimy bobasku?-zapytała z akcentem na ostatnie słowo i zaczęła rechotać.
-Coś ty powiedziała? Powtórz bo nie słyszałem!-mimo rozbawienia starałem się zrobić groźną minę, co najwyraźniej mi nie wyszło i jeszcze bardziej rozśmieszyło moją dziewczynę..

Perspektywa Natalii:

Kiedy już trochę się uspokoiliśmy weszliśmy schodami na górę, i otworzyliśmy trzecie drzwi po lewej stronie. Pokój Michała był dość wielki, ściany pokrywała jasnoszara farba, podłoga była wyłożona brązowymi panelami, a meble były białe. Wnętrze tego pomieszczenia bardzo mi się spodobało. Położyłam się na wielkim łóżku i chwilę później poczułam, że ugina się ono pod ciężarem Michasia, który kładł się obok mnie. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się do mnie ciepło, objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Ten wrażliwy i troskliwy gest sprawił, że poczułam się bezpieczna, a przede wszystkim uszczęśliwił mnie jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Wtuliłam się do niego i zaczęłam kreślić palcem wzorki na jego torsie. Michał złożył kolejny pocałunek na moim ciele, tym razem była to szyja, przeniósł swoją rękę na moje plecy i zaczął nią po nich jeździć. Po chwili jego ciało znalazło się nad moim. Patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Jego twarz była coraz bliżej mojej, co sprawiło, że przez moje ciało przeszła fala gorąca. Dotknął moich ust swoimi, delikatnie przygryzając moją dolną wargę. Poczułam jego ręce na swojej talii, kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Obydwoje się trochę wystraszyliśmy i zerwaliśmy się na równe nogi. Do pomieszczenie wszedł Dezy, a ja i Michał zaczęliśmy się śmiać, nie wiadomo z czego.
-Co wam jest? Z resztą nie ważne... Oglądacie z nami film?
-No pewnie-odpowiedział Multi patrząc na mnie i oczekując aż potwierdzę jego decyzję. Kiwnęłam głową chętnie zgadzając się na zobaczenie tego horroru. Zeszliśmy w trójkę na dół. Wszyscy z domowników siedzieli już na kanapie czekając na rozpoczęcie filmu.
-O przyszliście... Myśleliśmy, że będziecie zbyt zajęci sobą-powiedział Florek puszczając nam oczko, po czym został obdarowany groźnym spojrzeniem Michała, a ja tylko zachichotałam- Oglądamy horror, bo Bartek się uparł, siadajcie.-Usiedliśmy obok reszty chłopaków, kiedy zaczął się film. W pokoju było ciemno, przez zasłonięte okna, co nadawało nastroju. Początek nie był straszny, ale wszyscy zaczęli piszczeć w momencie nagłego pojawienia się ducha zmarłej dziewczynki. Pisk szybko przerodził się w śmiech wszystkich uczestników. Przez cały film trzymałam w rękach poduszkę, do której się przytulałam. Nie zasłaniałam nią sobie oczu, by nie widzieć filmu, bo za dużo bym straciła, Praktycznie przez cały okres trwania filmu w domu rozlegał się krzyk, śmiech i głupie, ale rozbawiające wszystkich komentarze. Po nieszczęśliwym zakończeniu Dezy odsłonił rolety, przez co do pokoju wpadło trochę więcej światła, ale niewiele, bo na podwórku też nie było już jasno. Nie dziwiliśmy się bo była już godzina 20.21. Postanowiłam, że pójdę na górę po telefon. Oznajmiłam to Michałowi i wstałam z kanapy, na której wszyscy siedzieliśmy. Nagle poczułam lekkie uderzenie w tyłek i usłyszałam śmiech wszystkich domowników. Zrobiłam groźną miną i odwróciłam się w stronę Michała, który na twarzy miał wymalowany cwaniacki uśmiech i dumę z tego, że zrobił mi na złość. Rzuciłam się na niego i zaczęłam go okładać rękami i poduszką. Wszystkich to bawiło, bo Multi śmiał się, lecz co chwilę popiskiwał. Po chwili dołączyli do mnie chłopacy i wszyscy biliśmy Michała poduszkami.
-Ej no! Znamy się tyle lat, jesteśmy przyjaciółmi a wy stajecie po jej stronie?
-No w końcu to dziewczyna, a po za tym jest od ciebie ładniejsza-odpowiedział Remek i wszyscy zaczęliśmy się śmiać jeszcze głośniej. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zaproponowałam, że to ja je otworzę, wszyscy się zgodzili i nadal okładali mojego chłopaka poduszkami. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Widząc postać w nich stojącą bardzo się zdziwiłam....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Hejo miśki! Przepraszam, że być może długo czekaliście na nowy rozdział, ale brakowało mi weny twórczej. Wszelkie wasze komentarze, udostępnianie,  czy oceny motywują mnie też do dalszego działania i dziękuję wam za nie <3

poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 11

Wtuliłam się do Michała, a on oparł o mnie swoją głowę. Trwaliśmy w uścisku jakąś chwilę, aż w końcu zapytałam:
-Zostaniesz dzisiaj u mnie?
-Nie mam żadnych rzeczy misiek...-zrobił smutną minkę, która mnie rozbawiła.-No ale ty możesz wziąć torbę i spać u nas-uśmiechnął się szeroko. W sumie spodobała mi się jego propozycja, więc nie musiał mnie długo na to namawiać. Zgodziłam się, podnosiłam już torbę, którą miałam wziąć do Karoli, ale podbiegł Michał i wyciągnął mi ją z rąk. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-No co? Chyba moja dziewczyna nie będzie nosić takich ciężarów.-usłyszałam słowa Michasia, zaśmiałam się tylko i skierowałam w stronę drzwi, które zakluczyłam będąc na zewnątrz. Idąc chodnikiem w stronę domu Michała i jego kolegów ciągle się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Nawet nie zwracaliśmy uwagi na to, że ludzie mogą sobie o nas pomyśleć dziwne rzeczy. Po około 40 minutach drogi doszliśmy pod miejsce zamieszkania Multiego. Chłopak zaprowadził mnie pod drzwi. Kiedy zaczął szukać kluczyków usłyszeliśmy głośny krzyk. Spojrzał tylko na mnie chichocząc z tego samego powodu co ja i powiedział:
-Nie martw się to u nas normalne.-W końcu znalazł kluczyki, którymi otworzył drzwi. Będąc już w środku, gdzie było bardzo stylowo i nowocześnie żaden chłopak nawet nie zwrócił na nas uwagi, bo cała czwórka ganiała się po domu z pistoletami na wodę. Razem z Multim stanęliśmy na korytarzu i mieliśmy z nich niezły ubaw. Jeden z chłopaków odwrócił się w naszą stronę, a kiedy mnie zauważył wrzasnął głośno:
-Ej chłopaki mamy gościa!-Cała reszta momentalnie ucichła, po czym jeden z nich uśmiechnął się do mnie cwaniacko, podszedł do naszej dwójki i skierował do mnie słowa:
-Hej mała jesteś córką historyka? Bo w spodniach mam powstanie-wszyscy słysząc to co właśnie powiedział zaczęli się śmiać tak głośno, że gdyby ktoś tu wszedł pomyślałby, że załapał się na jakąś imprezę.
-Taaaaa to jest Remek-Multi przedstawił mi kolegę z wyraźnym rozbawieniem w głosie, po czym zaczął przedstawiać też resztę. Poznałam dzisiaj: Remigiusza, Bartka, Dezyderego i jego brata Floriana. Po tym jak się poznaliśmy jeden z braci odezwał się:
-Ej gracie też? Wiecie my jesteśmy mokrzy, a wy takie suche ubrania i w ogóle.-uśmiechnął się chytrze do chłopaków, którzy skierowali na nas swój wzrok i zaczęli oblewać nas wodą, co sprawiło, że w kilka sekund miałam już mokre ubrania. Multi szybko uciekł zostawiając mnie na pastwę losu. Wyrwałam szybko jednemu chłopakowi pistolet i pobiegłam za Michałem wołając:
-Ty powinieneś mnie bronić debilu. Jeszcze pożałujesz!!-reszta rozbawionych domowników przyłączyła się do mnie i razem zaczęliśmy tryskać wodą. Michał zaczął się zasłaniać równocześnie się śmiejąc, ale to nic nie dawało, bo i tak jego ubrania były już przemoczone. Nagle chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie, zasłaniając się mną. Wyrwał mi pistolet z ręki i zaczął wlewać mi wodę prosto pod koszulkę. Zaczęłam się wyrywać, ale on był silniejszy. W pewnym momencie jednemu z chłopaków zadzwonił telefon przez co musieliśmy przerwać grę. Ucieszyłam się z tego powodu, ponieważ Michaś w końcu mnie puścił. Reszta chłopaków poszła coś zjeść do kuchni. Spojrzałam w dół, żeby sprawdzić stan moich mokrych ubrań. Multi zaczął się śmiać widząc, że moja biała bluzka jest już prawie przezroczysta pod wpływem wody. Posłałam mu groźne spojrzenie, na co odchrząknął, położył swój palec na brodzie i próbował zachować poważną minę, po czym skierował do mnie słowa:
-No powiem ci ..... Aż mi się gorąco zrobiło-posłał mi oczko i wybuchnął śmiechem.
-Haha.. śmieszek z ciebie Michaś!-zrobiłam zażenowaną minę, odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę mojej torby, z której wyciągnęłam suche ciuchy. Kiedy wstałam Multi znajdował się obok mnie. Spojrzałam na niego pytając:
-Gdzie jest łazienka? Muszę się przebrać.
-Jak dla mnie wyglądasz świetnie.-zaśmiał się spoglądając na moją bluzkę i widoczny pod nią stanik, po czym już poważniej dodał-Pierwsze drzwi po prawej.
-Dziękuję- Poszłam do łazienki, w której nie potrafiłam się zamknąć, bo w drzwiach brakowało kluczyka. Zaczęłam się przebierać. Kiedy zdjęłam bluzkę to ktoś akurat musiał wejść NO ŚWIETNIE. Spojrzałam na Michała, bo kto inny by to mógł być...  A on zaczął się śmiać jak głupi.
-Mógłbyś wyjść?
-Aaa.... tak... Wiesz przyniosłem ci kluczyk, żebyś się mogła zamknąć-po tym co powiedział zaczął rechotać jeszcze bardziej cały czas na mnie patrząc i dodał-ale chyba jednak tylko na tym się nie skończy haha..-Stwierdziłam, że nie ma sensu go wyganiać, bo i tak nie posłucha. Wywróciłam oczami i kontynuowałam przebieranie się. Odsłoniłam swoje ciało, które chwilę później zostało przykryte szeroką bluzką z krótkim rękawem i memem ,,forever alone". Ściągnęłam mokre spodnie i założyłam suche, jeansowe, krótkie spodenki. Ignorowałam Michała, który ciągle patrzył na mnie śmiejąc się. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam spinać moje długie, brązowe włosy w kucyk. Co chwilę spoglądałam na odbicie w lustrze rozbawionego chłopaka, który usiadł sobie na wannie. Kiedy skończyłam pozbierałam swoje ubrania z ziemi i wyszłam z pomieszczenia bez słowa kierując się w stronę torby, na której je położyłam. ...Zauważyłam, że Michał wychodzi z łazienki i idzie do kuchni, gdzie była reszta chłopaków. Słyszałam, że zaczęli o czymś rozmawiać. Chcąc do nich dołączyć skierowałam się ich stronę. Będąc już całkiem blisko pomieszczenia, w którym przebywali usłyszałam swoje imię-rozmawiali o mnie. Byłam ciekawa co o mnie sądzą i dlaczego o mnie gadają, więc zatrzymałam się i słuchałam dalej.
-A dobra jest?-Multi nie odpowiedział.-No nie gadaj, że jej jeszcze nie przeleciałeś!-rzekł jakże mądre słowa Bartek, miałam ochotę tam teraz wejść i mu przywalić z pięści w ryj, ale stwierdziłam, że nie będę z siebie robić idiotki i po prostu czekałam na to, co się będzie dziać dalej.
-Ej no dajcie bobasowi spokój!-obronił Michała Dezydery-Przecież coś tu jest na rzeczy.... Nie widzicie jak mu się oczy przy niej świecą? A po za tym jeszcze żadna jego dziewczyna nie była w naszym domu, nasz bobasek dorasta i chyba w końcu znalazł sobie dziewczynę, którą kocha-dokończył udając wzruszonego, co wszystkich bardzo rozbawiło.
-Dobra ja do niej idę, a wy się ogarnijcie, bo mi zależy.
-Och chłopaki słyszeliście to? Mu zależy na jakiejś dziewczynie! Trzymajcie mnie bo jako kochająca matka nie wytrzymam presji, jaką wywołuje u mnie jego dojrzewanie!- Wszyscy znowu prychnęli śmiechem, a ja wiedząc, że Multi zaraz do mnie podejdzie oddaliłam się trochę od kuchni, żeby nie wiedział, że wszystko słyszałam. Usiadłam na kanapie. Chwilę później poczułam jak kanapa ugina się pod jego ciężarem, skierowałam na niego swój wzrok, a on objął mnie ramieniem. Położyłam głowę na jego kolanach. Multi zaczął jeździć swoim palcem po moim policzku. Patrzyłam na niego i uśmiechnęłam się widząc, że on też to zrobił. Po chwili ciszy, podczas której zatopiłam się w oczach Michasia, chłopak nachylił się i pocałował mnie. Lubiłam to uczucie towarzyszące naszym pocałunkom. Czułam się wtedy ważna dla kogoś, czułam że zależy nam na sobie i to było cudowne...

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Jest nowy rozdział mordki <3 komentujcie, obserwujcie, odwiedzajcie, klikajcie +1 :3 Dziękuję wam za waszą aktywność i za to, że po prostu jesteście i wspieracie mnie :)))

sobota, 28 marca 2015

Rozdział 10

Wróciłam do domu, położyłam się na łóżku i właściwie dopiero wtedy przypomniałam sobie, że Michał ciągle ma mój telefon. Wzięłam więc laptopa i napisałam Karolinie na fb, że nie przyjdę. Kiedy go odłożyłam schowałam głowę w poduszki i zaczęłam intensywnie myśleć o tym co się dzisiaj stało. Przypomniałam sobie zdenerwowaną minę Michała i jego słowa, które zraniły mnie, bo dowiedziałam się, że jestem tylko kolejną zabaweczką  jego życiu. Liczyłam chociaż na przyjaźń, ale on jest kolejnym facetem, który najwyraźniej nie traktuje mnie poważnie.  Chwyciłam szybko poduszkę i z całej siły pchnęłam ją w kąt. Nieszczęśliwie wpadła ona na szafkę, na której znajdował się szklany wazon. Spadając na ziemię wazon stłukł się, a niedaleko szafki znajdowało się pełno odłamków szkła. Wstałam z łóżka i pobiegłam do kuchni po worek na śmieci. Wróciłam do pokoju i zaczęłam zbierać potłuczone szkło. Sprzątanie zajęło mi jakieś pół godziny. Biorąc ostatni odłamek do ręki skaleczyłam się, a z kończyny zaczęła wydobywać się krew. Usłyszałam dzwonek do drzwi, zeszłam schodami na dół i otworzyłam je. Przede mną stanął Michał mówiąc:
-Przyniosłem ci twój telefon, Natalia ja....-nie dokończył, bo przerwałam mu nie mając chęci go wysłuchiwać.
-Fajnie dzięki.-Wyciągnęłam zakrwawioną rękę i wzięłam do niej swoją komórkę.
-Jezu co ci się stało?-Powiedział widząc dużą ilość czerwonego płynu na mojej kończynie-Gdzie masz apteczkę?-zapytał wchodząc do domu, mimo że tego nie chciałam.
-Z tego co wiem nie zapraszałam cię do siebie- powiedziałam ze zdenerwowaniem w głosie.
-Zamknij się! Gdzie masz apteczkę?
-W łazience (trzeci pokój po prawej)-Zamknęłam drzwi, a Michał poszedł poszukać pudełka z bandażami. Skierowałam się w stronę salonu, gdzie chwilę później chłopak podszedł z apteczką.
-Daj rękę
-Po co?-Byłam na niego taka wściekła, że cały czas miałam ochotę robić mu na złość i nie słuchać tego co do mnie mówi. Zranił mnie, a potem przechodzi nagłą przemianę i mi pomaga?
-Dawaj tą rękę kurwa!-podniósł głos, a ja niechętnie podałam mu swoją dłoń, którą opatrzył mi w jakieś 10 minut. Nie odzywaliśmy się do siebie. Ciągle byłam na niego zła. Miałam ochotę walnąć go w twarz, ale uznałam, że nie będę tego robić.
-Gotowe-powiedział gdy skończył, po czym jego wzrok przeniósł się na moją twarz.-Natalia?
-Słucham..-odpowiedziałam szybko unikając z nim kontaktu wzrokowego, patrzyłam tępo w ścianę, która stała się teraz dla mnie bardziej interesująca niż Michał.
-Ja przepraszam, nie wiem dlaczego to dzisiaj powiedziałem.... Ja po prostu nienawidzę mówić o mojej rodzinie rozumiesz? To wcale nie jest tak, że ich nie kocham......-położył swój palec na moim podbródku unosząc moją głowę, tak żebym na niego spojrzała-Jesteś jedyną osobą, która będzie o tym wiedzieć.... - mówił to co chwilę przerywając, po czym znowu kontynuował- Moja matka i mój ojciec ciągle piją, przez co nieraz będąc młodszym obrywałem od nich tak, że miałem siniaki ma ciele. Czepiali się o wszystko, bili mnie za to, czy też karali w inny sposób. W końcu kiedy skończyłem 17 lat wyprowadziłem się od nich i do teraz mieszkam z kolegami. Dlatego tak powiedziałem.. Chciałem jakoś uniknąć tematu i spławić cię, ale od razu tego pożałowałem. Natalia, ja jeszcze nigdy nie byłem naprawdę zakochany. Z każdą moją dziewczyną mi się nie układało, bo tak naprawdę jej nie kochałem. Czasami nawet się nie znaliśmy, ale one wszystkie chciały ze mną być, mimo że nic do nich nie czułem. A ty jesteś zupełnie inna, nie zależy ci tylko na jednym, nie chodzisz za mną cały czas próbując mnie uwieść. Z tobą fajnie mi się gada, poprawiasz mi humor, jesteś prześliczna... Natalia nie znamy się długo, ale będziesz moją dziewczyną?-Po tej długiej wypowiedzi doznałam szoku, nie miałam pojęcia co powiedzieć. Zaskoczyły mnie słowa Michała. Stałam patrząc ciągle w jego oczy i próbując coś powiedzieć. Multi widząc moje zakłopotanie po prostu podszedł bliżej i przytulił mnie mocno.
-Zachowałeś się dzisiaj jak dupek, byłam na ciebie bardzo zła. W moich myślach byłeś tym najgorszym... Wiesz o tym?
-Wiem bardzo dobrze, wybacz mi.
-Wybaczam-wtuliłam się do niego-i zgadzam się, jesteś teraz moim chłopakiem -skierowałam na niego swój wzrok, Michał uśmiechnął się do mnie szeroko, co odwzajemniłam, po czym zbliżył swoją twarz do mojej i wpił się w moje usta....



__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hej kochani <33 Trzymajcie kolejny rozdział, mam nadzieję, że się wam spodoba :)) Komentujcie, odwiedzajcie, klikajcie +1 :)) Dziękuję wam za waszą aktywność. :*

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 9

Oboje odwróciliśmy się w stronę, dwóch zakapturzonych chłopaków, którzy kierowali się w naszą stronę. Michał przywitał się z nimi, po czym przedstawił mi ich. Chłopak w czerwonej bluzie i czarnych spodniach, z twarzą Justina Biebera to Igor, natomiast drugi kolega to Filip. Wydawali mi się być osobami, z którymi mogłabym się zaprzyjaźnić, bo byli zabawnymi i przyjaznymi ludźmi. Wiem to, mimo że widzieliśmy się tylko krótką chwilę.
-Dobra to my spadamy, sorry że zepsuliśmy wam tę romantico chwilę-zaśmiał się Filip, na co wywróciłam oczami. Chłopacy ruszyli w dalszą drogę, a ja i Multi zrobiliśmy to samo. Idąc w stronę domu przyjaciółki ciągle się śmialiśmy. W pewnym momencie chłopak powiedział, że skoczy szybko do sklepu, a ja mam na niego poczekać. Zgodziłam się i patrzyłam jak wchodzi do sklepu. Stałam tak przez chwilę, a po jakiś 5 minutach wrócił Multi z paczką papierosów. Wyciągnął z niej jednego i zapalił. Spojrzałam na niego kiedy poczułam ten okropny, duszący zapach.
-Co?
-Od kiedy palisz?-zapytałam.
-Nie wiem..... Tak jakoś od dwóch lat.. Stuart palił to ja też zacząłem i robię to do teraz.
-Nie uważasz, że to jest złe? To że zabijasz sam siebie?
-I tak nie mam dla kogo żyć.....-Słysząc to co powiedział, sama nie wiem czemu zrobiło mi się smutno, być może dlatego, że to zdanie samo w sobie budzi u człowieka żal...
-Czemu tak mówisz? Masz przyjaciół, rodzinę...
-Rodzinę? Daj spokój moi starzy wszystkiego się czepiają...
-A no tak.... To wszystko ich wina, że nie muszą być dumni z tego, że palisz, że masz takich przyjaciół, którzy cię w to wciągają?-Nie wiem czemu ale zdenerwowałam się na Michała, który w tej chwili w moich myślach stał się egoistycznym, myślącym tylko o sobie człowiekiem, który w dupie ma swoich rodziców i innych, a ja nienawidzę takiego zachowania-Jakim ty jesteś egoistą! Jak możesz mówić coś takiego? Twoi rodzice cię kochają, a ty mówisz, że nie masz dla kogo żyć?
-A tak w ogóle to czemu się wtrącasz? Co cię to obchodzi? Jakaś kolejna dziewczynka na jeden raz będzie mi mówić co mam robić?- Michał podniósł na mnie głos, mówiąc coś co mnie uraziło, zasmuciło i doprowadziło to tego, że moje serce uległo rozdarciu. Jak można być tak bezpośrednim? Jak można powiedzieć komuś, że jest tylko kolejną zabawką? W sumie pociesza mnie teraz tylko to, że dowiedziałam się prawdy zanim jeszcze rozwinęłam z nim znajomość.
-A tak? Na jeden raz? Gratuluję! Jeszcze nigdy nie poznałam takiego dupka jak ty! Wygrałeś!-Wykrzyczałam mu to wszystko w twarz, nie interesowało mnie to, że znajdowaliśmy się na zewnątrz i wiele osób mogło to usłyszeć. Odwróciłam się i będąc strasznie zdenerwowana szybkim krokiem wyruszyłam w stronę mojego domu, mimo że miałam spać dzisiaj u Karoliny. A pomyśleć, że prawie się z nim pocałowałam....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Wjeżdża kolejny rozdział :)) Dziękuję za waszą aktywność mordeczki  <3

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 8

Położył palec na moim podbródku, i dźwignął moją głowę, tak żebym na niego spojrzała. Zasłoniłam twarz rękoma, bo się zawstydziłam, co rozbawiło Michała.
-Czego się wstydzisz?
-Tego, że w tym momencie wyglądam jak burak i nikt nie powinien tego widzieć.
-Ta i co jeszcze powiesz?-zaśmiał się, już miałam wypowiedzieć jakąś ciętą ripostę, ale przeszkodził mi dźwięk otrzymanej wiadomości od Karoliny.
,,Już 10 ;3 Masz być za godzinę!!!!!"
-O kurde!-walnęłam ręką o swoje czoło przypominając sobie o tym, że umówiłam się na dzisiaj z Karolą.
-Nie rób tak bo będziesz miała pryszcze haha - rzekł jak zwykle jakże bardzo mądre zdanie mój nowy przyjaciel.
-Ja nie mogee... Ty jesteś naprawdę taki głupi czy tylko udajesz?Mam poważny problem...
-Z pryszczami?
-Wal się ! - powiedziałam śmiejąc się z naszej jakże na wysokim poziomie rozmowy.
-No wiesz..... Nie mogę przy ludziach-On mnie doprowadza do szału. Kiedy usłyszałam to co właśnie powiedział wybuchnęłam głośnym śmiechem i nie umiałam się uspokoić. Zakryłam twarz rękoma i śmiałam się jak nigdy dotąd.
-Ja z tobą nie wytrzymuję-powiedziałam otwierając drzwi, po tym jak już się trochę uspokoiłam. Wpuściłam Michała do domu i poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy świeże ubrania i skierowałam się do łazienki (zostawiając Michała samego), gdzie wzięłam prysznic i się ubrałam. Kiedy byłam gotowa wyszłam i zaczęłam się pakować, a Multi patrzył na mnie nie wiedząc o co chodzi, aż w pewnym momencie oczywiście musiał powiedzieć coś sama już nie wiem czy bardziej zabawnego, czy też żenującego.
-Nawet nie zapytałem, a ty już sama się do mnie wprowadzasz? Szybka jesteś.
-Gdybyś nie pouczał mnie jak się nie nabawić pryszczy to wiedziałbyś, że będę dzisiaj nocować u przyjaciółki.-przestałam się na chwilę pakować i spojrzałam na niego. Michał zbliżył się do mnie, po czym cwaniacko się uśmiechnął i powiedział:
-No dobra, jeśli pomogę ci się pakować to postąpię mądrze...?
-No chyba....
-W takim razie ja poszukam jakiejś bielizny. To gdzie trzymasz te staniki ? haha!!
-Nie ... Boże ratuj!-powiedziałam kładąc się na łóżku z bezsilności. Nie wiem jak to możliwe, ale ten chłopak, który tak bardzo wkurza mnie swoim zachowaniem, w tym samym czasie sprawia, że poprawia mi się humor. Schowałam głowę w poduszki pękając ze śmiechu. Nagle poczułam, że łózko ugina się pod ciężarem chłopaka, który położył się obok mnie. Obróciłam głowę by na niego spojrzeć. Widząc, że chłopak także skupia na mnie swój wzrok zapytałam:
-No i na co się gapisz?
-Na twój piękny tyłeczek hahaha-Nie ... tego już za wiele. Słysząc to co właśnie powiedział Multi zrobiłam groźną minę, chwyciłam za poduszkę i zaczęłam nią go okładać. Chłopak wybuchnął śmiechem, który jest tak zaraźliwy, że także zaczęłam chichotać . Chciałam mu się odpłacić za to, że ostatnio tak niemiłosiernie mnie łaskotał, więc przestałam bić go poduszką i zaczęłam robić to samo. Nie spodziewałam się tego, że chłopak chwyci mnie za ręce i pociągnie, co sprawiło, że wylądowałam na jego brzuchu i oboje zaczęliśmy rechotać. Próbowałam wstać, ale Michał przytrzymał mnie i popatrzył na mnie, po czym  po raz kolejny ukazał swój pozytywny wyraz twarzy. Z tylnej kieszeni moich spodni znów wydostał się dźwięk, który mówił o otrzymanej wiadomości tekstowej. Wyciągnęłam z niej telefon, ale został mi on wyrwany przez Multiego, który od razu przeczytał smsa na głos. To moja mama napisała mi, że wraca za tydzień, i że bardzo mnie kocha. Uśmiechnęłam się, kiedy Michał przeczytał wiadomość i powiedziałam:
-Napisz, że ja ją też, a ja idę się dalej pakować.-Michał napisał do mojej mamy, po czym przeglądał coś jeszcze w  moim telefonie, a ja w tym czasie doprowadziłam się do gotowości na nocowanie u Karoliny. Spojrzałam na zegarek. Była już godzina 11.25. Pomyślałam sobie ,,Trudno, spóźnię się trochę". Popatrzyłam na chłopaka, który ciągle trzymał w rękach mój telefon. Zbliżyłam się do łóżka i wyciągnęłam rękę, żeby wziąć swoją komórkę, lecz Multi wcale nie chciał mi jej oddać. Skierował na mnie swój wzrok, po czym powiedział:
-Odprowadzę cię-wstał szybko z łóżka i schował mój telefon do swojej kieszeni. Stałam ciągle w miejscu i patrzyłam na Michała, który czekał aż za nim podążę.
-Bez telefonu w mojej kieszeni nigdzie nie pójdę...
-Ta?-zbliżył się do mnie, prawie dotykając mojego ciała swoim, po czym szybko chwycił mnie i podniósł, na co zapiszczałam przestraszona i krzyknęłam żeby mnie puścił. Jednak nie posłuchał  i zaniósł mnie i moją torbę na dół, a wypuścił dopiero kiedy byliśmy już na zewnątrz. Z uśmiechem i wymalowaną dumą na twarzy wskazał kiwnięciem głowy na drzwi, zakluczyłam je szybko i idąc razem za rękę(sama nie wiem dlaczego) podążyliśmy w stronę domu Karoli. Byliśmy już jakiś kilometr od celu. Michał zatrzymał się i pociągnął mnie za rękę, żebym zrobiła to samo. Moje ciało zostało do niego gwałtownie zbliżone. Skierowałam na niego swój wzrok dźwigając głowę. Michał patrzył prosto w moje oczy. Wyglądało to tak, jakby chciał coś z nich wyczytać. Jego kąciki ust uniosły się, jego twarz zbliżała się ku mojej. Nasze usta dzieliły już milimetry, kiedy usłyszeliśmy krzyk skierowany w naszą stronę.....

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Jest nowy rozdział ;3 Jeśli czytacie klikajcie +1 i komentujcie :)) Dziękuję wam za waszą jakąkolwiek aktywność :))